![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhp3yxDkZGHF8Y6QsZSrgTYQ8AY9jvj8ZbDjChH4bPiVB6t5VWoDXflNW6PeZm2qLMSXV8cIS4WojDMIo46wvvdAKmqXDCzaeOwbG7LrITSxu8iMXcKqCu9avpq8P5FTCXbJAIdb33nCAZ1/s320/Gintrowski_Przemyslaw.jpg)
"Cenzura jest skuteczniejsza niż w czasach PRL. I okazało się, że nie potrzeba konkretnej instytucji. Wystarczą mniej lub bardziej zawoalowane sygnały z góry. Ja to nazywam cenzurą ekonomiczną. Ludzie boją się o posady i sami myślą o tym, jak się nie podłożyć. Dotyczy to części dziennikarzy, celebrytów, którzy lubią gdy ich władza pogłaszcze, i czerpią przy okazji z tego profity. Kabarety też wiedzą, z czego żartować, aby być na wizji. Dyrektorzy domów kultury, kontrolowani przez partyjnych politruków, najchętniej dobiorą taki repertuar, by nie mieć żadnych nieprzyjemności. Genialne w swojej prostocie."
Przemysław Gintrowski w rozmowie z Ryszardem Makowskim zatytułowanej "Kraj bez remanentu" opublikowanej w tygodniku "Uważam Rze" NR 30/2011, 29 sierpnia - 4 września 2011, str. 44-46
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz