czwartek, 29 lipca 2010

Zmarła piosenkarka Katarzyna Sobczyk

Katarzyna Sobczyk - polska piosenkarka, popularna w okresie big bitu, znana m.in. z piosenek "O mnie się nie martw", "Trzynastego", "Nie bądź taki szybki Bill" - zmarła w środę wieczorem [28 lipca 2010 r.] w hospicjum w Warszawie. Miała 65 lat. Była wielką gwiazdą. Jej wspaniałe przeboje śpiewała cała Polska, ja też (potem moje córki, a obecnie wnuczki).
SIC TRANSIT GLORIA MUNDI (=Tak przemija chwała tego świata.)
Po wielu latach spędzonych w USA (w Chicago) wróciła w 2008 r. do Polski po tym, jak lekarze wykryli u niej raka piersi. W jednym z wywiadów mówiła, że w dzieciństwie miała wszystko, o czym marzyła. Już od pierwszej klasy szkoły podstawowej wiedziała, że nic innego nie chce w życiu robić, jak tylko śpiewać. W 1963 r. została solistką Czerwono-Czarnych. Od początku kariery odnosiła duże sukcesy.
W 1964 r. w czasie swego pierwszego występu na festiwalu w Opolu zdobyła pierwszą (tzn. główną) nagrodę dzięki piosence "O mnie się nie martw". Wkrótce została piosenkarką roku. Potem wystąpiła na festiwalu w Sopocie. Słynny francuski impresario Bruno Cocatrix zaproponował jej koncerty w paryskiej Olimpii, ale odmówiła. Zakochała się w gitarzyście Henryku Fabianie. Wkrótce wzięli ślub. Związek przetrwał 19 lat i zakończył się rozwodem. W tym małżeństwie w 1975 r. urodził się syn Sergiusz. Piosenkarka żałowała potem, że nie poświęciła mu wystarczająco dużo czasu. W 1979 r. wyjechała do USA, zostawiając małego synka pod opieką przyjaciółki. Syn dorastał bez matki. (Henryk Fabian zmarł w 1998 r.) Po występach w Chicago podpisała kontrakt na trasę koncertową po całej Kanadzie. Wspominała, że po straszliwej diagnozie, w czasie choroby, ludzie na których najbardziej liczyła, zawiedli ją. Nie mogła się do nich dodzwonić, odkładali słuchawkę, słysząc jej głos. Była kompletnie załamana. Kiedy znalazła się w najtańszej z możliwych klinik (w USA) na operację było już za późno.

W Polsce przeszła kilka chemioterapii i serię naświetlań. Jak mówiła w wywiadzie dla "Przyjaciółki" najgorsze było totalne osłabienie i dieta: soki, warzywa, płatki... Podkreślała: "W życiu najważniejsze są zdrowie i przyjaźń. (...) Najgorsza jest samotność." Do końca miała nadzieję, że pokona chorobę. Ktoś w Internecie napisał o niej: "Piękna kobieta, piękny człowiek, pięknie śpiewała (...) Módlmy się za nią."

Brak komentarzy: