czwartek, 20 października 2011

Magdalena Grzebałkowska: Biografia Jana Twardowskiego

.
Dzisiaj udało mi się zostać szczęśliwym nabywcą arcyciekawej publikacji "KSIĄDZ PARADOKS. Biografia Jana Twardowskiego" Magdaleny Grzebałkowskiej.
"Ulegałem fascynacjom kobietami i nie wstydzę się tego" - powiedział ksiądz Twardowski w jednym z wywiadów. Grzebałkowska odnalazła kilka takich znajomości - pierwszą była Wanda, czyli Dziula Zieleńczyk - komunistka, autorka słów do pieśni "My ze spalonych wsi" - z którą podczas okupacji bardzo się przyjaźnił. Jeszcze pod koniec życia ks. Twardowski określał ją słowami "moja sympatia". Już jako duchowny ksiądz Jan przeżył burzliwą przyjaźń z tajemniczą W., którą bardzo długo wspominał. W czasach, gdy pracował w parafii na Saskiej Kępie, była "Marychna", potem lekarka o imieniu Janina. Grzebałkowska nie natrafiła na żaden ślad, aby te znajomości wykroczyły poza wyznaczone celibatem granice. Jednak przede wszystkim żył Ewangelią błogosławieństw. W swojej poezji ukazał nam chrześcijaństwo ewangelicznego piękna, prostoty, dziecięcej ufności.


Otoczony tłumem ksiądz bywał bardzo samotny. Brakowało mu więzów rodzinnych, dlatego w jego życiu zaczęły pojawiać się duchowe "wnuczki". Marylka Kędzierska, Basia Arsoba spotykały się z księdzem Janem regularnie, wymieniały z nim listy. On obsypywał je drobnymi prezentami, kazał tytułować się dziadkiem. Szczególnie ważna w życiu ks. Twardowskiego miała się okazać zawarta w 1988 roku znajomość z Aleksandrą Iwanowską, która w 2002 roku przejęła notarialnie opiekę nad księdzem Janem. Odtąd miała pilnować jego finansów i troszczyć się o sprawy codzienne.
Grzebałtowska przyznaje, że Oleńka, jak nazywał Iwanowską ks. Twardowski, uporządkowała jego twórczość, ukróciła nadużywanie hojności poety przez wydawców, przepisała do końca taśmy z jego kazaniami. Ale wielu rozmówców Grzebałtowskiej ma do Iwanowskiej jakiś rodzaj żalu, nawet pretensji. W ostatnich latach życia księdza Jana jego kontakty ze światem były ograniczane - Iwanowska sporządziła listę gości, którzy mogli go odwiedzać, na której zabrakło wielu osób bliskich księdzu. Niektórzy przyjaciele, jak Krystyna Gucewicz, starali się przychodzić, kiedy Iwanowskiej nie było.


"Ludzie wspominają, że w ostatnich latach życia wszystkiego mu brakowało, prosił gości żeby kupowali mu zeszyty i ołówki, pytał, czy mogą mu kupić w księgarni jego własne książki, bo ich nie miał" - streszcza Grzebałkowska rozmowy z przyjaciółmi księdza. Iwanowska, która od 2002 roku dysponowała funduszami Jana Twardowskiego, tłumaczyła w wywiadach, że wszystkie pieniądze, jakie ksiądz dostawał do ręki, natychmiast rozdawał potrzebującym, więc wzięła na siebie "niewdzięczną rolę tej, która pilnuje jego spraw".
Najbardziej poczytny poeta polski końca XX wieku, którego książki osiągnęły nakład 2 mln egzemplarzy, całość praw autorskich scedował na Aleksandrę Iwanowską. Iwanowska już na pogrzebie księdza podeszła do przedstawiciela dziecięcego zespołu Ychtys, który za zgodą księdza Jana od lat wykonywał piosenki do jego wierszy i zakazała ich wykonywania. W lutym 2007 r. zabroniła, jakichkolwiek wznowień i publikacji wierszy księdza bez jej zgody, której udziela bardzo rzadko. Nie wiadomo do końca, jakie dokumenty związane z księdzem Janem znajdują się w jej archiwum, całkowicie niedostępne dla badaczy. Grzebałkowska uważa, że może tam być m.in. dziennik księdza, do którego fragmentów z lat 1957-1968 udało jej się przypadkiem dotrzeć.
.

Brak komentarzy: