czwartek, 17 października 2019

Stopniowe odchodzenie od prowadzenia blogu

.
Szanowni Państwo, Drodzy Przyjaciele!
W związku z szybkim rozwojem i łatwym dostępem oraz lepszą funkcjonalnością portali społecznościowych uprzejmie informuję, że od kilku lat zamieszczam różne materiały (miniaturowe artykuły, relacje, notatki, zdjęcia itp.) na moim profilu Facebook jako Zdzisław Jan Brzeziński. Poniżej widzicie Państwo dwa zdjęcia: fotografia oszałamiająco pięknego klonu została wykonana przy Alei Gwiazd Sportu we Władysławowie w czwartek, 3 października 2019 r. Na drugim zdjęciu (wykonanym w sobotę, 5 października 2019 r.) widać ponad stuletnie klony w niezwykłym wąwozie Lisi Jar w Jastrzębie Górze).



========================================================================================

Medal Komisji Edukacji Narodowej dla Zdzisława Jana Brzezińskiego

We wtorek, 13 listopada 2018 r. w siedzibie NSZZ „Solidarność” Gdańsku, Małgorzata Bielang, Pomorski Wicekurator Oświaty wręczyła trzem nauczycielom MEDAL KOMISJI EDUKACJI NARODOWEJ. Medal otrzymali: Zdzisław Jan Brzeziński, Maria Golly-Nowak i Anna Tarnowska.

Przypomnijmy, że Z. Brzeziński od 1987 r. od mieszka w Wielkim Klinczu.

Przed wręczeniem sekretarz Rady Sekcji NSZZ „Solidarność”, Hanna Minkiewicz wygłosiła laudacje o zasługach wyróżnionych osób. O Z. Brzezińskim powiedziała:
„Zdzisław Jan Brzeziński rozpoczął pracę jako nauczyciel w 1974 r. Przepracował łącznie 43 lata w oświacie. Za wybitne osiągnięcia uzyskiwał wyróżniające i szczególnie wyróżniające oceny pracy. W latach 1992-2000 pełnił funkcję dyrektora SP im. KEN w Wielkim Klinczu na terenie Gminy Kościerzyna. Już w 1990 r. dzięki osobistemu zaangażowaniu Z. Brzezińskiego w szkole rozpoczęło się nauczanie j. angielskiego w pierwszej placówce powiatu kościerskiego. Jako niestrudzony prekursor wprowadzał nauczanie tego języka również w sąsiednich szkołach: w Kościerzynie, Wielkim Podlesiu, Skorzewie, Liniewie, Lubaniu, Grabowie i Egiertowie. Dzięki jego wysiłkom w SP w W. Klinczu już w 1994 r. wprowadzono też nauczanie elementów informatyki. Od wielu lat jest korespondentem prasy lokalnej, na łamach której w opublikowanych już setkach artykułów popularyzuje m.in. tematykę oświatową i historyczną. Zawsze przywiązywał ogromne znaczenie do doskonalenia pracy zawodowej. Jest rekordzistą pod względem udziału w liczbie szkoleń różnego typu, w tym warsztatów metodycznych dla nauczycieli j. angielskiego, co przekładało się na innowacyjne metody pracy dydaktycznej z uczniami i osiąganie bardzo dobrych wyników nauczania. Jest współautorem części podręcznika j. ang. dla gimnazjum pt. „Dream Team” Normana Whitney (Wyd. OUP, 2000 r.) Wykonuje tłumaczenia przysięgłe z j. ros. i zwykłe z j. ang. Od 1980 r. działa w NSZZ „Solidarność”. W 2005 r. wyróżniony Złotą Odznaką Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „S”. Od 2014 r. jest m.in. przewodniczącym Komisji Rewizyjnej przy Sekcji O. i W. Regionu Gdańskiego. Jego biogram widnieje w Internetowej Encyklopedii Solidarności. Udziela się społecznie także w Polskim Związku Emerytów. W 2016 r. w uznaniu wybitnych zasług dla PZERiI wyróżniony przez Zarząd Główny wielką Złotą Odznaką Honorową.”

Dodajmy, że Zdzisław Jan Brzeziński, mimo dojrzałego wieku, do końca 2018 r. pracował na pełnym etacie jako nauczyciel j. angielskiego w szkole w Lubaniu w Gminie Nowa Karczma, a do środy, 19 czerwca 2019 r. na części etatu, doprowadzając do finiszu ostatnie dwa (historyczne) roczniki klas gimnazlnych.



.

środa, 30 listopada 2016

Wspomnienia kilku nauczycieli pracujących w szkole w Wielkim Klinczu

.





Wspomnień czar
Nazywam się Elżbieta Brzezińska, jestem emerytowaną nauczycielką języka polskiego. Zdarzenia z życia osobistego przyprowadziły mnie na piękną Ziemię Kaszubską, którą przed 40 laty pokochałam od pierwszego wejrzenia, a szczególnie zauroczył mnie widok zabytków kościerskich, które poznałam w latach 70-ych ubiegłego wieku.
Z racji związków rodzinnych (mój mąż Zdzisław, też nauczyciel, pochodzi z miejscowości Niedamowo) często przebywaliśmy w tych stronach. W 1987 r. pojawiła się szansa, by osiąść tu na stałe. Ówczesny inspektor oświaty i wychowania w Kościerzynie Jan Gostkowski zaproponował nam pracę w Wielkim Klińczu. Mnie w charakterze polonistki, a mojemu mężowi Zdzisławowi powierzył funkcję zastępcy dyrektora.
Zdecydowaliśmy się podjąć to wyzwanie, rezygnując z zatrudnienia w Koronowie – w liceum i technikum, gdzie mieliśmy już swój dorobek i pozycję. Szalę za przyjęciem pracy w szkole w Wielkim Klińczu przeważyła opinia o smacznych potrawach w szkolnej stołówce przygotowywanych pod czujnym okiem p. Teresy Guzińskiej. Po raz drugi dałam się uwieść kaszubskim smakom.
Zauroczyła nas posesja szkolna morzem zieleni, kolorem kwiatów, pięknie utrzymanym ogrodem. Unikatem na skalę krajową były trybunki dla kibiców wokół boiska.
Nasza rodzina spotkała się z bardzo życzliwym przyjęciem przez ówczesnego dyrektora szkoły Janusza Piechowskiego i jego żony Gabrieli, którzy osobiście doglądali remontu mieszkania w domku nauczyciela. W pierwszych dniach września 1987 r. przez kilka dni prawie koczowaliśmy na terenie posesji szkolnej. Zdziwienie sąsiadów budziła przyczepa ciągnika wypełniona książkami. Czuliśmy się jak prawdziwi osadnicy.
Nie zapomnę rozpoczęcia roku szkolnego. Uczniowie obserwowali nas z ciekawością i obawą, a nasi koledzy starali się pomóc nam odnaleźć w nowej sytuacji, za co jesteśmy im wdzięczni.
Przepracowałam w Szkole Podstawowej w Wielkim Klińczu 18 owocnych lat. Pragnę utrwalić te zdarzenia, które pozwoliły mi rozbudzić zainteresowania literackie uczniów, zaszczepić im miłość do teatru oraz popularyzować turystykę w środowisku wiejskim. Wspólnie przeżywaliśmy pełne przygód wyprawy po Polsce w latach 1995-2000 wagonem kolejowym od Bałtyku aż po Tatry. W ciągu 5 dni czuliśmy się niczym traperzy w naszym domu na kołach, po drodze zwiedzając Warszawę, Kraków, Zakopane, myjąc się w budynkach stacji, przygotowując posiłki. Była to prawdziwa szkoła przetrwania.
Jednak głównym celem mojej pracy było osiąganie jak najlepszych wyników w nauczaniu języka polskiego. Sukcesem uczniów naszej szkoły było w latach 1990-1991 zakwalifikowanie się do eliminacji wojewódzkich Konkursu Polonistycznego. Udowodniliśmy, że dzieci z tzw. prowincji w niczym nie ustępują uczniom z dużych miast, a nawet przewyższają ich pracowitością, wytrwałością i zdolnościami.
Więzami przyjaźni połączyły nas wspólne biwaki, wycieczki oraz wieloletnia praca w Zespole Teatralnym „Wesoła Gromadka”, którego byłam instruktorem. Wspaniała młodzież mogła w sposób przyjemny i pożyteczny spędzać czas i realizować swoje artystyczne pasje. Nagrodą i wielką satysfakcją dla członków zespołu było dwukrotne zakwalifikowanie się do eliminacji wojewódzkich turnieju „Niebieskich Tarcz” i nagrody laureatów w Gdańsku i Sopocie.
Wspólnie tworzyliśmy scenariusze widowisk, m.in. „Z niedźwiedziem w herbie”. Tę sztukę wystawiliśmy w 1998 r. na Rynku w Kościerzynie z okazji obchodów 600-lecia miasta.
Jednak artystyczną przygodą życia był spektakl proekologiczny „Najazd UFO”, który zaprezentowaliśmy w 1994r. podczas wizyty w naszej szkole wiceministra ochrony środowiska dr Michała Wilczyńskiego. Nasz dynamiczny występ pełen humoru, tańca i śpiewu zachwycił ministra. Wyrazem podziwu i uznania dla młodych aktorów było zaproszenie całej grupy do Warszawy na obchody Międzynarodowego Dnia Ziemi (22 kwietnia 1995 r.). Wystąpiliśmy na scenie warszawskiego Centrum Sportu Młodzieżowego Agrykola – w kompleksie obiektów sportowych entuzjastycznie oklaskiwani przez widzów.
Ale największą niespodzianką było zaproszenie nas do Studia 2 TVP na Woronicza na nagranie programu. Nie było czasu na próby, oswajanie się z atmosferą studia i kamerami. Z marszu zaprezentowaliśmy 3 scenki, które na żywo (w czasie rzeczywistym) zostały wyemitowane w niedzielny poranek w programie ogólnopolskim. Wraz z nauczycielami Teresą Preis, Krystyną Marczyk i Wiesławem Trzebiatowskim tworzyliśmy zgraną drużynę. Nasza wspólna praca zaowocowała wielkim sukcesem. Był to najbardziej spektakularny występ w wieloletniej pracy „Wesołej Gromadki” i niezwykle emocjonujące przeżycie dla nas wszystkich. Jakże daleką drogę przebyliśmy wszyscy z Wielkiego Klińcza do Studia 2 TVP w stolicy.
Często spotykam się z naszymi artystami, dorosłymi, wrażliwymi ludźmi. Wielu z nich wspomina niezapomniane chwile, niektórzy z nich kontynuują zauroczenie teatrem w zespołach kabaretowych, np. „Sąsiadki-Aparatki”. To dla mnie najwspanialsza nagroda i satysfakcja. Pragnę gorąco podziękować prawie 150 członkom zespołu teatralnego, ich rodzicom oraz wspaniałym współpracownikom: nieodżałowanej Gabrieli Piankowskiej, Teresie Preis, Krystynie Marczyk, Wiesławowi Trzebiatowskiemu, Marioli Cybuli, Henrykowi Plutowskiemu, Janowi Szucie, Ilonie Kościelskie, Barbarze Szelezińskiej, Helenie Wajer i Zdzisławowi Brzezińskiemu, ówczesnemu dyrektorowi szkoły za pomoc w organizacji wyjazdu. Każda z tych osób wniosła swoją cząstkę we wspólny sukces.
Niech tych kilka refleksji wiejskiej emerytowanej nauczycieli języka polskiego będzie dowodem, że marzenia się spełniają.
Elżbieta Brzezińska
PS.
W tym roku (2016) mija 29 lat naszego pobytu w Wielkim Klińczu. Zapuściliśmy korzenie, zżyliśmy się z mieszkańcami. Historia zatoczyła koło. Jako seniorzy podróżujemy po Polsce i Europie z rodzicami i dziadkami naszych uczniów, a swe artystyczne pasje realizujemy w zespole wokalnym „Sami Swoi” i orkiestrze „Cztery Asy”. Nie zerwaliśmy kontaktów ze szkołą w Wielkim Klińczu, ponieważ nasz Klub Seniora ma siedzibę w jej gościnnych murach i współpracujemy z nauczycielami oraz młodzieżą w ramach projektu „Świetlica Pokoleń”, o czym informujemy na naszym blogu
http://swietlicapokolenwielkiklincz.blogspot.com
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Elżbieta Brzezińska;
Pracowałam w Szkole Podstawowej im. Komisji Edukacji Narodowej w Wielkim Klińczu przez 18 lat w latach 1987-2005 na stanowisku nauczycielki języka polskiego.

========================================================================================

Z historii nauczania języków obcych w Szkole Podstawowej im. Komisji Edukacji Narodowej w Wielkim Klińczu (Ze wspomnień nauczyciela)
W latach 80-ych ubiegłego stulecia mało kto wierzył w upadek poprzedniego ustroju socjalistycznego w Polsce, a tylko niewielka garstka przewidywała koniec komunizmu w ZSRR, a i to w odległej przyszłości. Po drugiej wojnie światowej (1939-1945), kiedy nasz kraj znalazł się w radzieckiej strefie wpływów stopniowo wprowadzano obowiązkowe nauczanie języka rosyjskiego we wszystkich typach szkół. Przymusowe nauczanie, co zrozumiałe, nie zawsze spotykało się z entuzjazmem. Państwo nie żałowało środków na kształcenie licznej kadry nauczycielskiej. W okresie PRL-u prawie na każdej wyższej uczelni istniały kierunki filologii rosyjskiej. Ukończyłem pięcioletnie magisterskie studia dzienne (pedagogiczne) na tym kierunku w 1974 r. Nauczyciele j. rosyjskiego mogli doskonalić swoje kwalifikacje również w ZSRR: w Moskwie, Leningradzie (=Petersburgu), Kijowie, Orle a także na studiach podyplomowych w licznych ośrodkach metodycznych i nawet uniwersyteckich. W 1989 r. w polskiej oświacie było zatrudnionych ponad 18 tys. rusycystów. Absolutna większość z nich traktowała nauczanie j. rosyjskiego jak każdego innego języka obcego, chociaż komunistycznym władzom bardziej zależało na krzewieniu miłości do narzuconego po wojnie siłą ustroju i do imperium radzieckiego. W szkołach podstawowych był to jedyny język obcy, w średnich dochodził zachodnioeuropejski.
Po 1989 r., kiedy Polska stała się krajem w pełni suwerennym, zainteresowanie językiem wschodniego sąsiada gwałtownie spadało. Wszyscy, a zwłaszcza rodzice chcieli, aby dzieci uczyły się j. angielskiego. Rusycyści, przed którymi pojawiło się widmo bezrobocia, jak żadna inna grupa nauczycieli, podjęli wysiłek zdobycia dodatkowych kwalifikacji do nauczania innych przedmiotów. Większość uzyskała uprawnienia do prowadzenia j. polskiego, historii lub do pracy w bibliotekach. Nieliczni zostali nauczycielami j. zachodnioeuropejskich, zwłaszcza j. angielskiego i niemieckiego. Jednak nauczanie j. rosyjskiego w wolnej Polsce nie zostało całkowicie zaniechane i odbywa się nadal, chociaż w ciągle malejącej liczbie szkół.
Historia nauczania języków obcych po II wojnie światowej zarówno w Polsce jak i w Wielkim Klińczu zasługuje na odrębną monografię. Tutaj trzeba się ograniczyć do niektórych, najbardziej typowych faktów. Przez pierwsze dwa powojenne lata w szkole w Wielkim Klińczu nie prowadzono żadnego języka obcego. Wynikało to z braku nauczycieli, ponieważ w czasie wojny niemieccy okupanci dokonali eksterminacji inteligencji narodu polskiego. W roku szkolnym 1947/48 wprowadzono nauczanie języka angielskiego w klasie szóstej i kontynuowano jeszcze w latach 1948/49 oraz 1949/50 (do zakończenia klasy siódmej), ale już w roku 1949/50 w klasie piątej pojawił się obowiązkowy j. rosyjski, który jako „jedynie słuszny” był nauczany przez 55 lat, aż do całkowitego wygaśnięcia w czasie transformacji ustrojowej w 2005 r. J. angielski natomiast wrócił do szkoły w Wielkim Klińczu w 1990 r. czyli po 40 latach przerwy.
We wrześniu 1990 r. niżej podpisany za zgodą ówczesnego inspektora oświaty Józefa Błaszkowskiego, dyrektora szkoły Janusza Piechowskiego oraz poparciu rodziców wprowadził obowiązkowe nauczanie j. angielskiego. Wówczas nasza szkoła była jedyną nie tylko w Gminie Kościerzyna, ale i pierwszą w rejonie (obecnie powiecie) kościerskim z obowiązkowym nauczaniem j. angielskiego. Byliśmy też jedyną placówką z dwoma językami obcymi (nie zlikwidowaliśmy nauczania j. rosyjskiego), co trzeba odnotować na plus naszej gminy zapewniającej środki w budżecie na ten cel. Uczniowie mieli trzy lekcje w tygodniu. Stan taki trwał praktycznie do czerwca 2005 r. W naszej szkole nauczały takie wybitne rusycystki jak Stefania Krause i Gabriela Piankowska (G. P. posiadała też uprawnienia do nauczania j. polskiego). Obie miały laureatów konkursów na szczeblu wojewódzkim.
Od 1 września 1999 r. w całym kraju, również w Wielkim Klińczu rozpoczęto realizację pierwszego roku reformy edukacji. Od tej daty gimnazjum stało się drugim, obowiązkowym poziomem kształcenia w Polsce. Uczęszcza do niego młodzież w wieku 13-16 lat. Pierwszym rocznikiem, który chodził do gimnazjum, był rocznik 1986. Tuż przed utworzeniem pierwszych klas gimnazjum w Wielkim Klińczu, władze gminy zapowiadały w mediach lokalnych, że gimnazjaliści będą mieć trzy języki obce: angielski, niemiecki i rosyjski. Jednak ze względu na koszty wycofały się z tego pomysłu i ograniczyły się do dwóch języków zachodnioeuropejskich.
Pamiętajmy, że przez pierwsze lata transformacji ustrojowej w Polsce (po 1989 r.) panował ogromny deficyt nauczycieli języków obcych. W związku z tym wziąłem urlop bezpłatny i w styczniu 1990 r. wyjechałem na 6 miesięcy do Wielkiej Brytanii, aby doskonalić moją znajomość języka angielskiego. We wrześniu 1990 r. zdałem pisemny oraz ustny egzamin wstępny do Kolegium Kształcenia Nauczycieli Języków Obcych w Gdańsku i podjąłem tam trzyletnie studia zaoczne, które ukończyłem pomyślnie w czerwcu 1993 r. uzyskując licencjat i pełne uprawnienia do nauczania j. angielskiego. Mimo, że studia były określane jako zaoczne, zajęcia mieliśmy co tydzień przez 3 dni pod rząd (czwartki, piątki i soboty) w wymiarze aż 24 godzin tygodniowo, czyli dokładnie tyle samo, co uczestnicy studiów stacjonarnych. Udało mi się pogodzić pracę w szkole z wyjazdami na uczelnię do Gdańska. To było spore wyzwanie, tym bardziej, że będąc nauczycielem sprawowałem jednocześnie funkcję zastępcy, a od 1992 r. (po wygranym konkursie) dyrektora szkoły. Na dodatek po wyborach uzupełniających do rady Gminy Kościerzyna w tym samym roku zostałem członkiem Zarządu Gminy, co przyniosło wymierne korzyści dla szkoły. Jednocześnie od 1991 r. przez kilka lat oboje z żoną Elżbietą (polonistką) dużo czasu przeznaczaliśmy na budowę własnego domu w Wielkim Klińczu. Na szczęście nie musieliśmy się spieszyć, bo po przeprowadzce z Koronowa (1987 r.) mieszkaliśmy w domku nauczyciela na posesji szkolnej. W nowym domu zamieszkaliśmy w listopadzie 1996 r. Nasze dwie córki – Beata (obecnie nauczycielka j. angielskiego VII LO w Gdańsku oraz tłumacz przysięgły) i Daria ukończyły Szkołę Podstawową w Wielkim Klińczu.
Jako kierownik placówki starałem się wywiązywać należycie z moich obowiązków. Z powodu absorbujących studiów w Gdańsku, kiedy byłem na miejscu, często pracowałem w szkole do godz. 22.00, niekiedy również w niedziele. Moja solidna praca została zauważona przez władze oświatowe. W czasie kuratoryjnej wizytacji szkoły w 1995 r. uzyskałem najwyższą wówczas ocenę pracy - bardzo dobrą, co można sprawdzić w archiwum placówki. Zostałem również wtedy odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi. Rzecz jasna, na ten sukces złożyły się wysiłki całego grona pedagogicznego. Pragnę w tym miejscu wyrazić wdzięczność w pierwszej kolejności mojej zastępczyni śp. Gabrieli Piankowskiej, która była bez reszty oddana uczniom i dosłownie poświęciła swoje życie szkole. Od 1992 r. przez 8 lat razem kierowaliśmy szkołą w niełatwych czasach transformacji ustrojowej. Bardzo dziękuję także innym tytanom pracowitości (w kolejności alfabetycznej): Elżbiecie Brzezińskiej, Krystynie Marczyk, Teresie Preis, Wiesławowi Trzebiatowskiemu i pozostałym. Przy okazji mogę podzielić się refleksją, że chyba niełatwo jest być żoną dyrektora. Przykładem może być wymieniona tutaj E. Brzezińska (polonistka), która podczas mojego dyrektorowania zawsze musiała wykazać się większym zaangażowaniem, wkładem pracy i osiągnięciami niż pozostali członkowie rady pedagogicznej. Jako pierwsza w gronie uzyskała stopień nauczyciela dyplomowanego, wkrótce została umieszczona na okres 10 lat na liście ekspertów MEN. Zresztą upływ czasu potwierdził, że osoby wyróżniające się w przeszłości w naszej placówce kontynuują z rozmachem swoją chwalebną działalność dla dobra bliźnich do dnia dzisiejszego na innych polach. K. Marczyk przez kolejną kadencję sprawuje funkcję ofiarnej pani sołtys w największej miejscowości gminy i wspiera finansowo naszą szkołę z budżetu sołectwa. T. Preis już przez szóstą kadencję (24 lata) jest radną, poza tym sprawuje ważną funkcję przewodniczącej Rady Miasta Kościerzyna. W. Trzebiatowski dał się poznać m.in. jako wybitny dyrektor Szkoły Podstawowej Nr 2 w Kościerzynie. E. Brzezińska ponad 10 lat przewodzi najbardziej aktywnemu w województwie pomorskim Kołu Emerytów.
W 1999 r. zgłaszałem władzom gminnym gotowość nauczania j. angielskiego w gimnazjum w Wielkim Klińczu, ale zostałem potraktowany jako persona non grata. Ówczesny wójt, doskonały manager i organizator oraz człowiek wielkich zasług dla rozwoju Gminy Kościerzyna, prowadził politykę kadrową zgodnie z rzymską dewizą „Divide et impera” („=Dziel i rządź”). Udało mu się podzielić grono pedagogiczne w Wielkim Klińczu. Wójt przywiózł w teczce do Wielkiego Klińcza powołanego przez siebie bez żadnego konkursu dyrektora gimnazjum, młodego wówczas nauczyciela po studiach zaocznych wychowania fizycznego, który jeszcze wtedy nie miał nawet aktu mianowania. W tamtym czasie w naszej szkole każdy nauczyciel mianowany posiadał większe doświadczenie i wyższe kwalifikacje od faworyta władz gminnych, ale wątpię czy wójtowi zależało na jakości pracy dydaktycznej. Wydaje mi się, że chciał udowodnić, kto tak naprawdę rządzi na terenie jego gminy. Trawestując Adama Mickiewicza: „Wójt tu wszechmocność woli swej pokazał”, niewiele sobie robiąc z opinii uczniów, rodziców i kadry pedagogicznej. To on, a nie marionetkowy dyrektor, decydował o tym kogo zatrudnić w gimnazjum. Władze gminy forsowały opinię, że od chwili utworzenia w Wielkim Klińczu gimnazjum rozpoczęła się „nowa era” i „dobra zmiana”. Wcześniejszy dorobek pokoleń wybitnych nauczycieli przestał się liczyć. Kierując szkołą podstawową wspomagałem lojalnie młodego dyrektora gimnazjum, bo uważałem, że interes uczniów jest dobrem nadrzędnym. Gwoli ścisłości trzeba dodać, że ów dyrektor gimnazjum później udowodnił, iż jest człowiekiem nietuzinkowym, niezależnym i przyzwoitym. W 2000 r. w połowie mojej drugiej kadencji złożyłem dymisję z funkcji. O powodach rezygnacji można przeczytać w kronice szkoły z tamtych lat. Nadal pracowałem w naszej placówce jako nauczyciel.
Wracając do języka największego narodu słowiańskiego, to rok szkolny 2004/2005 był ostatnim rokiem nauczania j. rosyjskiego w Szkole Podstawowej im. Komisji Edukacji Narodowej w Wielkim Klińczu. To właśnie niżej podpisanemu (posiadającemu uprawnienia do nauczania języków: rosyjskiego, angielskiego i esperanto) przypadła rola zakończenia nauczania j. rosyjskiego w tutejszej placówce. Po nagłej śmierci G. Piankowskiej, która nastąpiła 23 kwietnia 2004 r. przejąłem nauczanie klas Vb i VIb i wraz z klasami Va i VIa doprowadziłem do ukończenia szkoły podstawowej. Ostatnie lekcje j. rosyjskiego w naszej szkole zostały przeprowadzone przeze mnie w klasach szóstych w środę, 22 czerwca 2005 r. Wszystko wskazuje na to, że historia nauczania j. rosyjskiego w szkole w Wielkim Klińczu została definitywnie zakończona. Teraz w naszej placówce jest realizowane nauczanie j. angielskiego i niemieckiego. Jako ciekawostkę podam jeszcze, że uczestnicząc 23 maja 2005 r. w pracach komisji ustnego egzaminu dojrzałości języków obcych w P.Z.Sz. w Lubaniu spotkałem dwoje absolwentów naszej szkoły Annę Świerczyńską i Radosława Winczewskiego. Oboje egzamin maturalny z j. rosyjskiego zdali na bdb. Do matury z j. ros. przystąpili też słuchacze K.C.E. Vademecum Z.L.O. oraz innych szkół ponadgimnazjalnych w Kościerzynie. Zakład UNIBUD mający swą siedzibę w Wielkim Klińczu, zatrudniający około 500 osób, często korzystał z moich usług jako tłumacza, nie tylko j. angielskiego, ale i j. rosyjskiego, ponieważ współpracował z firmami w Rosji, na Litwie i Ukrainie. ZPS ,,Lubiana” w Łubianie, największy zakład na terenie Gminy Kościerzyna w 2005 r. otworzył salon sprzedaży porcelany w Moskwie. Pomorze pogłębia bliską współpracę z graniczącym z Polską obwodem kaliningradzkim. Dlatego zakończenie nauczania j. rosyjskiego przy zacieśniających się wciąż kontaktach gospodarczych wydawało się decyzją krótkowzroczną.
Brak anglistów w szkołach wiejskich na Pomorzu występował aż do 2010 r. Mimo mojej dyspozycyjności i posiadanych kwalifikacji, nie zostałem zatrudniony w gimnazjum w Wielkim Klińczu,. Od 1999 r. j. angielski był tam nauczany przez przypadkowe osoby bez należytego przygotowania, często po maturze albo po przyspieszonych kursach. Władze gminy, nie bacząc na koszty, potrafiły znaleźć fundusze na dowóz nauczycieli taksówkami z Trójmiasta. Zresztą owi „nauczyciele” z łapanki zmieniali się jak w kalejdoskopie. Zgłaszali się do mnie gimnazjaliści z prośbą o pomoc w opanowaniu j. angielskiego i to od nich wiem, że w pierwszych 10 latach istnienia gimnazjum w naszej miejscowości prowadzący lekcje j. angielskiego zmieniali się co pół roku. W ciągu trzyletniej nauki gimnazjalista poznawał 6 kolejnych anglistów. Taka sytuacja nie sprzyjała uzyskaniu dobrych wyników nauczania i opanowaniu języka obcego.
W szkole w Wielkim Klińczu pracowałem do 2005 r. Będąc już formalnie emerytem, nauczałem jeszcze j. angielskiego przez kolejnych 10 lat w innych szkołach: w Skorzewie, potem w Grabowie Kościerskim i wreszcie w Szkole Podstawowej w Egiertowie (do czerwca 2015 r.). Ostatnim akcentem było moje pięciotygodniowe zatrudnienie w wymiarze pełnego etatu na stanowisku nauczyciela j. angielskiego w Zespole Kształcenia w Wielkim Klińczu na początku roku szkolnego 2015/2016. W ten sposób zakończyła się moja niezwykła przygoda z nauczaniem języków obcych w szkole w Wielkim Klińczu.
Zdzisław Jan Brzeziński

PS.
Miałem dwutygodniową praktykę z Józefem Zabiełło (kolegą z roku) w szkole w Wielkim Klińczu od poniedziałku, 15 listopada do soboty, 27 listopada 1971 r. u Stefanii Krause, za dyrekcji Ryszarda Krause.
Pracowałem w Szkole Podstawowej im. Komisji Edukacji Narodowej w Wielkim Klińczu przez 18 lat (1987-2005). Na stanowisku nauczyciela języka rosyjskiego (do 1989 r.) i j. angielskiego (1990-2005). W latach 1987-1992 pełniłem funkcję zastępcy dyrektora szkoły. W latach 1992-2000 byłem dyrektorem Szkoły Podstawowej w Wielkim Klińczu.

wtorek, 29 listopada 2016

Niektórzy NAUCZYCIELE PRACUJĄCY w przeszłości W SZKOLE W WIELKIM KLINCZU

.
Stefania Krause - biografia niezwykła

Panią Stefanię Krause poznałem jako student filologii WSN w Gdańsku na praktyce w szkole w Wielkim Klińczu w 1971 r. Miałem szczęście, bo już wtedy była wybitną nauczycielką, która przez kilka lat z rzędu przygotowywała laureatów konkursów języka rosyjskiego w eliminacjach wojewódzkich. Dużo się od niej nauczyłem. Poza tym zauważyłem jej życzliwe, ale też wymagające podejście do uczniów.
W czwartek, 28 lipca 2016 r. w Kościerzynie pani Stefania mogła poświęcić mi więcej czasu na rozmowę o swoim ciekawym życiu, które wcale nie było usłane różami. Ukończyła Liceum Ogólnokształcące w Pruszczu Gdańskim, a potem Liceum Pedagogiczne w Tczewie. Dlatego posiada 2 świadectwa dojrzałości. Najpierw pracowała jako nauczycielka w miejscowości Koźliny na obszarze Żuław Gdańskich, potem w Szkole Podstawowej Nr 2 w Pruszczu Gdańskim, następnie w Liniewie, a od 1 września 1968 r. w placówce w Wielkim Klińczu, gdzie jej mąż Ryszard objął funkcję kierowniczą. Charyzmatyczny dyrektor już po kilku latach wywindował szkołę do takiego wysokiego poziomu, że w 1974 r. jako jedyna placówka wiejska została wytypowana przez kuratorium w Gdańsku do wizytacji przez ministra oświaty. Minister Oświaty i Wychowania Jerzy Kuberski złożył wizytę Zbiorczej Szkole Gminnej w Wielkim Klińczu w dniu 14 października 1975 r. Wtedy również nadano szkole imię Komisji Edukacji Narodowej. J. Kuberski był tak bardzo zachwycony placówką, że w nagrodę zaprosił wszystkich jej nauczycieli i pracowników na 3 dni do Warszawy, zapewniając transport, zakwaterowanie, wyżywienie oraz zwiedzanie Stolicy.
Byli zaprzyjaźnieni z ks. Kazimierzem Woźnym, który odwiedzał ich wieczorami, kiedy było już ciemno. Oficjalnie przecież nauczyciele w PRL-u byli pracownikami frontu ideologicznego i powinni wystrzegać się wszelkich związków z religią zwalczaną wówczas przez ateistyczne państwo. W konspiracji z księdzem dyrektor szkoły ustalał plan lekcji religii przed i po zajęciach szkolnych, aby dzieci nie miały zbyt długich przerw na czekanie. Pani Stefania wspomina, że to był wspólny front wychowawczy. Dochodziło do tego, że dyrektor sugerował duszpasterzowi nawet tematy katechez.
Pani Stefania wyszła za mąż 18 kwietnia 1960 r. Tak się złożyło, że w 20. rocznicę ślubu, dokładnie 18 kwietnia 1980 r. do państwa Krause przyszedł ks. K. Woźny. Gospodarze akurat rozmawiali przy lampce wina o swoim jubileuszu. Ksiądz obiecał, że odprawi mszę św. w ich intencji z okazji 25-lecia ślubu. Niestety, odprawił mszę św. znacznie wcześniej, bo już w marcu 1981 r., ale na uroczystościach pogrzebowych śp. Ryszarda, który odszedł do wieczności w wieku niespełna 41 lat. Mąż przez 13 lat sprawował funkcję dyrektora placówki w Wielkim Klińczu. Żona straciła najbliższą osobę, a dzieci kochającego ojca.
Wcześniej, bo w 1980 r. rozpoczęli budowę domu w Kościerzynie. Po śmierci męża początkowo zamierzała zrezygnować z inwestycji, ale znalazła wsparcie dobrych ludzi i kontynuowała prace budowlane. Z wdzięcznością wspomina pomoc p. Romana Szyca w zdobyciu deficytowych wówczas materiałów. Zamieszkała z dziećmi w nowym domu w 1985 r. W szkole w Wielkim Klińczu przepracowała 17 lat. Kolejne 3 lata była nauczycielką w Szkole Podstawowej Nr 6 w Kościerzynie. Po 30 latach pracy przeszła na emeryturę w 1988 r. Zatrudniła się na rok jako ekspedientka w butiku. Życzliwa przyjaciółka Maria doradziła jej zmianę pracy i podzieliła się wiedzą, jak założyć i prowadzić kantor wymiany walut. Pani Stefania ukończyła specjalny kurs, uzyskując zawód kasjera walutowego. W 1989 r. otworzyła kantor w Kościerzynie jednocześnie ze Zdzisławem Bonkowskim. Na początku transformacji ustrojowej działały w naszym mieście te dwa kantory, które funkcjonują do dzisiaj.
Pani Krause podkreśla, że dzięki pomocy dobrych ludzi poradziła sobie w najcięższych sytuacjach życiowych. Jest głęboko przekonana, że to działanie jej śp. Męża, który kochał bezgranicznie ją i dzieci. Wierzy, ze to on podpowiada jej jak ma postępować. Uważa się za osobę szczęśliwą i spełnioną. Jej dzieci ukończyły studia wyższe. Córka Hanna – dziennikarstwo, a syn Jarosław – architekturę. Mają ustabilizowaną sytuację. Jako babcia cieszy się wnukiem Marcelem. Nadal prowadzi bardzo aktywy tryb życia. Zawsze uśmiechnięta i życzliwie nastawiona do ludzi.

Zanotował Zdzisław Jan Brzeziński

PS. [Dopisek z 18.09.2016]
Miałem dwutygodniową praktykę z Józefem Zabiełło (kolegą z roku) w szkole w Wielkim Klińczu od poniedziałku, 15 listopada do soboty, 27 listopada 1971 r. u Stefanii Krause, za dyrekcji Ryszarda Krause.



Na lewej fotografii: Stefania Krause w 1971 r. Po prawej: Stefania Krause otrzymuje różę z podziękowaniem od swego byłego ucznia gen. bryg. Andrzeja Łosińskiego (absolwenta Szkoły Podstawowej w Wielkim Klinczu) w czwartek, 10 listopada 2016 r.

========================================================================================

Jan Jedziński, Człowiek zasłużony (1923 – 2012)

Jan Jedziński zapisał się złotymi zgłoskami w życiorysach wielu osób. Urodził się w 1923 r. w Zagoryszkach, w gminie Mickuny koło Wilna, które wtedy należało do Polski. Zmarł w Skarszewach w 2012 r., ale ma wspólny grób z żoną w miejscowości Niedamowo niedaleko Wielkiego Klińcza. Przeżył ponad 88 lat. W czasie II wojny światowej odbył służbę wojskową w szeregach Armii Krajowej. Został zaprzysiężony w Zagoryszkach w styczniu 1943 r. i przydzielony do lokalnej placówki. Ukończył kurs niższych dowódców. W czasie akcji „Burza” przydzielony do Zgrupowania „Węgielnego”. Brał udział w walkach o wyzwolenie Wilna. Walczył aż do wkroczenia wojsk sowieckich. Miałem okazję widzieć oryginalne zaświadczenie pana Jana wydane przez Główną Komisję Weryfikacyjną Armii Krajowej w Londynie. Za zasługi wojenne przyznano mu MEDAL WOJSKA – polskie odznaczenie wojskowe nadawane za czyny dokonane w czasie II wojny światowej.
Kiedy tuż po odzyskaniu przez Polskę pełnej suwerenności w 1990 r. wyjeżdżałem na sześciomiesięczne doskonalenie języka angielskiego do Wielkiej Brytanii, mój były Wychowawca zaproponował mi przywiezienie z Londynu tego przyznanego jemu wcześniej odznaczenia wojskowego. Potraktowałem to jako zaszczytne wyróżnienie. Bez trudu udało mi się spełnić jego prośbę. Odznaczenie dla pana Jedzińskiego uzyskałem po okazaniu wspomnianego już dokumentu weryfikacyjnego w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym w Londynie. Zmarły nigdy nie chwalił się tym ważnym Medalem i niewiele osób o tym wiedziało.
Wracając do biografii Jana Jedzińskiego, to przez pierwsze powojenne lata pozostawał na Litwie niedaleko Wilna, które wówczas, niestety, wbrew woli Polaków znalazło się, poza granicami obecnej Polski w strefie wpływów radzieckich. Studiował w Wilnie na Uczelni Pedagogicznej. Strony rodzinne, tzn. Wileńszczyznę opuścił pod koniec lat 50-ych. Wraz z rodziną przyprowadził się stamtąd na Pomorze do Niedamowa, gdzie powierzono mu funkcję kierownika Szkoły Podstawowej, którą pełnił od 1959 do 1973 r., czyli do powstania Zbiorczej Szkoły Gminnej w Wielkim Klińczu. Związał się z placówką w Wielkim Klińczu. Pracował jako nauczyciel j. rosyjskiego i kierownik świetlicy. W okresie od 1 września do 31 listopada 1985 r. pełnił funkcję dyrektora Szkoły Podstawowej w Wielkim Klińczu. Mimo nabytych uprawnień emerytalnych, w świetlicy szkolnej w Wielkim Klińczu, pracował aż do początku lat 90-ych. Był nie tylko świetnym nauczycielem – do dzisiaj umiem rozwiązywać ułamki piętrowe, których nauczył nas niezwykle skutecznie. Niczym człowiek Renesansu prowadził lekcje wszystkich przedmiotów. Był poliglotą – doskonale znał języki wschodniosłowiańskie: ukraiński, białoruski i rosyjski. Władał równie perfekcyjnie bardzo trudnym językiem litewskim, który nie ma nic wspólnego z językami słowiańskimi. Zajmował się działalnością społeczną. Dzięki wielkiemu zaangażowaniu doprowadził do uruchomienia połączeń autobusowych PKS na linii Kościerzyna – Niedamowo; sfinalizował wybudowanie i oddanie do użytku nowego budynku szkolnego w 1966 r.
Szczęściarzami okazali się ci, których był nauczycielem. Miałem tego szczęścia może jeszcze więcej, bo znakomity Pedagog, długoletni kierownik Szkoły Podstawowej w Niedamowie, którą ukończyłem w 1964 r., był moim wychowawcą. Wspaniały Nauczyciel i wielki Społecznik z niespożyta energią pomagał na różne sposoby kilku pokoleniom swoich uczniów, wychowanków i mieszkańców. Spośród licznych jego zalet warto podkreślić, że w kontaktach z innymi był zawsze uśmiechnięty, bezpośredni i bezinteresownie życzliwy. W dzisiejszych czasach zanikania postaw prospołecznych, pozostanie przykładem do naśladowania dla nas wszystkich, a zwłaszcza dla młodszego pokolenia. Kiedy w niedalekiej przyszłości mieszkańcy i radni będą zastanawiać się nad wyborem nazw ulic w Niedamowie, czy w Wielkim Klińczu to niech nie szukają daleko, bo najważniejsza arteria tych miejscowości powinna nazywać się ulicą Jana Jedzińskiego. Warto również rozważyć możliwość umieszczenia w szkole tablicy pamiątkowej informującej o zasługach Jana Jedzińskiego.
Zdzisław Jan Brzeziński


========================================================================================

Stanisław Fabiś, historyczna postać oświaty ziemi kościerskiej

Stanisław Fabiś (1892 – 1975) przeżył trzy wojny. Ukończył Seminarium Nauczycielskie w Kościerzynie. Pracował w Wojtalu. W 1939 r. jako nie zmobilizowany pozostał w placówce, ale Niemcy po zajęciu Pomorza wyrzucili go z mieszkania szkolnego, więc zatrzymał się u rodziny w odległej miejscowości. Udało mu się zachować własną bibliotekę, potajemnie wypożyczał książki znajomym. Prowadził tajne nauczanie dzieci krewnych i zaufanych osób. Mieczysław Simon w swoim opracowaniu „Stowarzyszenie Chrześcijańsko-Narodowe Nauczycieli Szkół Powszechnych na Pomorzu i Ziemi Kościerskiej” (1996 r.) wyjaśnia, że Fabisiowi udało się uniknąć aresztowania przez okupantów. Jest on rzadkim przykładem nauczyciela, którego Niemcy pozostawili na ziemi pomorskiej. Pomogło mu to, że zarejestrował się w niemieckim Urzędzie Pracy jako robotnik fizyczny, co nie narażało go na podejrzenie o przynależność do inteligencji. Praca fizyczna w wielu miejscach, za skierowaniem Urzędu Pracy, ułatwiła mu przetrwanie okupacji.
Po zakończeniu wojny wrócił w 1945 r. do miejscowości Wojtal, gdzie zorganizował polską szkołę. Pracował w niej do sierpnia 1946 r. Następnie przeniósł się do miejscowości Niedamowo w powiecie kościerskim i od 1 września tego roku rozpoczął pracę w nowej placówce. Wkrótce został tam kierownikiem. Kiedy uczęszczałem do Szkoły Podstawowej w Niedamowie (1957-1964), Stanisław Fabiś miewał ze mną lekcje w klasach początkowych. Pamiętam, że stosował tradycyjne metody dydaktyczne. W 1959 r. przeszedł na emeryturę i wtedy zamieszkał w Wielkim Klińczu. Krystyna Marczyk w archiwum szkoły znalazła wpisy w dokumentach, dowodzące, że przepracował jeszcze dwa lata (1959/60 i 1960/61) jako emerytowany nauczyciel w szkole w naszej miejscowości. Wielce zasłużony dla oświaty kościerskiej pedagog został pochowany na cmentarzu w Wielkim Klińczu.
Zebrał Zdzisław Jan Brzeziński


.

niedziela, 27 listopada 2016

JUBILEUSZ 50-LECIA SZKOŁY PODSTAWOWEJ IM. KOMISJI EDUKACJI NARODOWEJ w Wielkim Klinczu (czwartek, 10.11.2016)

.
UWAGA! Poniższy post jest prawie taki sam jak na blogu Elżbiety: http://swietlicapokolenwielkiklincz.blogspot.com/

Uroczyste obchody 50-lecia szkoły w Wielkim Klinczu jeszcze nie zostały szczegółowo opisane. Relacja Elżbiety to zbiór osobistych, subiektywnych refleksji. Dokładniejsze informacje, na które z radością czekamy zostaną zamieszczone na internetowej stronie Zespołu Kształcenia w Wielkim Klinczu. CZTERY WYBITNE POLONISTKI, CZWORO ZNAKOMITYCH HISTORYKÓW PLACÓWKI ORAZ PERFEKCYJNY REDAKTOR, A TAKŻE DOSKONAŁY KOMITET ORGANIZACYJNY NA PEWNO STWORZĄ PEŁNIEJSZE I BARDZIEJ OBIEKTYWNE SPRAWOZDANIE niż jedna emerytka.


W czwartek, 10 listopada 2016 r. obchodziliśmy jubileusz 50-lecia szkoły (a dokładniej mówiąc tzw. "nowego" budynku placówki) w Wielkim Klinczu.



Jubileusz 50-lecia Szkoły Podstawowej im. Komisji Edukacji Narodowej w Wielkim Klinczu (czwartek, 10.11.2016)
Dzień 10 listopada 2016 r. zapisze się złotymi zgłoskami w historii Wielkiego Klincza, a szczególnie w dziejach tutejszej szkoły i mieszkańców, którzy na przestrzeni 154 lat (placówkę założono w 1862 r.) zdobywali wiedzę i kształtowali swoje charaktery. W tym dniu społeczność szkolna, nauczyciele, zaproszeni goście uczestniczyli w jubileuszu 50 rocznicy przeniesienia Szkoły Podstawowej w Wielkim Klinczu do obecnego budynku, ponieważ wcześniej nauka odbywała się w starym obiekcie przy ul. Kościerskiej.
Obchody zainaugurowała uroczysta Msza św., której przewodniczył ks. proboszcz Piotr Pietrzyk. W homilii podkreślił wkład pracy pokoleń pedagogów w szerzenie wiedzy i pielęgnowanie tradycji. Młodzież szkolna zaprezentowała piękną oprawę muzyczną liturgii, a dyrektor szkoły Wojciech Drzewiński podziękował księżom za wychowanie moralne i religijne pokoleń uczniów. Miłym zaskoczeniem była obecność przed kościołem Młodzieżowej Orkiestry Dętej „Begama” z Kościerzyny z kapelmistrzem na czele, który przy dźwiękach marszowej muzyki prowadził przez naszą miejscowość radosny korowód do Hali Sportowej, gdzie odbyła się uroczysta Gala przy udziale zaproszonych gości, księży, grona pedagogicznego, rodziców i pokoleń uczniów.
Zazwyczaj jubileusze kojarzą się ze schematycznym programem, natomiast święto 50-lecia budynku szkoły podstawowej było pełne miłych niespodzianek. Organizatorzy uroczystości w niezwykły sposób wykorzystali nowoczesne środki przekazu historii szkoły i jej współczesnych osiągnięć.
Po odśpiewaniu hymnu głos zabrał dyr. W. Drzewiński. Powitał zaproszonych gości i wygłosił słowo wstępne, w którym podkreślił, że jubileusz jest nie tylko okazją do wspomnień, ale przede wszystkim podsumowaniem osiągnięć teraźniejszości oraz impulsem do kształtowania przyszłości. Ta idea przyświecała zespołowi redakcyjnemu przepięknie wydanej publikacji „Szkoła w Wielkim Klinczu – wczoraj, dziś i jutro. Zarys.” Książka została wydana pod redakcją Grzegorza Schramke. Recenzentem był prof. dr hab. Tadeusz Linkner, co podnosi rangę wydania.
Zaproszeni goście, emerytowani pracownicy szkoły zostali obdarowani tym cennym prezentem, budzącym wiele radości i wzruszeń, a jednocześnie stanowiącym trwały pomnik dla przyszłych pokoleń.
Następny punkt programu wprawił w widzów w osłupienie, kiedy prezenterzy zapowiedzieli połączenie ze studiem wiadomości TV Kościerzyna, a na telebimie ukazał się prowadzony na żywo przez uczennicę wywiad z dyrektorem szkoły. Napięcie wzrosło jeszcze bardziej, gdy rozpoczęła się udźwiękowiona projekcja filmu o historii szkoły w Wielkim Klinczu od początków jej istnienia przygotowana przez Zespół Redakcyjny. Swoje miejsce w filmie znalazły prace literackie i plastyczne uczniów, ilustrujące ich marzenia o szkole przyszłości za 50 lat (w 2066 r.).
Kulminacyjnym punktem Gali było poświęcenie pierwszego w dziejach sztandaru szkoły przez ks. prob. P. Pietrzyka. Ceremonia wbijania gwoździ, prezentacja i przekazanie sztandaru, złożenie ślubowania, odśpiewanie hymnu szkolnego pozostanie na zawsze w pamięci uczestników wyjątkowej uroczystości.
Przyszła kolej na wystąpienia zaproszonych gości, wręczenie okolicznościowych upominków i dyplomów oraz przepięknych bukietów. Wójt Gminy Kościerzyna Grzegorz Piechowski pogratulował organizatorom Złotego Jubileuszu, życzył wielu sukcesów i złożył na ręce dyrekcji dotację na zakup nowoczesnych pomocy naukowych. Przewodnicząca Rady Miasta Kościerzyna Teresa Preis przekazała dylom Wojewódzkiego Zarządu LOP za osiągnięcia szkoły w działalności ekologicznej oraz wyróżnienie dla nauczycielki Ilony Kościelskiej. Największe wrażenie na zebranych wywarło wystąpienie absolwenta szkoły gen. bryg. Andrzeja Łosińskiego, drugiej po Józefie Wybickim tak wysokiej rangi osobistości wojskowej pochodzącej z Pomorza. Była to krótka lekcja patriotyzmu i obywatelskiej edukacji. Generał z szacunkiem i wzruszeniem wspominał swoich nauczycieli. Wyrazem jego wdzięczności były kwiaty, które wręczył wychowawcom i pedagogom.
Ważnym punktem programu była prezentacja na telebimie prac konkursowych uczniów na projekt sztandaru szkoły oraz nagrodzonych ilustracji „Szkoła w 2066 r.” Ogłoszono także wyniki konkursu literackiego „Szkoła moich marzeń”. Wyróżnione prace znalazły się w/wym. publikacji o szkole. Niemniej ważna okazała się prezentacja dorobku uczniów w konkursach plastycznych, literackich, talentów aktorskich i wokalnych oraz osiągnięć sportowych.
Wzruszającym finałem Gali Jubileuszowej był występ chóru trzech pokoleń: uczniów, obecnie pracujących pedagogów i nauczycieli seniorów pod kierunkiem byłego dyr. Tomasza Derry.
Poczęstunek wyśmienitym tortem zakończył uroczyste odchody 50-lecia budynku szkoły w Hali Sportowej.
Przedstawiciele młodego pokolenia pedagogów Anna Lideke-Konert oraz Grzegorz Schramke profesjonalnie i dowcipnie prowadzili uroczystą Galę – symboliczne spotkanie trzech pokoleń.
Dalsze świętowanie będące prezentacją ich dorobku w ciągu minionych 50-ciu lat miało miejsce w budynku Jubilatki – Szkoły Podstawowej im. Komisji Edukacji Narodowej. Na tę okazję zmieniła swój wygląd nie do poznania. Szczególnie starszych absolwentów i emerytowanych nauczycieli zachwyciły odnowione wnętrza, nowoczesne wyposażenie sal lekcyjnych. Korytarze zamieniły się w ciekawe miejsca ekspozycji zdjęć z historii szkoły, prezentacji kronik, makiet budynku, prac plastycznych uczniów. Zwiedzający podziwiali aranżację harcówki, poczciwa stołówka zamieniła się w elegancką kawiarnię, gdzie przy dźwiękach instrumentalnego zespołu kaszubskiego i doskonałych ciastach odbywały się spotkania pełne nostalgii i zachwytu nad pomysłowością i wysiłkiem młodego pokolenia.
Sala gimnastyczna stała się salą teatralną. Na scenie występowały różne klasowe zespoły artystyczne. Na gości także tutaj czekał wyśmienity poczęstunek. Zaproszone osoby mogły wyrazić swoje refleksje i wrażenia o Złotym Jubileuszu w udostępnionej w tym celu kronice szkoły.
Jednak najważniejsze i godne miejsce zajął na podium nowo poświęcony sztandar szkoły w otoczeniu biało-czerwonych kwiatów. Od tej chwili będzie towarzyszyć przyszłym pokoleniom uczniów w doniosłych i ważnych chwilach szkolnej rzeczywistości. Będzie na pewno świadkiem kolejnych jubileuszy.
Serdecznie dziękuję, dyrekcji – W. Drzewińskiemu i Beacie Jeżewskiej, wszystkim nauczycielom, pracownikom oraz uczniom za bogactwo przeżyć artystycznych, za wielki wkład pracy i szacunek okazywany zaproszonym gościom, szczególnie seniorom.
Elżbieta Brzezińska (emerytowana nauczycielka Szkoły Podstawowej im. KEN w Wielkim Klinczu)

PS.
To są osobiste, subiektywne refleksje. Chętnie przeczytamy dokładniejsze i pełniejsze relacje polonistek, historyków, redaktorów i członków Komitetu Organizacyjnego.






























.