.
Ś.p. Dorotę Stefańską poznałem we wtorek, 5-go stycznia 2010 r. wczesnym rankiem o godz. 7.15. To był pierwszy w moim życiu dzień pracy w Szkole Podstawowej w Egiertowie, gdzie lekcje rozpoczynają się już o godz. 7.35. Była jeszcze ciemna noc, ale bez trudu trafiłem głównym wejściem do pokoju nauczycielskiego, gdzie jedyną osobą była właśnie pani Dorota. Przywitałem się i przedstawiłem lekko zestresowany, ale kiedy zobaczyłem ciepły i serdeczny uśmiech od razu poczułem się bezpiecznie jak w domu. Rozmawialiśmy o pracy w szkole jakbyśmy się znali od bardzo dawna. Po chwili zaczęli się pojawiać kolejni nauczyciele, ale pani Dorota była pierwszą osobą z grona pedagogicznego szkoły, którą wtedy poznałem. Nigdy nie zapomnę tamtego przyjaznego spotkania. Potem wielokrotnie zdarzały się okazje do krótkich rozmów, w trakcie których Dorota zawsze emanowała anielską dobrocią, niezwykłą łagodnością i wrodzoną życzliwością dla otoczenia.
Praca w Egiertowie jest przyjemnością. Pani Dyrektor Iliada Kwaszyńska traktuje wszystkich uczniów i pracowników z macierzyńską troską. Dzieci i grono pedagogiczne są bardzo sympatyczni i zgodni jak jedna wielka rodzina. Poza tym w Egiertowie jest tylko szkoła podstawowa. Nauczanie w gimnazjum stanowi trudniejsze wyzwanie, bo niektórzy gimnazjaliści w okresie dorastania stwarzają problemy na lekcjach.
Dorota S. odeszła niespodzianie 1-go lutego 2012 r.
Urodziła się w Kartuzach 22 czerwca 1963 r. Traumatycznym przeżyciem w jej życiu była nagła śmierć ojca w 1985 r., a ciosem, który skrywała w sobie była niespodziewana śmierć męża 27 stycznia 2010 r. Odchodząc osierociła swoich ukochanych wychowanków, uczniów klasy II a. Osierociła nie tylko swoich najbliższych, osierociła nas wszystkich.
Ta nagła śmierć była dla mnie (dla wszystkich) bolesnym szokiem. W sobotę, 4-go lutego wziąłem udział w uroczystościach pogrzebowych w kościele w Hopowie i na cmentarzu w Szymbarku. Pani Dyrektor wygłosiła w świątyni poruszające przemówienie. Mimo silnego mrozu zgromadziło się mnóstwo ludzi - dzieci i dorosłych. Prawie wszyscy płakali. Wydawało mi się, że jestem twardzielem, ale też nie byłem w stanie opanować łez. Odeszła od nas Osoba pełna dobra i pokoju, tym właśnie darząca wszystkich, którzy mieli szczęście z Nią przebywać. Pamiętaj o nas, Dorotko, tam, gdzie już nie trzeba się o nic lękać ani błądzić.
.
wtorek, 28 lutego 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz