niedziela, 7 listopada 2010

WOLNOŚĆ

.
Marek Grechuta Wolność

Gdy widzisz ptaka w locie jak wolny jest
Jak płynie sobie, aż po nieba kres.
Wiedz - niebo bywa pełne wichrów i burz
A z lotu ptaka już nie widać róż.

Bo wolność - to nie cel lecz szansa by
Spełnić najpiękniejsze sny, marzenia.
Wolność - to ta najjaśniejsza z gwiazd
Promyk słońca w gęsty las, nadzieja.

Wolność to skrzypce, z których dźwięków cud
Potrafi wyczarować mistrza trud.
Lecz kiedy zagra na nich słaby gracz
To słychać będzie tylko pisk, zgrzyt, płacz.

Bo wolność - to wśród mądrych ludzi żyć
Widzieć dobroć w oczach ich i szczęście.
Wolność - to wśród życia gór i chmur
Poprzez każdy bór i mur znać przejście.

Wolność lśni wśród gałęzi wielkich drzew,
Które pną się w słońce każda w swoją stronę.
Wolność brzmi jak radosny ludzi śmiech,
Którzy wolność swą zdobyli na obronę -

Zwycięstwa, mądrości, prawdy i miłości
Spokoju, szczęścia, zdrowia i godności.
Wolność to diament do oszlifowania
A zabłyśnie blaskiem nie do opisania.

Wolność to także i odporność serc
By na złą drogę nie próbować zejść.
Bo są i tacy, którzy w wolności cud
Potrafią wmieszać swoich sprawek brud.

A wolność - to królestwo dobrych słów,
mądrych myśli, pięknych snów,
to wiara w ludzi.
Wolność - ją wymyślił dla nas Bóg,
aby człowiek wreszcie mógł
w niebie się zbudzić.
.

niedziela, 17 października 2010

Dług publiczny

.

Dług publiczny Polski w niedzielę, 17 października 2010 r. o godz. 18.30 wg licznika prof. Leszka Balcerowicza wynosił:
734 870 223 803, czyli prawie 735 mld zł. Co godzinę dług zwiększa się o jakieś 6 mln zł. W przeliczeniu na jednego mieszkańca Polski (włącznie z niemowlętami) dług wynosi 19 292 zł (na dzień 17.10.2010 r.) Przygnębiający wzrost zadłużenia można obserwować na żywo w Internecie na stronie:
http://www.dlugpubliczny.org.pl

ENGLISH VERSION
Professor Leszek Balcerowicz, the mastermind behind Poland’s economic reforms at the beginning on the 1990s, wants the country’s total public debt to be displayed in downtown Warsaw.
On 28 September 2010 at 13.00 CET, Poland’s total public debt amounted to 724,259,822,418 zloty (182,204,927,807 euro). The economics professor and former head of the National Bank of Poland wants the 12-digit sum to be displayed in Warsaw as well as be readily available on a website.
The cost of servicing the debt is to rise to around 38 billion zloty in 2011, roughly the same income to the state coffers from personal tax returns.
“Democracy needs civic society,” Balcerowicz tells the Metro daily, adding that “people need to be organised so that Poland can catch up with the West.”
Balcerowicz also asked for Poles to scrutinise local governments’ public spending ahead of the local elections billed for late autumn.
“Let us ask the local councils why they are hiring more people, as well as demand sensible investments,” the former finance minister said.
.

niedziela, 3 października 2010

Koncert Zespołu MAZOWSZE

.

W niedzielę, 26 września 2010 r. 50-osobowa grupa członków i sympatyków naszego Koła PZERI z Wielkiego Klińcza, (dzięki uprzejmości Tomasza Nadolnego, który zapewnił nam bilety wstępu gratis) pojechała do Gdyni na Koncert Galowy Państwowego Zespołu Ludowego Pieśni i Tańca MAZOWSZE im. Tadeusza Sygietyńskiego.




FURMAN

Wszystkich dziś ciekawość budzi,
Kto jest najszczęśliwszym z ludzi,
A ja mówię, że nad pana
Najszczęśliwszy los furmana.

Hej, wio! Hejta wio!
Hejta stary, młody jary!
Hej wio! Hejta wio!
Hejta, wiśta, prrr!
[.......................]

Podczas dynamicznego wykonywania "FURMANA" przez Zespół, prawie czterotysięczna widownia zgromadzona w hali, oszalała z zachwytu (my zresztą też).


Niemal dwugodzinne, bardzo urozmaicone występy "Mazowsza" były najprawdziwszą ucztą dla ducha i oka. Podczas koncertu galowego w Gdyni, Zespół wspiął się na wyżyny artyzmu, mistrzostwa i perfekcji wokalnej, tanecznej i muzycznej.

ENGLISH VERSION
The Mazowsze Folk and Song Ensemble gave a gala concert, opening a series of performances to mark its 60th anniversary.
The group was formally established in 1948 but its inaugural concert was on 6 November 1950.
Last night, ninety dancers and singers gave a spectacular show.
The troupe begins a five-week North American tour on 12 November. Its itinerary includes New York, Washington, Philadelphia, Buffalo and Toronto.
Mazowsze is Poland’s internationally best-known folk ensemble. In addition to songs and dances from all Polish regions, its repertoire includes popular folk songs from around the world. Foreign tours have taken it to fifty countries. It has given about 7, 000 concerts, attracting an audience of almost 18 million.
The founder and first director of Mazowsze was the composer and conductor Tadeusz Sygietyński (1896-1955). After his death, the post of Artistic Director was taken over by his widow, Mira Zimińska, a star of Warsaw’s pre-war cabarets. She served in the post for over half-a-century, until her death in 1997, at the age of 96.
.

poniedziałek, 20 września 2010

Wycieczka na Warmię i Mazury

.
Dobry nastrój towarzyszył wszystkim od początku wycieczki. Na zdjęciu od lewej: Mieczysław i Lidia Kościelscy oraz Zdzisław Brzeziński

W ostatni weekend (sobota - niedziela, 18-19 września 2010 r.) wyjechaliśmy z Kościerzyny i Wielkiego Klińcza autokarem po raz kolejny na Warmię i Mazury. Tym razem podróżowaliśmy trasą Elbląg - Stoczek Klasztorny - Bisztynek - Reszel - Gierłoż (Wilczy Szaniec Hitlera) - Święta Lipka - Pilec - Mrągowo - Mikołajki - Leśniczówka Pranie - Szczytno.

Rozpoczęliśmy od Stoczka Klasztornego.


Stoczek Klasztorny (niedaleko Lidzbarka Warmińskiego) słynie ze znanego Sanktuarium Maryjnego Matki Bożej Pokoju. (Wieś zamieszkuje około 330 osób.) Mieliśmy szczęście, bo po Sanktuarium oprowadzał nas charyzmatyczny przewodnik Tomasz Holiczko. Od 12 października 1953 r. do 6 października 1954 r. w Stoczku komunistyczne władze PRL-u bezprawnie więziły Stefana Kardynała Wyszyńskiego.



Drugim naszym przystankiem był Bisztynek. Jest to miasteczko w powiecie bartoszyckim, liczące zaledwie 2,5 tys. mieszkańców.



Obejrzeliśmy tam największy na Warmii i Mazurach głaz narzutowy o nazwie „Diabelski Kamień”. Głaz ten nie stanowi monolitu. "Diabelski Kamień" w Bisztynku to jeden z największych w Polsce głazów narzutowych. Jego wysokość wynosi 3 m, obwód - 28 m.

Z Bisztynka udaliśmy się do Reszla. Reszel to malownicze miasteczko, prawdziwa perełka Warmii w powiecie kętrzyńskim. Położone jest na Pojezierzu Mrągowskim. Liczy 5 tys. mieszkańców. Najciekawsza miejscowość znajdująca się na terenie gminy Reszel to Święta Lipka. Zwiedziliśmy Zamek w Reszlu – zamek reszelski położony jest nad brzegiem rzeki Sajny, w południowo-wschodniej części miasta. Powstał w latach 1350-1401. Był wielokrotnie oblegany i kilkakrotnie zdobywany przez wojska polskie i krzyżackie. W XIX wieku zamek zaadoptowano na więzienie i dopiero po II wojnie światowej postanowiono gruntownie go odrestaurować. Obecnie na zamku mieści się m.in. oddział Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie, hotel i restauracja.


Dalsza trasa wycieczki zawiodła nas do Gierłoży, gdzie oprowadził nas przewodnik Ryszard Krupa, który pokazał nam Wilczy Szaniec (niem. Wolfsschanze) – w latach 1941–1944 była to kwatera główna Hitlera (niem. Führerhauptquartier, FHQ) i Naczelnego Dowództwa Sił Zbrojnych (niem. Oberkommando der Wehrmacht, OKW) zamaskowana w lesie gierłoskim, na wschód od leżącej na skraju lasu wsi Gierłoż i 8 km na wschód od Kętrzyna (obecnie w woj. warmińsko-mazurskim). 20 lipca 1944 Claus von Stauffenberg dokonał tu nieudanego zamachu na życie Hitlera. Stauffenberg wraz z trzema oficerami zostali rozstrzelani przez pluton egzekucyjny już następnego dnia po zamachu, czyli 21 lipca 1944 r. w Berlinie.
Kwatera miała powierzchnię 250 ha i otoczona była pierwotnie zasiekami a następnie także polem minowym. Stała załoga "Wilczego Szańca" liczyła 2100-2200 osób: oprócz oficerów sztabowych, łączników, i innych wojskowych także fryzjerów, kucharzy, lekarzy, stenografów, sekretarki, itp. Na terenie "Wilczego Szańca" znajdowało się około 80 obiektów o konstrukcji trwałej i około 100 baraków drewnianych.


Najsolidniejsze schrony typu ciężkiego miały ściany o grubości 4-6 m i stropu do 8 m. Hitler przebywał w Wilczym Szańcu w przedziale czasowym od 24 czerwca 1941 do 20 listopada 1944. Spędził tutaj około 800 dni (po odliczeniu wyjazdów). Dnia 20 lipca 1992 w rocznicę zamachu na Hitlera uroczyście odsłonięto tablicę pamiątkową ku czci Clausa von Stauffenberga. W uroczystości odsłonięcia tablicy uczestniczyło trzech synów Stauffenberga. Jego żona Nina Schenk Gräfin von Stauffenberg, zmarła 2 kwietnia 2006 roku w wieku 92 lat. Niestety, Stauffenberg uznawany współcześnie w demokratycznych Niemczech za bohatera narodowego, był konserwatywnym nacjonalistą i za życia domagał się panowania Niemiec na ziemiach polskich.

Kolejnym przystankiem była Święta Lipka. Święta Lipka (niem. Heiligelinde) – wieś w położona w powiecie kętrzyńskim, w gminie Reszel, licząca zaledwie 200 mieszkańców.


Znajduje się tutaj jedno z najbardziej znanych w Polsce sanktuariów maryjnych. Największym wydarzeniem religijnym w historii sanktuarium była koronacja obrazu Matki Bożej Świętolipskiej. Koronacja odbyła się w 1968 r. Papież Jan Paweł II nadał kościołowi w Świętej Lipce tytuł bazyliki mniejszej w 1983 r. Świętolipska bazylika pw. Nawiedzenia NM Panny wraz z obejściem krużgankowym i klasztorem jest jednym z najważniejszych zabytków baroku w północnej Polsce.


Święta Lipka - sławne sanktuarium maryjne leży na północnym krańcu Polski, w odległości około 70 km na północny wschód od Olsztyna i 6 km na wschód od Reszla. Nie mogliśmy tego dnia podziwiać Bazyliki w całej okazałości bo była odnawiana i cała przednia fasada była zasłonięta.


W kościele znajdują się niezwykłe, imponujące organy 40-głosowe, posiadające 4.000 piszczałek, zbudowane w latach 1719-1721 przez Jana Josue Mosengela. Na wieżyczkach organów umieszczone są rzeźby przedstawiające aniołów grających na różnych instrumentach i poruszających się podczas koncertów. Mieliśmy szczęście wysłuchać przepięknego koncertu wykonanego na tym anielskim instrumencie w bazylice, m.in. Ave Maria. Zostaliśmy dosłownie zanurzeni w cudownych dźwiękach muzyki Bacha, Beethovena, Schuberta. Późnym popołudniem uczestniczyliśmy jeszcze we mszy św. dla nowożeńców.
Na nocleg pojechaliśmy do pobliskiej miejscowości Pilec (niem. Pülz) – w pow. kętrzyńskim, w gminie Reszel, w parafii Święta Lipka. Wieś liczy 260 mieszkańców (w 1939 r. około 800). Przez Pilec przepływa rzeka Dajna, która jest znanym szlakiem kajakowym Mrągowo - Święta Lipka. Przy dawnym młynie w Pilcu jest zapora wodna, przez którą przelewa się do jeziora woda rzeki Dajny. W budynku dawnego młyna znajduje się hotel, gdzie spożyliśmy obiadokolację.


Po posiłku spotkaliśmy się w lokalu na dole, gdzie w naszym bogatym programie rozrywkowym wystąpił zespół "Cztery Asy" oraz soliści, a nawet duety taneczne, m.in. Madonna i Michael Jackson.

Następnego dnia, tj. w niedzielę po śniadaniu skierowaliśmy się do Mrągowa, gdzie ja i Ela odprowadziliśmy naszą koleżankę Annę do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Uprzejmi lekarze i pielęgniarki natychmiast troskliwie zaopiekowali się pacjentką - zbadali, zdiagnozowali, opatrzyli, wykonali prześwietlenie, podali leki i na prośbę zainteresowanej pozwolili na dalsza podróż, sporządzając stosowną dokumentację medyczną. Po wizycie w SOR poszliśmy pozachwycać się pobliskim jeziorem. W Mikołajkach łączą się Tałty z Jeziorem Mikołajskim, w czasach krzyżackich były to dwa oddzielne jeziora połączone strumieniem.

(Mrągowo liczy 21 tys. mieszkańców. Słynie z corocznie organizowanego Pikniku w Country Mrongovile - miasteczku westernowym w Mrągowie. Jest popularnym ośrodkiem turystycznym i wypoczynkowym na Mazurach.)
Po Mrągowie pojechaliśmy do Mikołajek. Mikołajki (niem. Nikolaiken) – miasto w pow. mrągowskim jest siedzibą gminy, liczy 3,7 tys. mieszkańców. W latach 1975-1998 administracyjnie należało do woj. suwalskiego. Zwiedziliśmy klasycystyczny kościół ewangelicko-augsburski pw. Świętej Trójcy projektu Schinkla z 1842. W mieście jest też Muzeum Reformacji. Weszliśmy również do luksusowego hotelu - ogromny, wieloskrzydłowy Hotel Gołębiewski może przyjąć aż 1,2 tys. gości.

Położony tuż nad brzegiem jeziora Tałty Hotel Gołębiewski jest wspaniałym miejscem do wypoczynku zarówno w sezonie letnim jak i zimą.
Korzystając ze słonecznej pogody pospacerowaliśmy nad jezioro do przystani hotelowej, gdzie działa wypożyczalnia sprzętu wodnego, w której można wypożyczyć m.in. żaglówki, motorówki, rowery wodne, kajaki, jachty, łódki wiosłowe.

Z Mikołajek udaliśmy się do Szczytna. Szczytno (niem. Ortelsburg) - miasto liczące 25 tys. mieszkańców. Widzieliśmy ruiny zamku krzyżackiego z ok. 1370 r. W okresie średniowiecza zamek był siedzibą komtura.

Ela przypomniała, że Jurand ze Spychowa, bohater powieści "Krzyżacy" Henryka Sienkiewicza, leżał krzyżem przed bramą tego zamku prosząc Krzyżaków o uwolnienie porwanej przez nich córki Danusi. W Szczytnie jest pomnik Henryka Sienkiewicza w symbolicznym miejscu tragedii Juranda i Danusi.
Do innych atrakcji turystycznych Szczytna należą: Międzynarodowy Port Lotniczy Szczytno-Szymany; oznaczone miejsce południka 21°E; grób i pomnik Krzysztofa Klenczona. Znana jest Wyższa Szkoła Policji w Szczytnie, jedyna uczelnia w Polsce, kształcąca przyszłych oficerów: Policji, Straży Granicznej i innych służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo.
W Szczytnie zjedliśmy smaczny obiad w restauracji z bardzo uprzejmym personelem.


Ostatnim punktem wycieczki była zaszyta głęboko w puszczy piskiej i trudno dostępna (nasz autokar musiał pokonać niełatwy dystans 9 km wertepów) leśniczówka PRANIE, zwiedziliśmy tam muzeum Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego (1905-1953) – wielkiego polskiego poety. "Pracujcie, cudów nie ma!" – powiedział ks. Jan Piwowarczyk (1889-1959), założyciel krakowskiego "Tygodnika Powszechnego"; to bardzo ważna dyrektywa, której absolutnie nie spodziewałem się zobaczyć wypisaną na kawałku arkusza papieru wywieszonego na ścianie jednego z pomieszczeń w Muzeum Gałczyńskiego w Praniu. (Trudno o lepszą receptę na udane życie.)
K. I. Gałczyński miał niezwykle ciekawy życiorys. Urodził się w Warszawie. Mieszkał w różnych miastach. W latach 1914–1918 w Moskwie. Po powrocie do Warszawy studiował filologię angielską oraz klasyczną. W 1930 r. poślubił Natalię Awałow (przeszedł na prawosławie). W latach 1931-1933 przebywał w Berlinie na stanowisku attache kulturalnego. W latach 1934 – 1936 Gałczyńscy mieszkali w Wilnie i tam w 1936 roku przyszła na świat ich córka Kira. K. I. Gałczyński brał udział w kampanii wrześniowej 1939 r. 17 września trafił do niewoli radzieckiej do Kozielska., z której w ramach wymiany jeńców został przekazany do niewoli niemieckiej. Okres okupacji spędził w stalagu XI-A w Altengrabow (napisał tam m.in. utwór "Matka Boska Stalagów",1944 r.). Po wojnie w latach 1945 – 1946 przebywał w Brukseli i Paryżu. Do Polski powrócił w 1946. Współpracował m.in. z "Przekrojem" i "Tygodnikiem Powszechnym". Niektóre jego powojenne utwory – w tym "Poemat dla zdrajcy" (atak na Czesława Miłosza), czy panegiryk "Umarł Stalin" (1953) - napisanych zostało w konwencji socrealistycznej. Wielu z nas, a zwłaszcza mi, pobyt w leśniczówce Pranie uświadomił ponownie piękno i wielkość jego poezji.




Elżbieta Brzezińska do mikrofonu w autokarze wyrecytowała w całości z pamięci (tu zamieszczamy tylko malutkie fragmenty) kilka jego utworów m.in.

"Zaczarowana Dorożka"

Natalii -
która jest latarnią
zaczarowanej dorożki

I
Allegro
Zapytajcie Artura,
daję słowo: nie kłamię,
ale było jak ulał
sześć słów w tym telegramie:
ZACZAROWANA DOROŻKA
ZACZAROWANY DOROŻKARZ
ZACZAROWANY KOŃ.
[.......................]


"Ocalić od zapomnienia" (Utwór rozsławiony przez Marka Grechutę)

Gdy próg domu przestępujesz.
To tak jakby noc sierpniowa
zaszumiała wśród listowia,
a ty przodem postępujesz.
[........................]
Venus. A tyś lot i górność
chmur, blask wody i kamienia.
Chciałbym oczu twoich chmurność
ocalić od zapomnienia.
[........................]
Ile razem dróg przebytych?
Ile ścieżek przedeptanych?
Ile deszczów, ile śniegów
wiszących nad latarniami?

Ile listów, ile rozstań,
ciężkich godzin w miastach wielu?
I znów upór żeby powstać
i znów iść, i dojść do celu.

Ile w trudzie nieustannym
wspólnych zmartwień, wspólnych dążeń?
Ile chlebow rozkrajanych?
Pocałunków? Schodów? Książek?

Ile lat nad strof tworzeniem?
Ile krzyku w poematy?
Ile chwil przy Bethovenie?
Przy Corellim? Przy Scarlattim?

Twe oczy jak piękne świece,
a w sercu źródło promienia.
Więc ja chciałbym twoje serce
ocalić od zapomnienia.
[........................]


"Pieśń o żołnierzach z Westerplatte"

Kiedy się wypełniły dni
i przyszło zginąć latem,
prosto do nieba czwórkami szli
żołnierze z Westerplatte.

(A lato było piękne tego roku).
[.............................]


"Pieśń o fladze"

Jedna była - gdzie? Pod Tobrukiem.
Druga była - hej! Pod Narvikiem.
Trzecia była pod Monte Cassino,

A każda jak zorza szalona,
biało-czerwona, biało-czerwona!

czerwona jak puchar wina,
biała jak gwiezdna lawina,
biało-czerwona.
[.............................]

Przypomniał się nam inny wielki polski poeta JAN LECHOŃ [1899-1956], (prawie rówieśnik K. I. Gałczyńskiego) autor m.in. słynnego wiersza "Matka Boska Częstochowska" (z odwołaniem do obrazu jasnogórskiego i ze słynnymi – wycinanymi przez cenzurę PRL-u z publikacji krajowych po 1945 – wersami

"Jeszcze zagra, zagra hejnał Mariackiej wieży,
Będą słyszeć LWÓW i WILNO krok naszych żołnierzy."


Po pobycie w leśniczówce Pranie udaliśmy się w drogę powrotną. Nasz wesoły autobus z podwieczorkiem przy mikrofonie (z występami solistów, duetów, kabaretu) przybył szczęśliwie do Wielkiego Klińcza około godz. 21.30.

Ela, pilot grupy zawsze cieszy się, że może kierować grupą turystów Koła PZERI, którego jest przewodniczącą.
.

niedziela, 12 września 2010

Obchody XXX rocznicy powstania NSZZ „Solidarność”

.
Niedawno zostałem wyróżniony zaszczytnym dla mnie zaproszeniem, które otrzymałem od Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” przy Zakładach Porcelany Stołowej „LUBIANA”. Była to dla mnie nie tylko miła niespodzianka, ale i bardzo wzruszające przeżycie. W sobotę, 11 września 2010 r. uczestniczyłem w obchodach XXX rocznicy powstania NSZZ „Solidarność”. Obchody zorganizowała wspomniana już Komisja Zakładowa NSZZ „Solidarność” przy Zakładach Porcelany Stołowej „LUBIANA” i Józef Rymsza, kierownik Oddziału NSZZ "S" w Kościerzynie. Uroczystości rocznicowe rozpoczęły się nabożeństwem w kościele parafialnym Św. Maksymiliana Marii Kolbego w Łubianie celebrowanym przez księży Bogdana Augustyniaka i Mieczysława Gajewskiego.

Ks. proboszcz M. Gajewski w poruszającej homilii nawiązał do historycznych wydarzeń sprzed 30 lat i przypomniał działaczy tworzących wówczas niezależny Związek "Solidarność" w Zakładach Porcelany Stołowej „LUBIANA” oraz tragedię stanu wojennego.
Druga część obchodów była kontynuowana w Ośrodku Wypoczynkowym PSS Społem w pobliskim Garczynie. W spotkaniu wzięło udział ponad dwustu członków "S" w Lubianie i zaproszeni goście. Tam najpierw na świeżym powietrzu poczęstowano nas wyśmienitą dziczyzną, a potem zaproszono do lokalu. W części oficjalnej głos zabrali: przewodnicząca Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” przy Zakładach Porcelany Stołowej „LUBIANA”, przewodniczący Zarządu Regionu Krzysztof Dośla, ksiądz proboszcz, członek zarządu Zakładów (pani Breska) i główny bohater spotkania Jan Antczak, niezłomny przewodniczący pierwszej Solidarności w Lubianie, prześladowany w stanie wojennym, represjonowany i więziony (w wolnej Polsce odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego). K. Dośla wręczył kilkunastu zasłużonym działaczom (przeważały panie!) dyplomy z podziękowaniem za wytrwałość i heroizm w trudnych latach stanu wojennego. Przed 13 grudnia 1981 r. do Związku wstąpiło aż 1288 osób, prawie wszyscy pracownicy Zakładów. Dzisiaj NSZZ "Solidarność" w Lubianie liczy ponad 200 członków.
W trakcie spotkania miałem okazję rozmawiać z działaczami "S" (niektórych poznałem już wcześniej, kilka osób jeszcze w 1989 r. kiedy wspólnie działaliśmy w Komitecie Obywatelskim w Kościerzynie).
Po części oficjalnej zasiedliśmy do biesiady przy suto zastawionych stołach. Przygrywała znakomita orkiestra, która wszystkich porwała do tanecznych pląsów. Udana zabawa trwała aż do godz. 2.00. Pragnę podziękować paniom z Komisji Zakładowej "S" za wysiłek w przygotowanie tej wspaniałej imprezy oraz za staropolską gościnność.
.

czwartek, 2 września 2010

Encyklopedia Solidarności

.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami pierwszy tom papierowego wydania "Encyklopedii Solidarności" ukaże się drukiem już we wrześniu 2010 r.

sobota, 28 sierpnia 2010

Seminarium projektu: "Międzynarodowy Bank Pamięci o Demokracji"

.

W dniach 25-28 (środa - sobota) sierpnia 2010 r. uczestniczyłem w seminarium projektu: "Międzynarodowy Bank Pamięci o Demokracji". [Więcej informacji o projekcie można znaleźć na stronie: http://www.civicvoices.org

Czterodniowe szkolenie dla działaczy NSZZ Solidarność miało miejsce w rajskim ośrodku Osada Karbówko koło Golubia Dobrzynia.

Szkolenie było przebogatą ucztą dla ducha i ciała z mnóstwem różnych dodatkowych atrakcji (np. 20 km spływ kajakowy po Drwęcy). Monika Kończyk z Gdyni, organizatorka i koordynatorka całego szkolenia zatroszczyła się, aby nasze seminarium przebiegało w doskonałych, wręcz luksusowych pod każdym względem warunkach. W projekcie uczestniczyło 30 osób z całej Polski. O wysokiej randze spotkania świadczy, że w trakcie trwania seminarium dołączyli Krzysztof Dośla i Wojciech Książek z Regionu Gdańskiego oraz tacy zasłużeni działacze demokratycznej opozycji jak Andrzej Chodzicki i Tadeusz Gutkowski. Na mnie osobiście głębokie wrażenie wywarł właśnie Tadeusz Gutkowski z Brodnicy (ur. 1940 r.), który m.in. od lutego 1982 do 1989 r. przywoził z Torunia do Brodnicy prasę, wydawnictwa i ulotki (następnie odbierali je miejscowi kolporterzy). Sam także kolportował w środowisku nauczycielskim. Działacz niepokorny i niezłomny, prawy pedagog, za mało znany w Polsce bohater, nigdy nie ubiegał się o żadne stanowiska, chociaż po 1989 r. miał mnóstwo propozycji. Arcyciekawy wywiad, którego udzielił naszej grupie znacznie przekroczył sztywne ramy czasowe. Mam nadzieję, że chociaż część tej ważnej rozmowy ukaże się na stronie http://www.civicvoices.org
W czasie kilku dni owocnego pobytu w Osadzie Karbówko w naszym solidarnościowym gronie panowała pełna wzajemnej życzliwości atmosfera. Mimo, że byłem najstarszym wiekowo uczestnikiem szkolenia bardzo ubogacające okazały się wymiany poglądów z młodszymi osobami z kursu w kuluarach i relaksacyjne wieczory przy muzyce tanecznej. Miałem okazję bliżej poznać elitę nauczycielskiej Solidarności, m.in. Andrzeja Antolaka z Goraja, Ryszarda Urbańczyka z Białegostoku, Agnieszkę Zielenkiewicz i innych działaczy. Jestem szczególnie wdzięczny Monice Kończyk za przyjęcie mnie na szkolenie i wspaniałym koleżankom z Zespołu Szkół w Goręczynie: Elżbiecie Bugajnej i Ewie Tusk, które zapewniły mi wygodny przewóz z Wielkiego Klińcza do Osady Karbówko i z powrotem.

czwartek, 29 lipca 2010

Zmarła piosenkarka Katarzyna Sobczyk

Katarzyna Sobczyk - polska piosenkarka, popularna w okresie big bitu, znana m.in. z piosenek "O mnie się nie martw", "Trzynastego", "Nie bądź taki szybki Bill" - zmarła w środę wieczorem [28 lipca 2010 r.] w hospicjum w Warszawie. Miała 65 lat. Była wielką gwiazdą. Jej wspaniałe przeboje śpiewała cała Polska, ja też (potem moje córki, a obecnie wnuczki).
SIC TRANSIT GLORIA MUNDI (=Tak przemija chwała tego świata.)
Po wielu latach spędzonych w USA (w Chicago) wróciła w 2008 r. do Polski po tym, jak lekarze wykryli u niej raka piersi. W jednym z wywiadów mówiła, że w dzieciństwie miała wszystko, o czym marzyła. Już od pierwszej klasy szkoły podstawowej wiedziała, że nic innego nie chce w życiu robić, jak tylko śpiewać. W 1963 r. została solistką Czerwono-Czarnych. Od początku kariery odnosiła duże sukcesy.
W 1964 r. w czasie swego pierwszego występu na festiwalu w Opolu zdobyła pierwszą (tzn. główną) nagrodę dzięki piosence "O mnie się nie martw". Wkrótce została piosenkarką roku. Potem wystąpiła na festiwalu w Sopocie. Słynny francuski impresario Bruno Cocatrix zaproponował jej koncerty w paryskiej Olimpii, ale odmówiła. Zakochała się w gitarzyście Henryku Fabianie. Wkrótce wzięli ślub. Związek przetrwał 19 lat i zakończył się rozwodem. W tym małżeństwie w 1975 r. urodził się syn Sergiusz. Piosenkarka żałowała potem, że nie poświęciła mu wystarczająco dużo czasu. W 1979 r. wyjechała do USA, zostawiając małego synka pod opieką przyjaciółki. Syn dorastał bez matki. (Henryk Fabian zmarł w 1998 r.) Po występach w Chicago podpisała kontrakt na trasę koncertową po całej Kanadzie. Wspominała, że po straszliwej diagnozie, w czasie choroby, ludzie na których najbardziej liczyła, zawiedli ją. Nie mogła się do nich dodzwonić, odkładali słuchawkę, słysząc jej głos. Była kompletnie załamana. Kiedy znalazła się w najtańszej z możliwych klinik (w USA) na operację było już za późno.

W Polsce przeszła kilka chemioterapii i serię naświetlań. Jak mówiła w wywiadzie dla "Przyjaciółki" najgorsze było totalne osłabienie i dieta: soki, warzywa, płatki... Podkreślała: "W życiu najważniejsze są zdrowie i przyjaźń. (...) Najgorsza jest samotność." Do końca miała nadzieję, że pokona chorobę. Ktoś w Internecie napisał o niej: "Piękna kobieta, piękny człowiek, pięknie śpiewała (...) Módlmy się za nią."

poniedziałek, 12 lipca 2010

Wyprawa na Lubelszczyznę

Środa, 7 lipca 2010 r., godz. 23.00 - wyjazd autokarem z Kościerzyny, Wielkiego Klińcza przez Zblewo, Warlubie, Płońsk, Warszawę.

Czwartek, 8 lipca 2010 r.
Puławy: park i pałac Czartoryskich, Świątynia Sybilli;

Czarnolas: Muzeum Jana Kochanowskiego
Nałęczów: pałac Małachowskich, muzeum Żeromskiego, Park Zdrojowy;
Nocleg w Dworku Różanym w Stok-Zażuk 112 koło Końskowoli.

Piątek, 9 lipca 2010 r.
Kazimierz Dolny nad Wisłą
W czasie II wojny światowej niemieccy zbrodniarze wywieźli z miasta i wymordowali 3 tys. obywateli polskich narodowości żydowskiej.
Przez 45 minut płynęliśmy stateczkiem "Pirat" po Wiśle.

Zwiedziliśmy Muzeum Zamek w Janowcu.
Nocleg w przyjaznym Domu Rekolekcyjnym przy ul. Podwale 15 w centrum Lublina tuż koło Starego Miasta.

Sobota, 10 lipca 2010 r.
Zwiedzanie Lublina: Stare Miasto, Zamek, katedra;

Obóz Zagłady w Majdanku.
Godz. 18.00 - udział w mszy św. niedzielnej.

Niedziela,11 lipca 2010 r.
Wyjazd w drogę powrotną.
Przystanek przy świątyni Św. Anny w Lubartowie.

Zwiedzanie Muzeum Zamoyskich i Pałacu Zamoyskich w Kozłówce.

Obiad w "Sonacie" koło Sierpca
Szczęśliwy powrót do Wielkiego Klińcza i Kościerzyny około godz. 22.00.

RELACJA SZCZEGÓŁOWA
[08.07.2010 – 11.07.2010]
Elżbieta Brzezińska, przewodnicząca Koła PZERI w Wielkim Klińczu od dawna zajmowała się przygotowaniami czterodniowej wycieczki na Lubelszczyznę.
Gwoli ścisłości należy dodać, że poważną inspiracją dla tej wyprawy była bardzo interesująca relacja z pobytu w tamtych okolicach Teresy Zadrogi (w 2009 r.), najwybitniejszej współczesnej poetki Elbląga.
W środę, 7 lipca 2010 r., godz. 23.00 wyjechaliśmy autokarem z Kościerzyny i Wielkiego Klińcza przez Zblewo, Warlubie, Płońsk, Warszawę do Puław.

W czwartek, 8 lipca, o godz. 9.00 zaczęliśmy zwiedzanie od Puław, będących wraz z Kazimierzem Dolnym i Nałęczowem, częścią trójkąta turystycznego. Miasto położone nad Wisłą liczy około 50 tys. mieszkańców. Nadal prężnie działają Zakłady Azotowe "Puławy" S.A. Obejrzeliśmy najważniejsze atrakcje: klasycystyczny pałac Czartoryskich, otoczony pięknym parkiem krajobrazowym, Świątynię Sybilli, Dom Gotycki, kopię rzeźby Tankred i Klorynda, Bramę Rzymską, marmurowy Sarkofag i inne.

Szczyt rozwoju i funkcjonowania w Puławach ośrodka kultury oświeceniowej przypada na przełom XVIII i XIX wieku, za sprawą wielostronnej działalności Izabeli i Adama Kazimierza Czartoryskich. Od 1731 r. Puławy na 100 lat stały się własnością familii, jak określano wtedy rodzinę Czartoryskich. Powstało tutaj konkurujące ze stolicą centrum życia kulturalnego i politycznego. Miejscowość zyskała przydomek Polskie Ateny. Wiek Czartoryskich w Puławach skończył się w 1831 r. Książę Adam Jerzy Czartoryski, właściciel Puław od 1812, za udział w powstaniu listopadowym został przez cara zaocznie skazany na ścięcie toporem, a wszystkie jego majątki w zaborze rosyjskim uległy konfiskacie. Oprócz pałacu najciekawszą budowlą znajdująca się w parku jest Świątynia Sybilli - pierwsze polskie muzeum narodowe. Wybudowana została w latach 1798-1801. Nad wejściem jest napis: ”Przeszłość-Przyszłości”. W Świątyni Sybilli księżna Izabela Czartoryska gromadziła pamiątki po wielkich Polakach.

Czarnolas, Muzeum Jana Kochanowskiego
Po Puławach przyszła kolej na Czarnolas. Czarnolas to niezwykła wieś położona w województwie mazowieckim, w powiecie zwoleńskim. W Czarnolesie mieszkał i tworzył Jan Kochanowski. Na miejscu jego posiadłości znajduje się park z neogotycką kaplicą (1826-1846). Dworek Jana Kochanowskiego spłonął w 1720 roku.

Muzeum mieści się w murowanym dworze Jabłonowskich, pochodzącym z XIX wieku. Tam gdzie rosła słynna lipa, wspomniana w utworach poety, stoi pamiątkowy obelisk. Pierwsza ekspozycja została otwarta w 1961 r. Obecna ukazuje życie i twórczość Jana Kochanowskiego na tle epoki. Przed dworkiem znajduje się pomnik poety wykonany w 1980 r. Jan Kochanowski (1530 - 1584) – poeta polski epoki renesansu, sekretarz królewski. Był przedstawicielem filozofii eklektycznej – stoicyzmu, epikureizmu, renesansowego neoplatonizmu i głębokiej wiary w Boga, łącząc tradycję antyku i chrześcijaństwa. Pochodził ze szlacheckiej rodziny Kochanowskich herbu Korwin. Język i styl Kochanowskiego wywarł duży wpływ na rozwój polskiego języka literackiego, gdyż autorzy późniejsi, wzorowali się na Kochanowskim. W Muzeum Jana Kochanowskiego Elżbieta Brzezińska wyręczyła panią przewodnik i z głęboką erudycją oraz w emocjonalny sposób przypomniała naszym uczestnikom wycieczki wielkość genialnego Poety.

Niektóre pieśni Kochanowskiego są śpiewane po dziś dzień, np. Psalm 91, czyli Kto się w opiekę odda Panu swemu,
"Kto się w opiekę podda Panu swemu,
A całem sercem szczerze ufa Jemu.
Śmiele rzec może: Mam obrońcą Boga,
Nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga." (...)

albo utwór Czego chcesz od nas Panie za Twe hojne dary.
"Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary?
Czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary?
Kościół Cię nie ogarnie, wszędy pełno Ciebie:
I w otchłaniach, i w morzu, na ziemi, na niebie.
(...)
Bądź na wieki pochwalon, nieśmiertelny Panie!
Twoja łaska, Twa dobroć nigdy nie ustanie.

Chowaj nas, póki raczysz, na tej niskiej ziemi,
Jedno zawżdy niech będziem pod skrzydłami Twemi."

Nałęczów (dawniej Nałęczów-Zdrój) – miasto w woj. Lubelskim w granicach Kazimierskiego Parku Krajobrazowego – część trójkąta turystycznego: Puławy – Kazimierz Dolny - Nałęczów. Liczy zaledwie 4,2 tys. mieszkańców. Nas uczestników wycieczki będących początkującymi seniorami zainteresowało, że Nałęczów to jedyne w Polsce uzdrowisko o profilu wyłącznie kardiologicznym. Leczy się tu przede wszystkim choroby: wieńcową, nadciśnienie tętnicze, nerwice serca i stany ogólnego wyczerpania psychofizycznego.

Nałęczów posiada również dobre warunki dla rehabilitacji pacjentów po zawale serca i operacjach kardiochirurgicznych. Spróbowaliśmy słynnej wody mineralnej Nałęczowianki produkowanej w Nałęczowie. Podziwialiśmy starannie pielęgnowany Park Zdrojowy założony przez Stanisława Małachowskiego, chlubę nałęczowskiego uzdrowiska. Najcenniejszym zabytkiem Nałęczowa jest pałac Małachowskich (w stylu barokowym) otoczony tym pięknym, starym parkiem. Obecnie w pałacu mieści się m.in. Muzeum Bolesława Prusa (nie zdążyliśmy zwiedzić). Kuracjuszami Nałęczowa byli m.in. Stefan Żeromski, Bolesław Prus i Henryk Sienkiewicz. Zwiedziliśmy Chatę Stefana Żeromskiego, obecnie Muzeum Stefana Żeromskiego w Nałęczowie. Żeromski przebywał w miasteczku z przerwami w latach 1890 - 1908. W Nałęczowie pisał, tu założył rodzinę oraz stał się wielkim społecznikiem. Pozostawił po sobie Chatę, Ochronkę oraz grób syna. Po przyjeździe do Nałęczowa Żeromski objął posadę nauczyciela domowego w domu Michała Górskiego - ówczesnego właściciela miasta. W domu Górskiego pisarz poznał swoją przyszłą żone - Oktawię Rodkiewiczównę. Świadkiem na ich ślubie w 1892 roku był Bolesław Prus. W 1899 urodził się syn Adam. W pobliżu Chaty, wśród drzew widzieliśmy mauzoleum Adama Żeromskiego. Syn pisarza zmarł na gruźlicę w 1918 r. Po śmierci Adama, Żeromski definitywnie zerwał kontakty z Nałęczowem. Kaplicę grobową - mauzoleum wzniesiono w 1922 roku. Na miejscowym cmentarzu pochowana jest pisarka Ewa Szelburg-Zarembina oraz światowej sławy malarz, grafik i ilustrator książek – Michał Elwiro Andriolli, ale nie zdążyliśmy tam pójść. Z Nałęczowa udaliśmy się na nocleg do bardzo gościnnego i przepięknego Dworku Różanego pod adresem Stok-Zażuk 112 koło Końskowoli niedaleko Puław.

Piątek, 9 lipca 2010 r.
Kazimierz Dolny nad Wisłą
Kazimierz to urokliwe miasteczko w powiecie puławskim. Stanowi część trójkąta turystycznego: Puławy – Kazimierz Dolny – Nałęczów. Ta sławna miejscowość liczy zaledwie 3,5 tys. mieszkańców. W czasie II wojny światowej niemieccy zbrodniarze wywieźli z miasta i wymordowali 3 tys. obywateli polskich narodowości żydowskiej. Zwiedziliśmy m.in. kościół Zwiastowania Najświętszej Marii Panny i klasztor Reformatów – zbudowane w XVII w., zabytkowy Rynek, osobliwe Kamienice Przybyłów przy Rynku (pod Świętym Mikołajem i pod Świętym Krzysztofem), kamienicę Gdańską (o barokowej fasadzie), kamienicę Białą, kamienicę Celejowską, kościół farny św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja, ruiny zamku (z powodu prac renowacyjnych tylko z zewnątrz) Miasto rozsławiła m.in. Maria Kuncewiczowa (1895 - 1989) – polska pisarka, autorka Cudzoziemki, która ostatnie lata swego życia spędziła w Kazimierzu nad Wisłą, gdzie też została pochowana.
Po zwiedzeniu najważniejszych zabytków, przy cudownie słonecznej pogodzie przez 45 minut płynęliśmy stateczkiem "Pirat" po Wiśle.
Po południu udaliśmy się do Muzeum Zamek w Janowcu. Sam Janowiec to wieś w pow. puławskim, licząca 1 tys. mieszkańców. Olbrzymi zamek został wybudowany przez Mikołaja Firleja i jego syna – Piotra Firleja, obecnie oddział Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym. Renesansowy zamek budowano w latach 1508-1526 na wysokiej skarpie wiślanej.
W 1606 r. na zamku miało miejsce pojednanie króla Zygmunta III Wazy z marszałkiem wielkim koronnym Mikołajem Zebrzydowskim, przywódcą rokoszu Zebrzydowskiego. W dniu 7 lutego 1656 zamek został ograbiony i spalony podczas najazdu Szwedów pod dowództwem Karola Gustawa. Następnie odbudowany i rozbudowany w stylu barokowym przez rodzinę Lubomirskich, w których posiadaniu znajdował się do pierwszej połowy XVIII w. W 1783 r. Jerzy Marcin Lubomirski przegrał zamek w karty. Jego nowym właścicielem został Mikołaj Piaskowski. Jednak ani on, ani kolejni właściciele nie byli w stanie utrzymać zamku. Sprzedali całe wyposażenie (nawet marmury zostały zdjęte ze ścian), a zamek został opuszczony i popadł w ruinę. W 1931 r. zamek został zakupiony przez warszawiaka Leona Kozłowskiego. Wyremontował on tylko dwa pomieszczenia w baszcie, ale - co ważniejsze - powstrzymał wandali. Po jego śmierci zamek i jego prywatne zbiory zostały przekazane państwu. Od 1975 r. obiekt stanowi oddział Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym i jest stopniowo remontowany. Na nas Zamek wywarł duże wrażenie swoim ogromem i majestatycznym pięknem tego, co ocalało.
Obiadokolację i nocleg zapewniła nam niezwykle przyjazna i super uprzejma załoga Domu Rekolekcyjnego przy ul. Podwale 15 w centrum Lublina tuż koło Starego Miasta.

Sobota, 10 lipca 2010 r.
Przed południem zwiedzaliśmy Lublin: Zamek, Stare Miasto, katedrę i inne. Rozpoczęliśmy od Zamku.

Jego początki związane są z powstaniem w XII w. kasztelanii lubelskiej. Najważniejszą datą jest rok 1569 - wtedy w murach zamku obradował sejm, na którym podpisano akt unii polsko-litewskiej – unię lubelską.
W latach 1831-1915 było tu rosyjskie więzienie carskie, głównie dla uczestników walk o niepodległość, m.in. powstańców styczniowych 1863 r.
W okresie 1918-1939 obok więźniów kryminalnych odbywali tu karę członkowie ruchu komunistycznego, za przynależność do nielegalnej Komunistycznej Partii Polski.
II wojna światowa i okupacja (1939-1944) to okres funkcjonowania niemieckiego więzienia hitlerowskiego, przez które przeszło 40 tys. osób, głównie członków ruchu oporu. Duża część więzionych zginęła w egzekucjach i obozach śmierci. 22 lipca 1944 roku, przed opuszczeniem Lublina, niemieccy oprawcy dokonali masowego mordu 300 więźniów zamku. Gdy po wycofaniu się Niemców mieszkańcy Lublina weszli na Zamek w poszukiwaniu swoich bliskich, ujrzeli widok stosów ludzkich ciał zapełniających więzienne cele i korytarze zalane zakrzepłą krwią, która przesiąkała przez stropy i skapywała z sufitów. Po wkroczeniu wojsk radzieckich, w sierpniu 1944 r., zorganizowano na zamku polityczne więzienie karno-śledcze, podległe władzom sowieckim, a następnie Urzędowi Bezpieczeństwa Publicznego. W latach 1944-1954 więziono tu około 35 tys. Polaków, przeciwstawiających się komunistycznemu zniewoleniu. Spośród 515 wydanych wyroków śmierci życie straciło 333 osoby. Więzienie zlikwidowano dopiero w dniu 13 stycznia 1954 r. Oprócz samego Zamku (obiektu pod wieloma względami bardzo atrakcyjnego) uwagę przyciąga wieża zamkowa (baszta), cenny zabytek sztuki romańskiej i jedna z najstarszych budowli na Lubelszczyźnie, która powstała w XIII w. Również zamkowa Kaplica Trójcy Świętej stanowi wybitny zabytek w skali międzynarodowej.

Stare Miasto – historycznie najstarsza część Lublina – zaszokowało nas ogromną ilością niezamieszkałych kamienic (pustostany). Nie od razu dotarło do naszej świadomości, że przed wojną było zamieszkałe przez obywateli polskich pochodzenia żydowskiego, a tych rasa panów, czyli Niemcy po prostu poddali zbrodniczej eksterminacji i bestialsko wymordowali w pobliskim obozie zagłady w Majdanku. Tylko nieliczne jednostki prowadzone na rzeź zdołały ocalić życie. Mimo to zachwycaliśmy się zabytkowymi bramami i staromiejskimi kamienicami. Naszą uwagę przyciągały: Brama Krakowska, Brama Grodzka, Baszta Gotycka, Trybunał Koronny w Rynku, kamienica Klonowica, Kamienica Konopniców na rynku Starego Miasta, Dom Złotnika - muzeum przy staromiejskiej ul. Złotej, Plac Po Farze, Wieża Trynitarska - neogotycka wieża-dzwonnica najwyższy zabytkowy punkt wysokościowy Lublina, Kościół dominikanów pw. św. Stanisława, Archikatedra św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty – największy kościół w Lublinie, perła baroku na Lubelszczyźnie, która zaszokowała nas swoim niezwykłym pięknem.

KUL
Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II bardzo chcieliśmy zobaczyć chociaż przez chwilę i mimo szczelnie zapełnionego harmonogramu udało się nam zwiedzić najważniejsze jego obiekty.

Założony w 1918 r. przetrwał trudny okres PRL-u. Uczelnię udało się reaktywować w 1944 r. dzięki inicjatywie ks. prof. Antoniego Słomkowskiego. Zaczęli tu wykładać profesorowie przesiedleni z Kresów Wschodnich, głównie z Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie i Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Początkowo nowe władze sprzyjały katolickiej uczelni, później jednak stała się ona celem ataków. Komuniści znacjonalizowali podstawowe źródło finansowania KUL, jakim był liczący 7 tys. ha majątek rolny Fundacji hr. Potulickich w Potulicach koło Nakła. W 1949 roku zabroniono przyjmowania nowych studentów na niektóre świeckie kierunki, pozbawiono funkcji rektora ks. Słomkowskiego – za to, że nie chciał zalegalizować na uczelni komórki młodzieżowej organizacji komunistycznej. Uniwersytet był stale inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa, utrudniano życie studentom i wykładowcom, cenzurowano publikacje uczelni. W czasach poprzedniego ustroju niezależny KUL był jedyną wyższą świecką uczelnią katolicką w całym bloku socjalistycznym, co stanowiło absolutny ewenement. Dopiero lata 90. XX wieku przyniosły znaczną poprawę sytuacji. Część pieniędzy KUL zaczął otrzymywać ze Skarbu Państwa, zniesiono cenzurę, uczelnia zaczęła rozwijać bazę dydaktyczną. Obecnie ma ponad 20 tys. studentów.

Majdanek
Dzieje obozu zagłady w Majdanku są nierozerwalnie połączone z historią ziem między Wisłą a Bugiem podczas II wojny światowej, a w szczególności z polityką zagłady Żydów i Słowian, koncepcją generalnej germanizacji niektórych miast regionu (Lublin, Zamość) oraz akcją wysiedleńczą prowadzoną na szeroką skalę na Zamojszczyźnie. Obóz funkcjonował w latach 1941-1944. Ogółem Niemcy planowali utworzenie kompleksu obozowego mogącego pomieścić łącznie ok. 250.000 osób. W sierpniu 1942 r. została rozpoczęta budowa komór gazowych, ukończona w październiku 1942 r. W sumie istniało 5 komór działających na gaz wpuszczany z butli bądź przewidzianych na zastosowanie granulek cyklonu B. (Krematoria były budowane jeszcze przed decyzją o budowie komór gazowych). Piece paleniskowe dostarczyła niemiecka firma Theodor Klein - Maschinen und Apparatenbau z Ludwigshafen, hermetyczne drzwi skonstruowała berlińska firma Auert. W przeciwieństwie do Auschwitz, na Majdanku komory były umiejscowione nie koło krematoriów, a koło łaźni, co utrudniało transport ciał, lecz nie powodowało paniki wśród osób prowadzonych na zagazowanie.
Przez obóz przeszło 300.000 - 360.000 osób. Dotychczas uważano, że zginęło prawdopodobnie ok. 230.000, w tym ok. 100.000 to byli Żydzi. Ostatnie badania wskazują jednak, że ofiar mogło być mniej - 78.000 osób, z czego 59.000 to Żydzi. Na porządku dziennym były rozstrzeliwania jeńców, chorych, osłabionych, niezdolnych do pracy (w szczególności kobiety i dzieci). Niemcy robili wszystko, aby uśmiercić jak najwięcej osób. Na ogół do masowych rozstrzeliwań wyprowadzano ofiary do lasku krępieckiego, 10-12 km od obozu. Nieustannie doskonalili technikę zabijania. 3 listopada 1943 miała miejsce tzw. "krwawa środa", w ramach akcji "Erntefest"- "Dożynki", w tym jednym tylko dniu niemieccy zbrodniarze rozstrzelali w Majdanku rekordową ilość, bo aż 18400 Żydów. Od połowy 1942 r. aż do jesieni 1943 r. pracowały komory gazowe, w których gazowano Żydów, ale także osoby chore i niezdolne do pracy. Transporty przyjeżdżały ciężarówkami, bądź szły piechotą z dworca lubelskiego. Szacuje się, że ok. 50% przybyłych transportów żydowskich było od razu gazowanych. Zwłoki kremowano, a resztki mielono na mączkę kostną. Następnie wywożono ją jako nawóz na położony w pobliżu folwark SS. Z części produkowano kompost ogrodniczy. Ofiary grabiono, a ich majątek wysyłano do Rzeszy. Z trudem hamowaliśmy łzy, kiedy przewodnik opowiadała nam o gehennie więźniów i okrucieństwie niemieckich oprawców. Majdanek został wyzwolony 23 lipca 1944 r. przez 2 armię pancerną gen. płk. Siemona Bogdanowa oraz 28 korpus piechoty gen. płk. Wasyla Czujkowa. W obozie, po ewakuacji, pozostało ok. 1000 więźniów, nad którymi opiekę roztoczył lubelski PCK. Z 1037 znanych z nazwiska niemieckich funkcjonariuszy SS na Majdanku, tylko 170 oprawców poniosło odpowiedzialność karną.
Jednakże na terenie Majdanka został natychmiast utworzony radziecki obóz filtracyjny NKWD dla polskich żołnierzy AK i NSZ, wykorzystujący niemiecką infrastrukturę hitlerowską. Państwowe Muzeum na Majdanku powstało już jesienią 1944 r. na części terenu byłego obozu koncentracyjnego. Było zatem pierwszą tego typu instytucją na świecie.
O godz. 18.00 - wzięliśmy udział w mszy św. niedzielnej w kościele dominikanów pw. św. Stanisława. Kaznodzieja wygłosił poruszającą homilię nawiązującą do ewangelicznej przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Podczas nabożeństwa mieliśmy szczęście słuchać organistki, która śpiewała piękniej niż wszystkie niebiańskie chóry anielskie razem wzięte.

Niedziela,11 lipca 2010 r.
Lubartów
O godz. 9.00 wyjazd z gościnnego Lublina w drogę powrotną. Zatrzymaliśmy się przy świątyni św. Anny w Lubartowie. Lubartów to miasto w woj. lubelskim, położone nad rzeką Wieprz. Liczy około 23 tys. mieszkańców. Podziwialiśmy piękną bazylikę pw. św. Anny – zbudowaną w latach 1733-1738. Barokowa, murowana, ufundowana przez Pawła Sanguszkę.
Fronton kościoła ozdabiają dwie wieże, które zwieńczone są pięknymi hełmami oraz elewacja bogata w pilastry i gzymsy. Portal wejściowy, który jest wsparty na dwóch kolumnach jest wykonany z czarnego marmuru. Liczne zaokrąglenia, filary i witraże wzbogacają wnętrze grą światła. Z powodu nabożeństwa wchodziliśmy do wewnątrz po kilka osób, aby nie przeszkadzać wiernym. Ośmioboczna nawa środkowa, nakryta załamanym dachem zwraca szczególną uwagę w późnobarokowej bryle świątyni. Na ową nawę otwierają się arkady naw bocznych, których przęsła są połączone oryginalnymi górnymi prześwitami. W prawej nawie znajduje się epitafium z sercami fundatora (Pawła K. Sanguszki) i jego żony - Barbary z Duninów Sanguszkowej. W Lubartowie bywali m.in. J. Kochanowski i B. Prus.

Kozłówka
Zwiedziliśmy Muzeum Zamoyskich i Pałacu Zamoyskich w Kozłówce. Kozłówka to wieś, położona 9 km na zachód od Lubartowa, ale przede wszystkim to prawdziwą perła Lubelszczyzny. Obejrzeliśmy zespół pałacowo-parkowy Zamoyskich (obecnie muzeum). W latach 1799-1944 majątek należał do Zamoyskich.

Pałac, arystokratyczna rezydencja, okres świetności przeżywał za czasów Konstantego Zamoyskiego, który w 1903 r. założył tu ordynację. Dokonując przebudowy rezydencji, hrabia pragnął z niej uczynić jedną z najbardziej monumentalnych i reprezentacyjnych siedzib magnackich. W 1944 po wyjeździe ostatnich właścicieli od listopada tegoż roku pałac jest własnością państwa. We wnętrzach, które zachowały autentyczny wystrój z przełomu XIX w. i XX w. w tym: neobarokowe i neoregencyjne plafony, piece z miśnieńskich kafli, marmurowe kominki, dębowe parkiety, zgromadzona jest również niezwykła kolekcja malarstwa (przeważają portrety rodzinne oraz kopie arcydzieł malarstwa europejskiego), mebli, rzeźb, luster, kobierców, porcelany, złoconych brązów i sreber, które swego czasu stanowiły dawne wyposażenie pałacu. Byliśmy zaskoczeni przepychem, splendorem i tym, że wnętrza są tak doskonale utrzymane i posiadają nieporównywalny w Polsce i bardzo rzadki w Europie stopień autentyzmu. To radosna niespodzianka oglądać tyle cennych autentyków i zbiorów niezniszczonych przez liczne zawieruchy wojenne.
W Kozłówce zwiedziliśmy też jedyną w Polsce Galerię Sztuki Socrealizmu. Galeria prezentuje najciekawsze prace z I poł. lat 50. XX wieku., które liczą ponad 1600 rzeźb, rysunków, obrazów, grafik i plakatów. Są wśród nich dzieła ówczesnych czołowych polskich artystów. Swoistym dopełnieniem galerii są pomniki i popiersia Bolesława Bieruta, Włodzimierza Lenina, Józefa Stalina oraz Juliana Marchlewskiego. W trakcie zwiedzania galerii, z głośników słyszeliśmy przemówienia sekretarzy partii, dźwiękowe fragmenty kronik oraz pieśni, takie jak np. Międzynarodówka. Wstąpiliśmy też do znajdującej się obok pałacu kaplicy wzorowanej na wersalskiej z nagrobkiem Zofii z Czartoryskich Zamojskiej.
Bardzo interesujące eksponaty obejrzeliśmy również w powozowni. Ekspozycja poświęcona dawnym podróżom, na której zobaczyliśmy historyczne pojazdy konne z XIX i początku XX wieku oraz różnego typu uprzęże końskie, zabytkowe siodła i akcesoria jeździeckie, szereg ciekawych przedmiotów podróżnych oraz ciekawostki z dziedziny sportu i turystyki. Zorganizowana została w pawilonie południowym znajdującym się naprzeciwko Galerii Sztuki Socrealistycznej. Ten historyczny, XVIII-wieczny budynek zespołu pałacowo-parkowego w Kozłówce, pełnił dawniej funkcję stajni koni cugowych; w jego wydzielonej części mieściła się także wozownia pałacowa Zamoyskich. Widzieliśmy, m.in., podróżną karetę coupé z warszawskiej fabryki Filipa Loretza, efektowne lando, powozy spacerowe, popularnie zwane bryczkami, wśród których wyróżnia się Victoria wyprodukowana w fabryce Józefa Golińskiego w Warszawie, oryginalna dwukółka motyl do powożenia jednym koniem oraz wygodne sanie i sanki. Oglądaliśmy również przedmioty podróżne, kufry, walizy, sakwojaże, pudła na kapelusze, podróżne sepet i samowar oraz zegary powozowe. Na wystawie pokazane zostały także zabytkowe rowery i bicykl.
Ostatni posiłek – smaczny obiad zjedliśmy w Zajeździe "Sonata" położonym w miejscowości Studzieniec koło Sierpca. Udaną czterodniową wycieczkę na Lubelszczyznę uwieńczył szczęśliwy powrót 49 zadowolonych uczestników do Wielkiego Klińcza i Kościerzyny około godz. 22.00.