.
Wczoraj, w czwartek, 20 sierpnia 2015 r. wykonałem zdjęcia mojej małej ojczyzny. Tu zamieszczam i opisuję 11 fotografii. Zapraszam do lektury. (Każda fotka jest opisana oddzielnie.)
Niedamowo to moja miejscowość rodzinna na Kaszubach. Tu w 1964 r. ukończyłem siedmioklasową Szkołę Podstawową. Od kilku lat w Gminie Kościerzyna można spotkać dwujęzyczne nazwy miejscowości (w językach polskim i kaszubskim). Od 1987 r. należę do Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, płacę regularnie składki członkowskie, rozumiem język kaszubski, ale mówić nie bardzo potrafię.
Niedamowo – kościół parafialny p.w. św. Mikołaja w którym przyjąłem 3 sakramenty: Chrzest, I Komunię i Bierzmowanie. W latach 1934-1964 proboszczem był ks. Paweł Papenfus (pochowany na miejscowym cmentarzu), potem ks. Jan Literski, a obecnie ks. Dariusz Wiczling.
Hamerberg to część Niedamowa - wybudowanie nad jeziorem Hutowe, oddalony od „centrum” około 2 km W poprzednim ustroju ta nazwa nie była oficjalnie uznana przez władze PRL.
Miniaturowe „Centrum” Hamerbergu. W tle na drugim planie pod linią przewodów elektrycznych widać fragmencik mojego domu rodzinnego.
Nic nie trwa wiecznie. Po lewej stronie Skody Fabii miejsce, gdzie jeszcze kilka temu stała stodoła, do której w okresie mojego dzieciństwa i później zwoziliśmy zboża w czasie żniw. Obecnie porośnięte brzozami samosiejkami. Po prawej skrawek mojego domu rodzinnego.
Historyczny stary (prawie stuletni) dom, w którym urodziło się mnóstwo wybitnych osobistości, m.in. przed wojną siostry mego ojca Maksymiliana: Stefania i Zofia. Po wojnie moje rodzeństwo: Jacek, Edward (zmarł kilka dni po urodzeniu), Eugeniusz, ja, Teresa i Bogumił (odszedł do Pana w 2010 r.) Dwaj najmłodsi: Grzegorz i Marek przyszli na świat w szpitalu w Kościerzynie. Tu zakończyli ziemską wędrówkę m.in. rodzice mojego ojca: Franciszek (1957 r.) i Anastazja (1972 r.), którzy kupili dom z gospodarstwem rolnym bodajże w 1920 r. Stary domek, nadający się do generalnego remontu, próbowała przez 5 lat wykupić nasza córka Daria, ale przegrała walkę z biurokratyczną machiną Urzędu Gminy Kościerzyna, nie uzyskując zgody wójta Waldemara. Według mojej wiedzy, właścicielem nie wyprzedanych jeszcze resztek gospodarstwa rolnego i tego starego domu rodzinnego jest nadal mój brat Grzegorz, który jako jedyny spadkobierca odziedziczył całą ziemię z ruchomościami i nieruchomościami po naszych rodzicach Maksymilianie i Jadwidze.
Jezioro Hutowe (105 ha), przy którym się urodziłem i w którym nauczyłem się pływać, mając 4 lata. Jezioro ma swoją bogatą historię, może ktoś kiedyś napisze jego monografię. Tu pływały niezliczone zastępy tubylców i przyjezdnych. W ubiegłym tygodniu np. kąpali się w nim nasi przyjaciele Katarzyna i Miłosz z Elbląga, od 15 lat nad brzegiem jeziora mają swój domek letniskowy państwo Berkowscy, też znajomi z Elbląga. Kilkadziesiąt lat wcześniej z uroków jeziora korzystali moi liczni krewni i kuzyn(k)i, m.in. rodzina siostry mojego ojca Marty Brandt, Kaszubowscy i Kuśnierze z Tczewa, Świeczkowscy ze Skarszew; państwo Michaelisowie – znajomi z Gdańska, którzy od czasów Wł. Gomułki przyjeżdżali nieprzerwanie corocznie przez 25 lat na kwaterę agroturystyczną do mojej zapracowanej do granic możliwości matki Jadwigi.
To dość rzadki widok w jeziorze Hutowym. W Gruzji i Armenii można często spotkać stada krów leżące na jezdniach. Dzisiaj udało mi się sfotografować stadko 9 krówek szukających ochłody w płytkiej wodzie. Krówki prawdopodobnie należą do Wiesława Fajtka, właściciela przedsiębiorstwa „Jareks” w Kościerzynie.
„Nowy” (od 1987 r.) dom rodzinny na mojej ojcowiźnie całkiem blisko jeziora Hutowego, oddalony od starego około 150 m. Stoi dokładnie w tym samym miejscu, w którym stał poprzednio stary, stuletni dom ceglany. W tym nieistniejącym mieszkali po wojnie m.in. Helena i Konrad Brzezińscy (moi rodzice chrzestni), latem czasami Stefania i Jan Kaszubowscy (siostra i szwagier mego ojca) oraz przez 25 lat z rzędu państwo Michaelisowie z Gdańska. Wtedy nie było znane pojęcie „agroturyzmu”, ale moja matka Jadwiga już wówczas w ubiegłym wieku zajmowała się nim dodatkowo bardzo skutecznie i wzorcowo, mimo niezliczonych innych obowiązków i tytanicznej pracy na gospodarstwie.
To fragment ojcowizny pod lasem nad jeziorem Hutowym, który mój brat sprzedał kilkanaście lat temu Wiesławowi Fajtkowi. Grzegorz nikogo nie informował o swoich zamiarach, nikogo nie pytał o radę. O sprzedaży dowiedzieliśmy się później. Byliśmy zaszokowani i załamani taką decyzją, ale po fakcie, całkowicie bezradni, nie mogliśmy nic zrobić. Nie potrafiliśmy zrozumieć, dlaczego najpiękniejszy zakątek naszej ojcowizny, prawdziwa perła, przeszła bezpowrotnie w obce ręce.
Domek letniskowy Marka. Mój najmłodszy brat, pragnąc ocalić od zguby resztki ojcowizny, wykupił od brata 2 hektary nad jeziorem Hutowym. Dzięki niemu mamy wstęp do jeziora Hutowego o dowolnej porze. Wczoraj pływałem w Bałtyku (plaża Gdańsk Brzeźno), a dzisiaj w „moim” jeziorze, nadal ciepłym, bo lato, mimo 20 sierpnia, ciągle trwa. Marku, bardzo Ci dziękujemy.
(c.d.n.)
piątek, 21 sierpnia 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz