poniedziałek, 25 lipca 2011

Dramat Beaty A. - poza granicą skargi

.

Na fotografii powyżej Beata Argalska (stan przed wypadkiem). Absolwentka Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni (ukończone wyższe studia magisterskie, doskonała znajomość j. angielskiego)

12442 Argalska Beata Zahira
Data urodzenia: 1973-05-09
Schorzenie: epilepsja, niedotlenienie, stan po wypadku
Fundacja Dzieciom zwraca się do Państwa z prośbą o pomoc dla chorej.

Wpłaty prosimy kierować na konto:
Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"
Bank Pekao S.A. I O/Warszawa
41 1240 1037 1111 0010 1321 9362
lub
Bank BPH S.A.
15 1060 0076 0000 3310 0018 2615
(darowizny w ramach zbiórki publicznej)
Bank BPH S.A.
61 1060 0076 0000 3310 0018 2660
tytułem: 12442 Argalska Beata Zahira darowizna na pomoc i ochronę zdrowia

http://www.dzieciom.pl/

Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" otacza opieką dzieci chore i niepełnosprawne z terenu całej Polski, a także placówki afiliacyjne: lecznicze, opiekuńcze i wychowawcze.


Na zdjęciu: Beata Tyszkiewicz – przewodnicząca Rady Fundacji z rehabilitantką i dziećmi w kombinezonach leczniczych typu Adeli – od lewej Patryk (Lidzbark), Olek (Warszawa), Julia (Gdańsk), Dominika (Toruń)

********************************************************************************************************************************************
Znam panią Łucję, matkę Beaty Argalskiej, (obecnie emerytowaną nauczycielkę katechetkę) od której dowiedziałem się o nieszczęściu, jakie spotkało całą rodzinę z obu stron i Martynkę (7 lat), córeczkę Beaty. Tragedia wydarzyła się dokładnie trzy lata temu, 22 lipca 2008 r. na pływalni Szkoły Podstawowej w Gdyni. Ratownik dopiero po kilku minutach zauważył, że Beata nie wynurzyła się i spoczywała na dnie basenu. Pod wodą nastąpiło typowe dla topielców niedotlenienie mózgu. Beata znalazła się w stanie śmierci klinicznej. Początkowo lekarz neurolog nie dawał żadnych szans na wybudzenie. Istniała realna groźba, że Beata pozostanie "rośliną". Dzięki usilnym staraniom rodzinie udało się dotrzeć z Beatą do prof. Jana Talara, znanego bydgoskiego eksperta od wybudzania ze śpiączki i rehabilitacji osób, które doznały paraliżu ciała. Profesor pokierował rehabilitacją, która intensywnie prowadzona w wymiarze 8 godzin dziennie po około trzech tygodniach doprowadziła do wybudzenia chorej.
Od trzech lat Beata jest poddawana leczeniu i różnym zabiegom rehabilitacyjnym, które łącznie pochłonęły już około 100 tys. złotych. W 2010 r. chora przebywała trzy razy na dwutygodniowych turnusach rehabilitacyjnych w Ośrodku Rehabilitacji i Hipoterapii „Neuron” w miejscowości Małe Gacno koło Bydgoszczy (cena każdego turnusu wynosiła 4,3 tys. zł, czyli razem 12,9 tys. zł). W tamtym roku również była na jednym dwutygodniowym turnusie rehabilitacyjnym w Ośrodku Rehabilitacji, Rekreacji i Wypoczynku A. Kantorski w miejscowości Zaździerz koło Płocka (cena 4 tys. zł). W październiku 2010 r. spędziła 4 tygodnie na czterotygodniowym turnusie rehabilitacyjnym w Klinice Rehabilitacji Funkcjonalnej Votum-Rehaplus w Krakowie, który kosztował aż 17 tys. zł. Na przełomie 2010/2011 r. pacjentka przebywała w sanatorium „Gryf” w Połczynie-Zdroju. W pierwszych miesiącach 2011 r. rehabilitowała się na sześciotygodniowym turnusie w Szpitalu Rehabilitacji Neurologicznej w Konstancinie koło Warszawy, gdzie matka Beaty jako opiekunka dopłaciła jeszcze ponad 2 tys. zł za swój pobyt w tym Szpitalu. Wkrótce potem była w Ośrodku Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży „Tratwa” w Steklinku koło Torunia. W maju b.r. przebywała na dwutygodniowym turnusie rehabilitacyjnym w Pomorskim Centrum Terapii Pedagogicznej w Koszalinie. Tylko jeden turnus w Konstancinie był objęty częściowym dofinansowaniem ze środków PFRON (Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych). Oprócz tego chora jest rehabilitowana systematycznie w swoim mieszkaniu w Gdyni przez neuropsychologa dwa razy w tygodniu, co kosztuje 100 zł za każdą godzinę. Częste wizyty u lekarzy profesorów wynoszą po 200 zł każda. W ciągu minionych trzech lat stan chorej uległ zauważalnej poprawie. Beata nauczyła się chodzić samodzielnie, opanowała na nowo podstawowy zasób słownictwa, potrafi mówić prostymi zdaniami, a nawet śpiewać z pomocą innych osób rozpoznając melodię. Reaguje pozytywnie na niektóre bardzo proste polecenia i umie wykonywać elementarne czynności pod kierunkiem opiekuna słuchając instruktażu, np. odnieść po posiłku naczynia z pokoju do kuchni. Jej pamięć jest jednak nadal bardzo ułomna. Nie pamięta liter, nie ma mowy o czytaniu i pisaniu. Po kilku dniach przebywania z nową osobą udaje się jej (z wielkim trudem) zapamiętać imię tej osoby. Nie zdaje sobie sprawy z potencjalnego zagrożenia wynikającego z kontaktów z otaczającymi ją elektrycznymi urządzeniami domowymi, kiedy np. próbuje włączać czajnik, zmywarkę do naczyń czy kuchenkę gazową, dlatego wymaga całodobowej opieki (nawet w nocy, zwłaszcza w toalecie), w tym przy higienie osobistej i czynnościach fizjologicznych. Codziennie musi przyjmować różne lekarstwa, m.in. Exelon® 4,6 mg/24 h system transdermalny (rywastygmina), lek stosowany w leczeniu zaburzeń pamięci u pacjentów z chorobą Alzheimera. Beacie pomaga najbliższa rodzina, przede wszystkim mąż i rodzice (emeryci) oraz przyjaciele. Oligofrenopedagodzy i matka pracują z Beatą w domu w oparciu o podręczniki, m.in. „Terapia zaburzeń mowy” Barbary Wiśniewskiej oraz „Uczę się świata na nowo. Zeszyt ćwiczeń dla dorosłych afatyków” Beaty Bryzik i Sylwii Gajos. Żaden lekarz, nawet prof. Jan Talar, nie wie czy i kiedy Beata odzyska podstawową samodzielność. Proces leczenia i rehabilitacji może potrwać jeszcze wiele lat, może do końca życia. Dlatego liczy się każda pomoc. Można podarować np. 1% podatku. Ela i ja przekazaliśmy na konto Beaty równowartość jednego procentu 9-ego maja 2011 r. zaokrąglając go nieco w górę - to miał być symboliczny prezent na przypadające w tym dniu urodziny Beaty.

********************************************************************************************************************************************
W lipcu 2011 r. przez kilka dni mogliśmy gościć w naszym domu Beatę, jej córeczkę Martynę i matkę Łucję. W bezpośrednim kontakcie z chorą Beatą mieliśmy możliwość bliższego poznania, co to znaczy afazja i jak trudnym zadaniem jest uczenie się świata na nowo. Usiłowaliśmy (dość nieudolnie) pomagać Łucji w opiece nad chorą córką i jej nieustającej rehabilitacji. To praca, która wymaga wielkiej wytrwałości, anielskiej cierpliwości i jeszcze większego wysiłku zarówno psychicznego jak i fizycznego. Podziwiamy Łucję i jej ogromną, czynną miłość do córki, która mimo swojego emerytalnego wieku bez najmniejszej chwili wytchnienia podejmuje nadludzkie wysiłki, aby Beata odzyskała zdrowie. To właśnie ona dźwiga główny ciężar starań, aby wszystko szło we właściwym kierunku. Beata czasami próbuje wyrwać się spod kontroli, chcąc np. włączyć kuchenkę gazową lub elektryczną, albo zabrać czajnik z wrzątkiem lub naczynie z gorącym napojem itp. Takie sytuacje są na porządku dziennym i wtedy trzeba zdecydowanie chronić chorą przed realnym niebezpieczeństwem, z którego ona nie zdaje sobie sprawy, nie rozumiejąc powagi zagrożenia. Słaby opiekun nie podołałby takiemu zadaniu. Na szczęście matka Beaty jest jeszcze osobą na tyle silną fizycznie, że daje sobie radę.
Te kilka dni z chorą Beatą uzmysłowiło nam, że są choroby, które różnią się całkowicie od naszych stereotypów i że wymagają niewyobrażalnie wielkich poświęceń i wyrzeczeń, a spadają na nieprzygotowanych bliskich absolutnie nagle i niespodziewanie. Łucja pokazała nam, że pokora i świętość, do której zachęca nas nasz Nauczyciel jest możliwa tu i teraz.
.
About the Foundation
Foundation for children ‘Help on Time’, established in 1998, is carrying out a nationwide programme ‘Help on Time’ under the patronage of Zbigniew Religa. The foundation provides care for 14 633 ill and disabled children throughout the whole of Poland. It also runs affiliated outposts – hospices, medical and childcare centres. The Foundation’s activities are mostly concerned with raising funds for complicated operations, expensive treatment, long-term rehabilitation (Forms of help for children).
All year round we collect the donations. Even the token donation is highly important when it comes to save children's life and health.
If you would like to help please make a payment to a donation account:

Bank Pekao S.A. I O/Warszawa
SWIFT (BIC): PKOPPLPW
IBAN: PL 31 1240 1037 1978 0010 1651 3186 (EUR)
IBAN: PL 86 1240 1037 1787 0010 1740 2700 (USD)

Name: Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”
Address:: ul. Łomiańska 5, 01-685 Warszawa

For more information please visit our websites:
www.dzieciom.pl , www.bremo.pl

or contact us via phone or e-mail:
Tel.: +48 22 833 88 88, Fax: +48 22 448 71 77
fundacja@dzieciom.pl
.

piątek, 22 lipca 2011

Stefan Chwin o inteligencji jako mniejszości intelektualnej

.
Stefan Chwin (ur. w 1949 r.) jest jednym z najbardziej znanych polskich pisarzy z Gdańska, (również profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Gdańskiego na Wydziale Filologicznym). Utkwiła mi w pamięci jego znakomita powieść "Hanemann" (1995), przetłumaczona między innymi na język niemiecki i angielski oraz nagrodzona Paszportem Polityki. Książka opowiada o Wolnym Mieście Gdańsk opuszczanym tuż po wojnie przez dotychczasowych niemieckich mieszkańców i zajmowanym przez repatriantów ze Wschodu. Gdańsk jest mi bliski m.in. dlatego, że studiowałem w tym magicznym mieście przez 6 lat. W tym roku twórca został laureatem Nagrody Literackiej Gdynia za tom esejów „Samobójstwo jako doświadczenie wyobraźni”. Profesor współpracuje z krakowskim "Tygodnikiem Powszechnym".

W "Dzienniku Bałtyckim" (z 6-go lipca 2011 r., str. 23) w bardzo interesującej rozmowie z Agatonem Kozińskim zatytułowanej "Kulturę zabija pilot od telewizora" podkreśla: "(...) zamiast o inteligencji, wolę mówić o mniejszości intelektualnej. (...) To niewielka grupa ludzi, którzy odczuwają palącą potrzebę ciągłego obcowania z kulturą wysoką. (...) Jej głównym celem jest przetrwanie w skomercjalizowanym świecie rozwiniętego kapitalizmu, co zresztą wcale nie jest takie łatwe. (...) Kulturę wysoką zabija kultura pilota od telewizora. Społeczeństwo masowe jednym ruchem palca likwiduje programy związane z kulturą wysoką, bo takie są reguły kapitalizmu. Na program o literaturze jest miejsce po północy. To ma wpływ na ludzi młodych, dla których telewizja jest naturalnym środowiskiem, jak powietrze. Całe szczęście, że jeszcze istnieją biblioteki i księgarnie, ale one też padają jedne po drugich. (...) Główne gazety jeszcze przeznaczają kolumny na treści z dawnymi intelektualnymi ambicjami. Ale mało kto to czyta. (...) Topnienie liczby czytelników dodatków kulturalnych do gazet to sprawa poważna. Mniejszość intelektualna ma tendencję do zanikania. Należy chronić ją tak jak ginące gatunki roślin w Tatrach. (...) Za symptom zmian uważam zesłanie kultury wysokiej w telewizji publicznej do niszowej TVP Kultura. Dwa ogólnopolskie programy, czyli Jedynkę i Dwójkę, oczyszczono z audycji wysokich. Można na nie trafić jedynie w Kulturze, którą jednak ogląda niewielka część Polaków. (...)"
Mogę jeszcze dodać do tej ponurej, ale prawdziwej diagnozy, że oprócz wspomnianych przez Pisarza bibliotek i księgarń w wolnej niepodległej Polsce zlikwidowano dziesiątki tysięcy żłobków, przedszkoli, szkół i domów kultury. Najgorsze jest to, że proces likwidacji wszelkich placówek kulturalnych trwa nadal.
.

poniedziałek, 11 lipca 2011

Wycieczka na Podlasie i Białostocczyznę (7-10 lipca 2011 r.)

.
Nasza czterodniowa wycieczka na Podlasie i Białostocczyznę w niedzielę wieczorem (10-go lipca 2011 r.) dobiegła do szczęśliwego finału.

Dzień 1 (7.07.2011 czwartek)
Przed południem w Białowieskim Parku Narodowym z bardzo kompetentną przewodnik PTTK Barbarą Leoniuk zwiedzaliśmy Rezerwat Pokazowy Żubrów i szlak dębów królewskich pokonując pieszo trasę około 1,6 km. O godz. 12.30 zjedliśmy smaczny obiad w jednej z białowieskich restauracji o bardzo trafnej nazwie "Pokusa". Po obiedzie w Białowieży obejrzeliśmy eksponaty w Muzeum Przyrodniczo-Leśnym, Park Pałacowy, cerkiew św. Mikołaja (z zewnątrz) – spacerując około 1 km.
Zatrzymaliśmy się również przy byłej stacji kolejowej Białowieża-Towarowa czynnej w latach 1897-1997. Budynek dworcowy został zamieniony na „Restaurację Carską”. Zakwaterowaliśmy się w przyjemnym pensjonacie „Unikat” w Białowieży, gdzie posililiśmy się smaczną obiado-kolacją.
(Białowieża to duża wieś położona w województwie podlaskim, na Równinie Bielskiej, w powiecie hajnowskim, nad Narewką, o charakterze małomiasteczkowym. Wieś jest siedzibą gminy Białowieża oraz Białowieskiego Parku Narodowego, obejmującego 17% polskiej części Puszczy Białowieskiej. Liczy około 2,7 tys. mieszkańców. W przeszłości w Białowieży bywali polscy królowie, rosyjscy carowie i komunistyczni władcy, m.in. Nikita Chruszczow. Z uwagi na duże skupienie placówek badawczych Białowieża jest miejscowością w Polsce, w której występuje najwyższy odsetek osób z wyższym wykształceniem, mieszka w niej 8 naukowców z tytułem profesora belwederskiego)
Dzień 2 (8.07.2011 piątek)
Po śniadaniu w pensjonacie „Unikat” odjechaliśmy do Hajnówki, gdzie o godz. 10.00 zwiedziliśmy piękny prawosławny sobór św. Trójcy, o której informacji udzielił nam niezwykle uduchowiony i głęboko religijny batiuszka (=ksiądz prawosławny) Mariusz Jurczuk, (żonaty, dwoje dzieci).
Potem wyjechaliśmy do Białegostoku i około godz. 12.00 do 18.00 ze wspaniałym przewodnikiem Andrzejem Klimaszewskim zwiedzaliśmy piękne centrum miasta (pałac Branickich, katedra, pomnik Zamenhofa, spacer po deptaku) podczas zwiedzania zjedliśmy obiad. Po godz. 18.00 i pojechaliśmy na nocleg z centrum Białegostoku do Supraśla. Zakwaterowaliśmy się w funkcjonalnym Powiatowym Ośrodku Sportu i Rekreacji "Bukowisko", tuż obok męskiego klasztoru prawosławnego.
(Hajnówka - miasto i gmina w województwie podlaskim, siedziba władz powiatu hajnowskiego. Od 2007 r. w gminie wprowadzono język białoruski jako język pomocniczy. Ze względu na swoje położenie niedaleko Białowieży i puszczy nazywane jest "bramą do Puszczy Białowieskiej". Miasto liczy około 21,5 tys. mieszkańców.
Białystok - miasto na prawach powiatu w północno-wschodniej Polsce, w Nizinie Północnopodlaskiej leżące nad rzeką Białą. Jest stolicą województwa podlaskiego i siedzibą władz ziemskiego powiatu białostockiego. Miasto liczy około 295 tys. mieszkańców.
Supraśl – miasto w woj. podlaskim, w powiecie białostockim, siedziba gminy miejsko-wiejskiej Supraśl. Położone jest nad rzeką Supraślą, na Wysoczyźnie Białostockiej, jest otoczone Puszczą Knyszyńską, historycznie na Podlasiu. Zaliczane do aglomeracji białostockiej. Miasto liczy około 4,6 tys. mieszkańców.)

Dzień 3 (9.07.2011 sobota)
Ok. godz. 9.00 spotkaliśmy się z przewodnik PTTK Katarzyną Pierwienis-Laskowską i zwiedzaliśmy Supraśl (zapierające dech w piersiach Muzeum Ikon, imponująco piękny i wielki kompleks po-bazyliański – obecnie męski klasztor prawosławny, arboretum w Kopnej Górze), Krynki, Kruszyniany (meczet i mizar, jurta tatarska - tam zjedliśmy bardzo obfity i egzotyczny posiłek tatarski). Nasza przewodniczka Kasia oprócz licznych interesujących faktów obdarzała nas nieprzerwanie ciepłym uśmiechem.
(Krynki – miasto na Wysoczyźnie Białostockiej, nad Krynką, w woj. podlaskim, w powiecie sokólskim, siedziba gminy Krynki. Krynki liczą około 2,7 tys. ludności.
Kruszyniany – wieś w Polsce położona w województwie podlaskim, w powiecie sokólskim, w gminie Krynki. Liczba ludności 160 osób.)
Dzień 4 (10.07.2011 niedziela) rano po śniadaniu wyjechaliśmy z gościnnego Supraśla w kierunku Kościerzyny. Tuż za Supraślem zatrzymaliśmy się w miejscowości Choroszcz, gdzie zwiedziliśmy Pałac Branickich i znajdujące się w nim Muzeum Wnętrz Pałacowych. Przejeżdżaliśmy przez Łomżę, Pisz zatrzymując się na smaczny obiad w Szczytnie w restauracji „Zacisze”. Zrobiliśmy sobie jeszcze pamiątkowe zdjęcie przy pobliskim pomniku Krzysztofa Klenczona, znanego polskiego artysty - muzyka, kompozytora i gitarzysty. Artystę pochowano właśnie w Szczytnie, gdzie spędził młodzieńcze lata, zdał maturę i stąd też wyruszył w świat z gitarą. (Pomnik odsłonięto w 2009 r.) Do domu wróciliśmy bezpiecznie i zgodnie z planem około godz. 20.30.
.
[Uwaga! Aby zobaczyć zdjęcie w powiększeniu należy kliknąć na nie dwukrotnie lewym kursorem myszki.]
.
Na zdjęciu nasi seniorzy przed prawosławną cerkwią Św. Mikołaja w Białowieży, którą obejrzeliśmy z zewnątrz w czwartek, 7-go lipca 2011 r. w pierwszym dniu wycieczki. Warto podkreślić, że nasza wycieczka miała wyraźnie ekumeniczny charakter. Zwiedzaliśmy Podlasie i Białostocczyznę, a więc tereny, gdzie katolicy są tylko połową, albo mniejszością religijną, a obok liczną grupą stanowią nasi bracia prawosławni, którzy podobnie jak my, są chrześcijanami.

Nasza grupa przy Muzeum Przyrodniczo-Leśnym w Białowieży.

Dwa zdjęcia naszych wycieczkowiczów (powyżej i poniżej) na terenie pensjonatu "Unikat" w Białowieży.



Nasza wycieczka przed prawosławnym soborem św. Trójcy w Hajnówce wybudowanym w latach 1972-1992.

O soborze św. Trójcy w Hajnówce opowiadał nam niezwykle uduchowiony i głęboko religijny batiuszka (батюшка = ksiądz prawosławny) Mariusz Jurczuk, który od razu zjednał sobie naszą głęboką sympatię, podziw, szacunek i wdzięczność. Okazuje się, że można skutecznie ewangelizować nawet oprowadzając po świątyni. Cieszymy się, że my w kościele rzymsko-katolickim też mamy wielu takich wspaniałych i żarliwych kapłanów.

Po Hajnówce zwiedzaliśmy atrakcje Białegostoku. Wizytówką miasta pod względem architektonicznym jest zespół: Park miejski - Planty, pałac Branickich, ulica Jana Kilińskiego oraz pasaż - Rynku Kościuszki z jego zabudową, które wspólnie tworzą w centrum miasta specyficzne miejsce kulturalno - wypoczynkowe. Nawet nieliczni malkontenci w naszej grupie nie ukrywali swego zachwytu dla przepięknego centrum stolicy woj. podlaskiego. Na początku ulicy Jana Kilińskiego znajduje się Pałacyk Gościnny, wzniesiony przez Branickich (ok. roku 1771) dla takich hetmańskich gości, dla których zabrakłoby miejsca w pałacowych oficynach. Obecnie mieści się w nim Pałac Ślubów (Urząd Stanu Cywilnego).

Na powyższej fotografii nasza grupa we wnętrzu Pałacyku gościnnym Branickich. Pałac zbudowano w połowie XVIII wieku (ok. roku 1771) w stylu barokowym. Znajduje się przy ul. Kilińskiego w centrum miasta. Obecnie mieści się w nim Urząd Stanu Cywilnego. Nazywany również: Pałacykiem Ślubów, Domem Koniuszego. Nasz zachwyt wywołały śliczne malowidła w gustownych komnatach pałacu.

W 1887 r., mieszkaniec Białegostoku Ludwik Zamenhof utworzył międzynarodowy język Esperanto. Ela (na powyższym zdjęciu) zdobyła uprawnienia pilota wycieczek w 1985 r. dzięki m.in. opanowaniu Esperanta (podobnie zresztą jak ja.) W 2009 R. w Białymstoku otwarto kolejną atrakcję turystyczną: Szlak Esperanta i Wielu Kultur. Kilkanaście tematycznych tablic rozmieszczonych w centrum miasta prezentuje spacerującym po Białymstoku ważne miejsca związane z esperantem i jego twórcą oraz z wielokulturowością i historią miasta. Na tablicach umieszczono zdjęcia obiektów oraz opis w trzech językach: polskim, esperanto i angielskim, oraz informację w alfabecie Braille'a. (Schemat Szlaku i ciekawe informacje związane z miastem znaleźć można na stronie internetowej Szlaku: http://odkryj.bialystok.pl/szlak_esperanto_i_wielu_kultur/).

Pomnik Ludwika Zamenhofa w Białymstoku, mieście jego urodzenia w 1859 r. (zmarł w 1917 r. w Warszawie gdzie również został pochowany). L. Zamenhof jest twórcą międzynarodowego języka Esperanto. W 1887 r. ukazała się rosyjskojęzyczna książka "Język międzynarodowy. Przedmowa i podręcznik kompletny", pod pseudonimem Doktoro Esperanto, oznaczającym "mającego nadzieję doktora". Słowo to przyjęło się z czasem jako nazwa samego języka. W tym samym roku podręcznik został wydany po polsku, francusku, niemiecku i angielsku.

Na zdjęciu powyżej ogrody przy Pałacu Branickich (na dalszym planie) oraz Katedra Białostocka (= Bazylika Mniejsza Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i jednocześnie Sanktuarium NMP Matki Miłosierdzia; bazylika mniejsza od 1985, katedra od 1991, archikatedra od 1992) z lotu ptaka.


Zadziwiająca jest historia budowy tej niezwykłej świątyni. Wierni bardzo długo zabiegali o pozwolenie i wreszcie dostali od władzy carskiej zgodę tylko na rozbudowę już istniejącego małego kościółka, ponieważ w ramach polityki rusyfikacji ludności polskiej nie pozwalano na budowę nowych świątyń. Jednak przybudówka, powstająca w miejscu prezbiterium Starego Kościoła, rozrosła się do całkiem sporych rozmiarów i to pod okiem władzy, w dużej mierze korumpowanej przez mieszkańców.

Pałac Branickich to największa atrakcja turystyczna Podlaskiego i najciekawszy zabytek Białegostoku, do którego udaliśmy się z przewodnikiem. Do Pałacu przylegają rozległe ogrody wzorowane na francuskich rozwiązaniach przestrzennych i dekoracyjnych. Po dwóch latach olbrzymich prac rewaloryzacyjnych kosztujących w sumie kilkanaście milionów złotych, mogliśmy podziwiać w pełnej krasie mniej więcej to, co z pałacowych okien widział hetman Branicki. Wzdłuż alei ustawione są na postumentach kamienne rzeźby. Naszą uwagę przyciągnęły piękne posągi, m.in. Wenus i Adonisa.

Nasze panie bez wahania wybrały przystojnego pana w stroju Adama (czyli Adonisa) ... a panowie ...

... a nasi panowie atrakcyjną blondynkę w stroju Ewy (czyli Wenus).

Nasza wycieczka z flagą Gminy Kościerzyna przed Pałacem Branickich, którego doskonale zachowane wnętrza zwiedziliśmy z przewodnikiem.
Pałac Branickich to zabytkowy pałac w Białymstoku, jedna z najlepiej zachowanych rezydencji magnackich epoki saskiej na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej w stylu późnobarokowym określany mianem "Wersalu Podlasia", Wersalem Północy czy także Polskim Wersalem.
Obecnie w pałacu ma siedzibę rektorat Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.

Na fotografii powyżej: Nasza grupa przed pomnikiem księdza Jerzego Popiełuszko. Postać księdza Popiełuszko i jego tragiczna śmierć jest znana wszystkim. Stał się symbolem nieugiętej wiary w Boga i wolną Polskę za co zapłacił najwyższą cenę. Od jego męczeńskiej śmierci (19.10.1984 roku) do dzisiaj powstało 70 pomników, w tym 8 za granicami Polski upamiętniających tą wyjątkową postać. Autorką, powstałego w 1991 r. przy ul. Kilińskiego monumentu, jest białostocka rzeźbiarka Jadwiga Szczykowska Załęska. Papież Jan Paweł II modlił się przy nim w 1991 r.

Na tym zdjęciu jesteśmy już w Supraślu w altance na terenie przyjemnego ośrodka "Bukowisko". Panie Urszula i Maria przygotowują dla nas porcje wyśmienitej drożdżówki, której niezrównany smak sprawił, że o wypiekach pani Uli już dawno mówi się w samych superlatywach poza granicami naszego województwa. Na drugim planie Dwa Asy: panowie Stanisław (z akordeonem) i Andrzej (z saksofonem), którzy umilali nam wieczorne spotkanie wspaniałą muzyką.

Na naszej wycieczce sprzyjało nam dosłownie wszystko: piękna pogoda, wspaniali przewodnicy, ośrodki zakwaterowań itp. Dodatkową radosną niespodziankę sprawił nam ks. Robert Ciżewski - Mistrz Nowicjatu Misjonarzy Świętej Rodziny w Wielkim Klińczu, który dołączył do naszej grupy i zechciał zatrzymać się na jeden nocleg w "Bukowisku", aby nam towarzyszyć [na zdjęciu powyżej - w środku (w okularach)]. Jak widać, Ksiądz Robert doskonale wie, że bardzo ważnym środkiem ewangelizacji jest przyjazny uśmiech.


Mieliśmy szczęście, ponieważ Powiatowy Ośrodek Sportu i Rekreacji "Bukowisko" w Supraślu, gdzie byliśmy zakwaterowani przez dwie doby, znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie Prawosławnego Monasteru (=Klasztoru) Męskiego Zwiastowania Najświętszej Marii Panny. Mogliśmy bez żadnych ograniczeń zachwycać się cudownie piękną architekturą budowli sakralnych. Na zdjęciu powyżej nasza grupa z flagą Gminy Kościerzyna przed jedną ze świątyń prawosławnych.

Na zdjęciu powyżej: w niedzielę, 10-go lipca 2011 r. w ostatnim dniu wycieczki zatrzymaliśmy się w miejscowości Choroszcz, gdzie zwiedziliśmy Pałac Branickich i znajdujące się w nim Muzeum Wnętrz Pałacowych.

********************************************************************************************************************************************

Muzeum Przyrodniczo-Leśne BPN, które zwiedzaliśmy z przewodnikiem, jest najstarszym muzeum w polskich parkach narodowych i równocześnie najstarszym, czynnym muzeum województwa podlaskiego. Jego tradycje sięgają okresu międzywojennego, a w swoich zbiorach posiada wiele cennych kolekcji naukowych i rzadkich okazów. Siedzibą Muzeum Przyrodniczo-Leśnego Białowieskiego Parku Narodowego jest nowoczesny budynek, w którym w sposób innowacyjny i atrakcyjny prezentowane są zbiory przyrodnicze z dziedziny zoologii, botaniki, historycznego użytkowania Puszczy. Szczególnie silnie akcentowane są procesy ekologiczne charakterystyczne dla Białowieskiego Parku Narodowego. Byliśmy kompletnie oszołomieni bogactwem ekspozycji, różnorodnością efektów dźwiękowych oraz wizualnych w tym wspaniałym Muzeum (zdjęcie poniżej).

Powyżej na fotografii: Muzeum Przyrodniczo-Leśne w Białowieży z lotu ptaka.


Zdjęcie powyżej przedstawia cerkiew Św. Mikołaja, którą obejrzeliśmy z zewnątrz w czwartek, 7-go lipca w ciągu dnia, a niektórzy z nas wieczorem pięknie iluminowaną mocnymi reflektorami. W 1888 r. Puszcza Białowieska przeszła w prywatne dobra cara Rosji. Rok później w Białowieży przystąpiono do budowy okazałego pałacu. Wyświęcenie nowej cerkwi, uznanej w owym czasie za najpiękniejszą w całej grodzieńskiej guberni, nastąpiło w 1895 r. Jej patronem, podobnie jak poprzedniej świątyni, został św. Mikołaj Cudotwórca. Wieczorem tamtego dnia w cerkwi odprawiono panichidę po zmarłym carze Aleksandrze III. Świątynię zwieńczyły dwie kopuły, z których jedną przeznaczono na dzwonnicę. Ikonostas, wykonany z chińskiej porcelany, sprowadzono z Petersburga (obecnie jest to jedyny tego typu zabytek w Polsce). Ostatecznie prace przy budowie i wystroju ukończono w 1897 r., przed wizytą w Białowieży cara Mikołaja II.



Na dwóch zdjęciach powyżej i poniżej: prawosławny sobór św. Trójcy w Hajnówce, który zwiedziliśmy w piątek, 8-go lipca.
Ludność Hajnówki (21,5 tys. mieszkańców) jest zróżnicowana pod względem religijnym. Większość stanowią wyznawcy prawosławia (ponad 70%). Pozostała ludność jest w wyznania rzymskokatolickiego (około 25%) i protestanckiego (około 5%).
Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny liczy 506,8 tys. wiernych i jest drugim pod względem liczebności Kościołem w Polsce.

Wyznanie prawosławne to jedna z dwóch grup Kościołów, obok Kościoła katolickiego, powstałych w wyniku rozłamu w chrześcijaństwie z 1054 roku (tzw. schizmy wschodniej lub – co uznaje się za historycznie bardziej uzasadnione – schizmy wielkiej).


Na dwóch fotografiach powyżej: Prawosławny Monaster (=Klasztor) Męski Zwiastowania Najświętszej Marii Panny w Supraślu, obok którego byliśmy zakwaterowani w Powiatowym Ośrodku Sportu i Rekreacji "Bukowisko".
.

poniedziałek, 4 lipca 2011

Pilot wycieczek

.
Uprawnienia pilota wycieczek krajowych i zagranicznych uzyskałem w 1985 r., najpierw w języku esperanto, niebawem w j. rosyjskim a później w j. angielskim.


W minionych latach (poza właściwą pracą zawodową) zdarzało mi się pilotować wycieczki (zazwyczaj podczas wakacji letnich) i kierować różnymi grupami uczestników wyjazdów po Polsce, a jeszcze więcej za granicę. To były bardzo interesujące doświadczenia i niezapomniane przeżycia, czasami niezwykle stresujące, niekiedy wymagające stalowych nerwów, ale z drugiej strony umożliwiały poznawanie wspaniałych ludzi oraz ciekawych atrakcji turystycznych krajów docelowych. W przeszłości zmieniały się uregulowania prawne i przepisy dotyczące działalności pilotów wycieczek. Jeszcze do niedawna wymagane było zaświadczenie lekarza medycyny pracy w celu otrzymania ważnego na określony czas identyfikatora. Należało także uiścić stosowną opłatę skarbową. Od niedawna przepisy zostały uproszczone: nie jest już konieczne ani zaświadczenie od lekarza, ani opłata.
Byłem przyjemnie zaskoczony, kiedy już po dwóch dniach od złożenia wniosku z jedną fotografią w Departamencie Turystyki Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego, ul. Długi Targ 1/7 w Gdańsku (usytuowanego naprzeciwko fontanny Neptuna), zatelefonowano do mnie z informacją, że gotowy dokument czeka na mój odbiór. Redukcja biurokracji do niezbędnego minimum poprawia samopoczucie petenta. Cieszą zmiany na lepsze w naszym kraju.


Widoczny powyżej nowy identyfikator, ważny na okres pięciu lat, odebrałem osobiście w Urzędzie w poniedziałek, 4-go lipca 2011 r.
.