poniedziałek, 24 listopada 2008

Czas Patriotów!


Patriotyczna wieczornica w Świetlicy Pokoleń

W środę, 12 listopada 2008 r. o godz. 16 w Świetlicy Pokoleń w Wielkim Klińczu odbył się wieczór pieśni patriotycznej i żołnierskiej z okazji 90-tej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.
W spotkaniu wzięli udział członkowie Klubu Seniora oraz harcerze z 11 Drużyny z druhną Iloną Kościelską. Seniorów i młodzież połączył wspólny śpiew wzbogacony akompaniamentem p. S. Kozikowskiego i p. S. Nakielskiego. Słowa „Pierwszej Brygady” i „Czerwonych maków” skłoniły młodych słuchaczy do refleksji nad poświęceniem i bohaterstwem przodków. Natomiast piosenki harcerzy wniosły młodzieńczą radość i nastrój zabawy.
Wieczornica z udziałem dziadków i wnuków była wspaniałą lekcją historii i powrotem do narodowej tradycji walki o wolność. Na podkreślenie zasługuje prawdziwie rodzinna atmosfera pokoleniowego spotkania przy kawie i pysznym cieście.
Dodatkowym powodem do radości było przekazanie drukarki przez p. Tomasza Nadolnego - kierownika Zakładu Usług Turystycznych Gminy Kościerzyna. Zebrani podziękowali za ten
dar gromkimi oklaskami. Sprzęt komputerowy i zestaw Optimus służą mieszkańcom W. Klińcza. Zapraszamy wszystkich do Świetlicy Pokoleń we wtorki, środy i czwartki w godz. 16.00-19.00.

Elżbieta Brzezińska
(przewodnicząca Koła PZERI w Wielkim Klińczu)

wtorek, 11 listopada 2008

Seniorzy w Garczynie


Spotkanie seniorów w Garczynie
Czwartek, 22 października 2008 r. był świętem seniorów powiatu kościerskiego zrzeszonych w PZERiI. Zarząd Rejonowy PZERiI w Kościerzynie pod kierunkiem prezesa Kazimierza Szuty zorganizował spotkanie w Ośrodku Wypoczynkowym PSS w Garczynie,
w którym uczestniczyło 280 członków Związku z Kościerzyny, Wielkiego Klińcza, Łubiany, Karsina, Osowa i Wiela.
K. Szuta serdecznie powitał honorowych gości, przybyłych na tę wspaniałą uroczystość:
- Lecha Snopkowskiego, wiceprzewodniczącego Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów w Gdańsku;
- Wiesława Baryłę, starostę kościerskiego;
- Andrzeja Gierszewskiego, przewodniczącego Rady Miasta;
- Marcina Modrzejewskiego, burmistrza Kościerzyny;
- Włodzimierza Graffa, wicewójta Gminy Kościerzyna i Barbarę Ciężką, kierownik GOPS-u;
- Leszka Słowińskiego, przewodniczącego Powiatowej Rady ds. Osób Niepełnosprawnych;
- Jana Dittricha, dyrektora Centrum Kultury i Sportu w Kościerzynie;
- Eugeniusza Piechowskiego, prezesa Zarządu Koła ZKRPiBWP;
- Szymona Śliwickiego, asystenta posła Zdzisława Czuchy.
Zaproszeni goście złożyli seniorom serdeczne życzenia, zdrowia, optymizmu i radości. Przedstawiciele władz samorządowych deklarowali dalszą pomoc i wsparcie w organizowaniu imprez sportowych, rekreacyjnych i integracyjnych, a także poszerzenie oferty zajęć w ramach Uniwersytetu III Wieku.
Uroczystość była również okazją do wręczenia odznaczeń zasłużonym działaczom. W dowód uznania za zasługi położone dla rozwoju naszego Związku i zaspokajania potrzeb socjalnych i kulturalnych jego członków, na wniosek Prezydium Zarządu Oddziału Rejonowego w Kościerzynie, Uchwałą Zarządu Głównego w Warszawie zostali odznaczeni Złotą Odznaką Honorową PZERiI: Andrzej Gierszewski - przewodniczący Rady Miasta, Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Wspólny Dom; Józefa Gołuńska - długoletnia przewodnicząca Rejonowej Komisji Rewizyjnej; Zdzisław Brzeziński - sekretarz Zarządu Koła PZERI w Wielkim Klińczu; Halina Cybulska - długoletnia przewodnicząca Zarządu Koła PZERI w Osowie; Bogusław Szlagowski - członek Prezydium Zarządu Oddziału Rejonowego, przewodniczący Komisji Kultury Organizacji Wolnego Czasu; Zbigniew Kluth - długoletni sekretarz i wiceprzewodniczący Zarządu Oddziału Rejonowego.
Dyplomami Uznania Zarządu Oddziału Okręgowego PZERiI Gdańsku wyróżnieni zostali;
- Marcin Modrzejewski - burmistrz Kościerzyny,
- Janina Czaja - dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej,
- Elżbieta Brzezińska - przew. Zarządu Koła PZERI w W. Klińczu,
- Genowefa Wlaźlak - wiceprzew. Zarządu Koła PZERI w W. Klińczu,
- Teresa Guzińska - skarbnik Zarządu Koła PZERI w W. Klińczu,
- Leokadia Hetmańska - członek Zarządu Koła PZERI w W. Klińczu
- Anna Koskowska - przew. Zarządu Koła PZERI w Karsinie,
- Ryszard Szumigaj - przew. Zarządu Koła PZERI w Wielu.
E. Brzezińska przew. Koła PZERI w W. Klińczu podziękowała władzom Związku za przyznane dyplomy i odznaczenia. Podkreśliła wzorową i owocną współpracę z prezesem K. Szutą i członkami Zarządu Rejonu. Atmosfera życzliwości i wsparcia sprzyja wyzwalaniu inicjatyw w kołach terenowych. E. Brzezińska wyraziła słowa uznania władzom samorządowym, a szczególnie włodarzom Gminy Kościerzyna, którzy dbają o zapewnienie i wyposażenie lokali na potrzeby. Przewodniczące kół z Karsina, Osowa i Wielkiego Klińcza w dowód podziękowania wręczyły kwiaty K. Szucie, skarbnik W. Lindsted oraz sekretarz L. Żurawskiej.
Podczas spotkania zaprezentowały się także zespoły artystyczne seniorów. Prawdziwą ucztę duchową zgotowali zebranym członkowie Zespołu Poezja z Kościerzyny, nad którym opiekę artystyczną sprawuje Halina Szuta. Recytatorzy zaprezentowali fragmenty utworów Adama Mickiewicza. Słuchacze mieli niezwykłą okazję przypomnieć sobie sonety, ballady, wspaniałe opisy przyrody. Ze wzruszeniem wysłuchali fragmentu Wielkiej Improwizacji oraz Inwokacji w aktorskiej interpretacji K. Szuty. Piękne słowo wiążące H. Szuty przybliżyło zebranym sylwetkę Wieszcza, którego 210 rocznicę urodzin obchodzimy w tym roku.
Inną formę aktywności zaprezentował zespół wokalny „Sami Swoi” z Wielkiego Klińcza. Wykonał kilka piosenek biesiadnych, entuzjastycznie przyjętych przez seniorów. Zebrani z radością włączyli się we wspólny śpiew, a solowy występ H. Kirszta nagrodzili gromkimi brawami.
Potem były żywiołowe tańce w rytmach dwóch zespołów muzycznych. Światowe przeboje wykonywał zespół Fred Dance pod kierunkiem Grzegorza Daszkowskiego, a na swojską nutę grała kapela kaszubska Jana Werry.
W trakcie imprezy Wanda Lindsted, Lidia Żurawska i Zbigniew Stencel przeprowadzili loterię fantową. Ponad 600 losów rozeszło się błyskawicznie, tym bardziej, że nagrody ofiarowane przez darczyńców były bardzo atrakcyjne. Oprócz wrażeń artystycznych, emocji loteryjnych wszyscy uczestniczyli we wspaniałej uczcie kulinarnej, przygotowanej przez Ośrodek Wypoczynkowy PSS w Garczynie. Serwowane dania były bardzo smaczne, urozmaicone i w wielkiej obfitości.
Ale przyszła chwila rozstania. Zmęczeni zabawą seniorzy pełni wszelkich wrażeń, naładowani pozytywną energią udali się autokarami do domów.
Wielkie słowa wdzięczności za zorganizowanie tej niezapomnianej imprezy integracyjnej należą się członkom Zarządu Oddziału Rejonowego w Kościerzynie. W szczególności dziękujemy K. Szucie, Z. Stenclowi, W. Lindsted, L. Żurawskiej za ogromny wkład pracy, pozyskanie środków finansowych oraz stworzenie prawdziwie rodzinnej atmosfery. Mamy nadzieję, że za rok znów się spotkamy.

(Elzbieta i Zdzisław Brzezińscy, Wielki Klińcz
telefony kontaktowe: 058 686-14-28; 692-182-037 )

[Powyższa relacja została opublikowana w takiej samej wersji w wydawanym w Kościerzynie miesięczniku ,,Życie Kaszub" Nr 10, Listopad 2008 r. (na stronie 6.)]

wtorek, 21 października 2008

Jubileusz Zgromadzenia Misjonarzy Św. Rodziny w Wielkim Klińczu


Niedziela, 12-ego października 2008 r. była dniem szczególnie uroczystym dla wspólnoty wiernych i dla Misjonarzy Świętej Rodziny w Wielkim Klińczu, którzy w tym dniu obchodzili 100. rocznicę śmierci ks. Jana Berthiera, założyciela Zgromadzenia. Ta ważna data zbiegła się z 70. rocznicą obecności Misjonarzy Św. Rodziny w tutejszej parafii.
Kulminacyjnym punktem uroczystości jubileuszowych była Msza Św. dziękczynna pod przewodnictwem Jego Ekscelencji ks. bpa Jana Bernarda Szlagi, który wygłosił do licznie zgromadzonych wiernych poruszającą homilię. Podkreślił zasługi misjonarzy dla budowania dzieła Bożego w sercach parafian. Z szacunkiem wspominał o wysiłkach zmarłego proboszcza ks. Krystiana Kampy w dziele rozbudowy i renowacji świątyni, domu zakonnego, wybudowania wieży – dzwonnicy. To dzięki jego staraniom W. Klińcz od 2001 r. jest także siedzibą nowicjatu Misjonarzy Św. Rodziny.
Wraz z ks. biskupem Mszę Św. koncelebrowali ks. Marian Kołodziejczyk – prowincjał Polskiej Prowincji MSF, ks. prałat Marian Szczepiński – wikariusz biskupi ds. życia konsekrowanego w diecezji oraz księża misjonarze z domów zakonnych i duchowieństwo z dekanatu kościerskiego.
Proboszcz klińskiej parafii ks. Roman Ruciński podziękował ks. Biskupowi za przewodniczenie Mszy Św. oraz za żywe zainteresowanie pracą misyjną. Przybliżył także wiernym zmarłego przed stu laty misjonarza Jana Berthiera, który w marcu 1895 r. w Grave w Holandii założył Zgromadzenie. Jego celem było ,,zajęcie się Dziełem na rzecz spóźnionych powołań dla misji zagranicznych”. Patronką Misjonarzy Św. Rodziny uczynił Matkę Boską z La Salette. Prace założyciela były kontynuowane również przez Polaków. Dzięki staraniom ks. Antoniego Kuczery w 1921 r. został założony w Wieluniu pierwszy dom zakonny misjonarzy na ziemiach polskich.
Piękną kartę w historii Zgromadzenia zapisali księża misjonarze z domu zakonnego w W. Klińczu. W 1938 r. nabyli od wojska obiekty pokoszarowe (kawalerii ze Starogardu Gd.), gdzie pragnęli utworzyć dom zakonny i szkołę misyjną.
Od tamtych pionierskich czasów minęło już 70 lat. Dla naszej klińskiej wspólnoty parafialnej ten czas to mozolne lata budowania wspólnoty wiernych.
Oba jubileusze w W. Klińczu skłaniają do przemyśleń i dokonania podsumowań.
Najstarsi mieszkańcy pamiętają datę 8-ego kwietnia 1938 r. Wielki Piątek, wtedy pierwsze nabożeństwo w klińskiej kaplicy odprawił Ks. Józef Kuchta. Potem nastąpiły tragiczne lata okupacji, wypędzenia zakonników, wielu z nich zginęło męczeńską śmiercią. Po wojnie misjonarze ku wielkiej radości wiernych, powrócili do Wielkiego Klińcza. Były to trudne lata tworzenia zrębów parafii w komunistycznej, zlaicyzowanej, bezbożnej rzeczywistości. Dar wolności odzyskanej w 1989r. wyzwolił w naszej wspólnocie ducha chrześcijańskiego zaangażowania.
Przedstawicielka wspólnoty parafialnej W. Klińczu - Elżbieta Brzezińska skierowała do księży misjonarzy serdeczne wyrazy wdzięczności za ich tytaniczny wysiłek w budowaniu Królestwa Bożego, w którym uczestniczyły całe pokolenia Księży Misjonarzy i Braci Zakonnych. Złotymi zgłoskami wpisali się w historię diecezji, parafii i każdej rodziny.
,,My, parafianie, jesteśmy wdzięczni Opatrzności za ich obecność wśród nas. Każdy z misjonarzy stanowi wspaniałe ogniwo w łańcuchu kilkudziesięciu Waszych poprzedników, którzy kontynuowali dzieło ojca Jana Berthiera w W. Klińczu. Pamiętamy w modlitwach o zmarłych kapłanach. Bóg zapłać za kształtowanie naszych charakterów, za godziny i lata spędzone w konfesjonale. Dziękujemy za pokolenia klińczan, które prowadziliście do Boga, dziękujemy za trwanie przy nas w najważniejszych chwilach życia. Bóg zapłać za to, że uczycie nas miłości do Boga i do bliźnich, a także do tej ziemi, która jest naszą małą ojczyzną. W imieniu wspólnoty parafialnej dziękuję za nieustający wysiłek misjonarzy w budowaniu rodzin wspartych na skale Bożego Prawa”.
Również głos zabrał ks. prowincjał Marian Kołodziejczyk, który podziękował dostojnemu gościowi ks. Biskupowi za przewodniczenie Eucharystii, a księżom misjonarzom w W. Klińczu za imponujące dokonania zarówno na niwie duchowej jak i w zakresie bazy materialnej.
Końcowym akordem tej podniosłej uroczystości było poświęcenie przez Jego Ekscelencję tablic upamiętniających oba znaczące jubileusze.

wtorek, 14 października 2008

Wycieczka do powiatu puckiego i wejherowskiego

W sobotę, 27 września 2008 r. Komisja Międzyzakładowa NSZZ Solidarność Pracowników Oświaty i Wychowania Ziemi Kościerskiej zorganizowała wycieczkę autokarową dla grupy 23 członków Związku. Z Kościerzyny wyjechaliśmy o 7.00 w kierunku miejscowości Nadole (200 mieszkańców) w powiecie wejherowskim. Tam zwiedziliśmy Skansen „Zagroda gburska i rybacka w Nadolu”, filię Muzeum Ziemi Puckiej [ www.muzeumpuck.kaszubia.com ]. Skansen ów istnieje tam już 20 lat i zawiera inne eksponaty niż te, które można zobaczyć w znacznie większym Kaszubskim Parku Etnograficznym we Wdzydzach Kiszewskich koło Kościerzyny.
Z Nadola udaliśmy się do Kompleksu Turystyczno-Rekreacyjnego „Kaszubskie Oko” znajdującego się w odległości 3 km od Gniewina (liczącego 1700 mieszkańców, pow. wejherowski) [ www.gniewino.pl ] Tam sporą atrakcją jest Wieża Widokowa – źrenica Kaszubskiego Oka zbudowana w 2006 r. w okolicach Jeziora Żarnowieckiego w bliskim sąsiedztwie tzw. górnego zbiornika wodnego elektrowni szczytowo-pompowej. Z wieży widzieliśmy całą okolicę aż do wybrzeża Bałtyku. Jej wierzchołek stanowi okrągła platforma położona na wysokości ok. 36 m. Całkowita wysokość budowli od podstawy kopca do iglicy to 44 m. Punkt widokowy położony jest na wysokości ok. 150 m n.p.m. Na platformę widokową można dostać się zarówno za pomocą 212 schodków, jak i windą, która kursuje we wnętrzu trzonu wieży. Ja wszedłem na szczyt i wróciłem stamtąd pieszo. Przy dobrej w tym dniu pogodzie dostrzegliśmy nawet statki pływające po Bałtyku! W kierunku północnego wschodu rozciąga się z platformy widok na wzgórza morenowe wokół Jez. Żarnowieckiego. Można stąd również dostrzec pozostałości po słynnej budowie elektrowni jądrowej, której teren znajduje się po przeciwnej stronie jeziora. Przejeżdżając następnie w kierunku południowym zobaczyliśmy rozległy (122 ha powierzchni) górny zbiornik pobliskiej elektrowni szczytowo-pompowej. W kierunku południowo-zachodnim widać było natomiast farmę 18 elektrowni wiatrowych. Atrakcję (blisko wieży) stanowią również naturalnych rozmiarów dinozaury – makiety przedstawiające Triceratopsa oraz Tyrannosaurusa rex.
Odwiedziliśmy też bardzo smutne i napełniające bólem miejsce największego mordu ludności Pomorza, położoną w okolicy Wejherowa Piaśnicę (pow. pucki). Jesienią 1939 r. Niemcy rozstrzelali w tutejszych lasach około 2000 osób z terenu Kaszub i Wolnego Miasta Gdańska (w tym 300 osób w dniu 11 listopada 1939 r.). Wśród ofiar byli przede wszystkim przedstawiciele inteligencji pomorskiej - księża, zakonnicy, naukowcy, urzędnicy, nauczyciele oraz żołnierze. Do kwietnia 1940 r. rozstrzelano w Piaśnicy także około 10000 przywiezionych z Rzeszy Polaków oraz Niemców przeciwnych Hitlerowi. Lasy piaśnickie stały się sanktuarium narodowo-kościelnym archidiecezji gdańskiej. Ten największy na Pomorzu cmentarz w większości bezimiennych ofiar II wojny światowej nazywany jest często golgotą kaszubską. Co roku, w święto Odzyskania Niepodległości, odbywa się pielgrzymka do Piaśnicy. Pod koniec wojny Niemcy usiłując zatrzeć ślady zbrodni wydobyli zwłoki ofiar z masowych grobów i spalili je. Ze ściśniętymi sercami chodziliśmy po lesie nawiedzając symboliczne mogiły w miejscach, gdzie barbarzyńcy mordowali niewinnych ludzi.
Na skraju Puszczy Darżlubskiej zatrzymaliśmy się w miejscowości Mechowo (400 mieszkańców) [ www.mechowo.pl ], aby obejrzeć słynne Groty Mechowskie w gminie Puck (powiat pucki). Jest to jedyna tego typu w Polsce i w Europie Północnej osobliwość geologiczna, udostępniona do zwiedzania za opłatą. W tym roku miałem już okazję zachwycać się olbrzymią Jaskinią Raj w Górach Świętokrzyskich i dlatego malutka Jaskinia w Mechowie nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Groty Mechowskie to najmniejsza podziemna trasa turystyczna w Polsce. Ma 16 metrów szerokości, nieco ponad metr wysokości i ciągnie się w głąb na ok. 30 metrów.
W powiecie puckim zatrzymaliśmy się również w miejscowości Żarnowiec [na Pomorzu] (760 mieszkańców) w pobliżu Jeziora Żarnowieckiego. (Wspomniana już wyżej Wieża Widokowa znajduje się po przeciwnej stronie tego jeziora). W sąsiedztwie znajduje się elektrownia szczytowo-pompowa. Na miejscu dawnej pobliskiej wsi Kartoszyno prowadzono do roku 1990 budowę pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej. W Żarnowcu wstąpiliśmy do klasztoru pocysterskiego, a dokładniej do kościoła Zwiastowania NMP. To jedna z najcenniejszych na Wybrzeżu gotyckich świątyń powstała na przełomie XIII i XIV w. z inicjatywy zakonu cystersów. W 1946 powróciły tu benedyktynki repatriowane z Wilna. Burzliwą historię klasztoru i Opactwa Benedyktynek oraz kościoła przybliżyła nam charyzmatyczna, niezwykle piękna, siostra Bogumiła z Krakowa, która z promiennym uśmiechem anioła opowiadała o dziejach wspólnoty. Ta niewątpliwie miła Bogu zakonnica w ciągu zaledwie 20 minut osiągnęła w naszym pozytywnym nastawieniu do Kościoła więcej niż smutny proboszcz przez cały rok.
Żarnowca [na Pomorzu] nie należy mylić z trzema innymi miejscowościami o tej samej nazwie. Jest jeszcze
- Żarnowiec [1100 mieszkańców] w woj. podkarpackim koło Krosna, w pow. krośnieńskim, gdzie znajduje się Muzeum Marii Konopnickiej;
- Żarnowiec [830 mieszkańców] w woj. śląskim, w pow. zawierciańskim, na terenie Jury Krakowsko – Częstochowskiej;
- Żarnowiec w woj. wielkopolskim, w pow. poznańskim osada [licząca tylko 11 mieszkańców].
Ostatnim punktem, równie atrakcyjnym jak poprzednie, była Krokowa (niem. Krockow) – duża wieś kaszubska w powiecie puckim, licząca 3500 mieszkańców. Wieś od XII wieku do roku 1772 należała do rodu Krokowskich. Po wygaśnięciu polskiej linii rodu przeszła w ręce linii zniemczonej używającej nazwiska von Krockow. Pałac [ www.zamekkrokowa.pl ] był budowany od XIV wieku, a obecny kształt uzyskał w XVIII wieku. W 1945, gdy właściciele zostali zmuszeni do wyjazdu do Niemiec, budynek został znacjonalizowany i popadł w kompletną ruinę. W 1990 został odrestaurowany przez polsko-niemiecką fundację, w skład której wchodzą także dawni właściciele. Zamek w Krokowej to perełka architektoniczna o bogatej historii i niezwykłej atmosferze. Obecnie jest to luksusowy hotel i jedyne w Polsce muzeum polsko-niemieckie. Podziwialiśmy starannie odbudowane i przywrócone do dawnej świetności wnętrza, które są udostępnione dla zwiedzających i zawierają mnóstwo ciekawych eksponatów związanych z historią obiektu.
Na zakończenie spożyliśmy wyśmienity obiad w restauracji w Krokowej i zadowoleni udaliśmy się w drogę powrotną. Trzeba dodać, że przez cały dzień mieliśmy idealną pogodę. Już w autokarze Elżbieta Brzezińska podziękowała Celinie Drozdowskiej, kierowniczce imprezy, za przygotowanie tej tak bardzo udanej wycieczki. Do podziękowań dołączyła słodki upominek, a uczestnicy gromkie oklaski. Do Kościerzyny dotarliśmy szczęśliwie około 20.00. W przyszłym roku Związek zorganizuje swoim członkom kolejną wycieczkę.

Zdzisław Brzeziński

środa, 1 października 2008

Desiderata

Dezyderata
Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy. O ile to możliwe bez wyrzekania się siebie bądź na dobrej stopie ze wszystkimi. Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoja opowieść. Unikaj głośnych i napastliwych, są udręką ducha. Porównując się z innymi możesz stać się próżny i zgorzkniały, bowiem zawsze znajdziesz lepszych i gorszych od siebie. Niech twoje osiągnięcia zarówno jak plany będą dla Ciebie źródłem radości. Wykonaj swą pracę z sercem, jakakolwiek byłaby skromna, ją jedynie posiadasz w zmiennych kolejach losu. Bądź ostrożny w interesach, na świecie bowiem pełno oszustwa. Niech Ci to jednak nie zasłoni prawdziwej cnoty - wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie pełne jest heroizmu. Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia. Ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa. Przyjmij spokojnie co ci lata doradzają z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności. Obok zdrowej dyscypliny bądź dla siebie łagodny. Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy, masz prawo być tutaj. I czy to jest dla ciebie jasne czy nie wszechświat bez wątpienia jest na dobrej drodze. Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek On ci się wydaje, czymkolwiek się trudnisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia, w zgiełkliwym pomieszaniu życia zachowaj spokój ze swą duszą. Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat. Bądź uważny. Dąż do szczęścia.
Znalezione w starym kościele
Św. Pawła w Baltimore.
datowane 1692r.

niedziela, 28 września 2008

Aforyzmy

* Train your brain!

* MANIFESTUJCIE MĄDROŚĆ MISTRZÓW [w: ,,T.P." nr 7 z 18 lutego 2007 r. str. 26]

Objaśnienie dotyczące powstania tego sformułowania:
Na początku 2007 r. ukazał się trzytysięczny numer mojego ulubionego ,,Tygodnika Powszechnego", który z tej okazji ogłosił konkurs na hasło związane z jubileuszem. W pisowni rzymskiej 3000 to MMM. Hasło więc miało składać się z trzech wyrazów zaczynających się od liter MMM.
Hasło, które wymyśliłem zostało opublikowane w ,,T.P." nr 7 z 18 lutego 2007 r. na stronie 26. wśród 12 najlepszych nadesłanych na konkurs od czytelników z całej Polski.

* Laboratorium bez oratorium to krematorium. [w: ,,T.P." nr 38 z 21 września 2008 r. str. 17]

Marek Aureliusz (121–180), cesarz rzymski.
• Boże, daj mi pogodę ducha, abym
godził się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniał to, co zmienić
mogę, i mądrość, abym zawsze potrafił

odróżnić jedno od drugiego.

,,Kto w stałym trudzie zdąża wzwyż, ten może być zbawiony". (z Fausta Goethego)

,,Warto być przyzwoitym" prof. Władysław Bartoszewski

Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język, po to abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili. (Sokrates)

Wszystko co doskonałe dojrzewa powoli. (Arthur Schopenhauer)

Błądzić jest rzeczą ludzką. (Seneka)

Bardzo roztropnie jest wątpić. (Voltaire)

Nie wyrażaj małej rzeczy w wielu słowach, lecz rzecz wielką w niewielu. (Pitagoras)

Doświadczenie jest najlepszym nauczycielem. (Cyceron)

Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn. (Francis Bacon)

Nie można iść w różnych kierunkach jednocześnie. (Pitagoras)

Człowiek stworzony jest na to, by szukać prawdy, a nie by ją posiadać. (Blaise Pascal)

[Ciąg dalszy aforyzmów pojawi się już wkrótce w tym miejscu.]

piątek, 26 września 2008

Festina lente

5 przykazań Slow Life

* Określ swoje priorytety - zastanów się, co jest w Twoim życiu najważniejsze i skup na tym swoją energię.
* Naucz się żyć świadomie - nie pozwól, by stereotypy i przymus ciągłego podnoszenia poprzeczki przesłoniły to, co dla ciebie najcenniejsze.
* Postaw na duchowość - wzbogacaj swoje życie, kontempluj przyrodę i sztukę, celebruj posiłki, poświęć czas na swoje hobby.
* Pielęgnuj relacje z drugim człowiekiem - nie te płytkie, narzucone przez konwenanse, lecz głębokie relacje z najbliższymi tobie ludźmi.
* Zwolnij - w ciągłym pędzie nie dostrzeżesz otaczającego cię piękna.

[ w: ,,Moda na Zdrowie" nr 8, sierpień 2008, str. 89]

sobota, 6 września 2008

Manifestacja NSZZ Solidarność w Warszawie


W piątek, 29 sierpnia 2008 r. w Warszawie odbyła się antyrządowa demonstracja zorganizowana przez NSZZ Solidarność. Do stolicy autokarami i pociągami przyjechało 30 tys. członków Związku z całej Polski, aby zaprotestować przeciwko polityce rządu i resortu pracy. Również z Kościerzyny wyruszył autokar z 28 osobami; szkoda, że tylko tyle, bo sporo miejsc było wolnych. Dodam, że należę do S. od 1980 r. (ze względów sentymentalnych, bo nie muszę korzystać z obrony Związku) i do dziś opłacam comiesięczne składki. Najstarsza uczestniczka naszej grupy liczyła 77 lat. Zbiórka została wyznaczona na godz. 4.00, ale z powodu spóźnienia pana K. S. (przewodniczącego nauczycielskiej Solidarności rejonu kościerskiego) wyjechaliśmy o 4.15. Pan Andrzej (kierowca PKS-u w K-nie) wybrał trasę prowadzącą przez Zblewo, Skórcz, Warlubie, Lubicz, Płońsk. Po drodze zatrzymaliśmy się w jednej z mijanych jadłodajni, aby zjeść śniadanie. Do Warszawy dotarliśmy po 11.00. Udaliśmy się na Plac Piłsudskiego, miejsce zbiórki. Rozlegał się głośny hałas syren, gwizdków, petard, skandowanych haseł, m.in. Usuńcie Pawlaka, inaczej będzie draka. Donaldzie Tusku, obiecałeś cud, a oszukałeś lud.
Wg Serwisu Informacyjnego NSZZ Solidarność [cytuję:]
Celem manifestacji było zaapelowanie do Rządu RP o:
 Systematyczny wzrost płac wszystkich pracowników, który zrekompensuje wzrost kosztów utrzymania,
 Podwyższenie płacy minimalnej do wysokości 50% przeciętnego wynagrodzenia
 Zachowanie uprawnienia do obniżonego wieku emerytalnego dla osób pracujących w szczególnych warunkach lub szczególnym charakterze,
 Przestrzeganie prawa pracy i prawa pracowników do organizowania się,
 Rzeczywistego, a nie pozorowanego dialogu społecznego.

Znana publicystka Janina Paradowska wyraziła się o demonstracji zdecydowanie krytycznie: Niewdzięczna jest dziś rola związku zawodowego, który chce zrobić największą od lat manifestację. Postulatów mało i pozostaje to co zawsze, czyli rytuał sprowadzający się do wołania - "złodzieje", podpalania opon, rzucania petardami czy palenia kukły premiera. [To króciutki cytat jej dłuższego tekstu.]

Cieszę się, że uczestniczyłem w czymś wielkim i wyjątkowym. Z entuzjazmem maszerowaliśmy wolniutko przez prawie 3 godziny centralnymi ulicami Warszawy (Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem, Placem Trzech Krzyży, Alejami Ujazdowskimi) paraliżując całkowicie ruch, w lekkim deszczu (który jednak nam wcale nie przeszkadzał), NSZZ Solidarność miała własne służby porządkowe. Było też sporo policji, która rzekomo zapewniała nam bezpieczeństwo, ale tak naprawdę chroniła ambasady, a przede wszystkim gmachy rządowe. Najwięcej policji stało w pełnej gotowości i rynsztunku (wyglądali jak marsjanie) przed budynkiem Ministerstwa Gospodarki. Po 15.00 spaliliśmy kukłę Tuska przed siedzibą Urzędu Rady Ministrów.
Związkowcy wręczyli petycję szefowi doradców premiera Michałowi Boni, (minister pracy Jolanta Fedak była 400 km od stolicy), który miał ją przekazać D. Tuskowi. W jednej z późniejszych wypowiedzi M. Boni stanowczo podkreślił, że rząd nie ustąpi [cytuję: Nie będzie żadnych ustępstw.]
Największa od lat manifestacja Solidarności była jednak spokojna mimo tylu tysięcy związkowców z całego kraju. Po rozwiązaniu pochodu (przed 16.00) nasi przewodnicy: J. R. (kierownik Oddziału NSZZ Solidarność w Kościerzynie) i wspomniany już K. S. stracili orientację co do miejsca zbiórki odjazdu. Straciliśmy ponad godzinę błąkając się w kółko, m.in. w Parku Łazienkowskim, na domiar złego złapała nas potężna ulewa trwająca około 20 minut, zmokliśmy jak kaczki. Wreszcie (przed 17.00) przyjechał nasz autokar (kierowca postępował zgodnie z poleceniami naszych zdezorientowanych przewodników). Wracaliśmy nieco inną, krótszą trasą (przez Zakroczym, Płońsk, Sierpc, Rypin, Brodnicę, Radzyń Chełmiński, Jabłonowo, Grudziądz, Warlubie, Zblewo). Nasz obrotny kierowca wcześniej zamówił wyśmienitą obiado-kolację, którą zjedliśmy o 19.00 z wilczym apetytem w jadłodajni w Borkowie Kościelnym koło Sierpca. Gwoli kronikarskiej ścisłości uzupełniam, że J. R. wypłacił nam za pokwitowaniem dietę na posiłki w wysokości XY zł. Do Kościerzyny dotarliśmy o 23.30, w domu w Wielkim Klińczu znalazłem się o 23.45.
Zdzisław Brzeziński

niedziela, 31 sierpnia 2008

W Chojnicach i Krojantach

W Chojnicach i Krojantach

We wtorek, 26 sierpnia 2008 r. o godz. 8.00 - 47 osób (26 emerytów i 21 wnuków) z Wielkiego Klińcza wyruszyło na kolejną wycieczkę, tym razem do Chojnic (miasta liczącego 40 tys. mieszkańców), oddalonych o 67 km od Kościerzyny. Wyjazd jak zwykle zorganizowała i pilotowała Elżbieta Brzezińska. Największą atrakcją były wodne szaleństwa w kompleksie krytych basenów przy ul. H. Wagnera 1. Nasze zabawy i czynny wypoczynek (pływanie, zjeżdżanie, masaże i bicze wodne, gejzery, jacuzzi, poruszanie się po sztucznej rzece) trwały aż dwie godziny. Wykąpani i w dobrej kondycji fizycznej udaliśmy się na zwiedzanie niektórych zabytków miasta.

Pierwsza wzmianka o Chojnicach w źródłach historycznych pojawiła się w 1275 r. W granicach niepodległej II Rzeczypospolitej Chojnice znalazły się dopiero 31 stycznia 1920 r. Polsko-niemiecka granica państwowa została ustanowiona w odległości zaledwie 2 km od miasta. Przez Chojnice biegł ważny szlak tranzytowy (tzw. berlinka) z Rzeszy Niemieckiej (Berlin) do Prus Wschodnich (Królewiec = Königsberg; obecnie Kaliningrad, który od 1945 r. należy do Rosji). Wśród zabytków zachwycił nas neogotycki ratusz zbudowany w 1902 roku (po wyburzeniu XVI-wiecznego starego ratusza stojącego na Rynku) i średniowieczny układ przestrzenny Starego Miasta z kamieniczkami z XVIII i XIX wieku. Potem wstąpiliśmy do pięknej Bazyliki pw. Ścięcia Św. Jana Chrzciciela z XIV wieku (według średniowiecznych podań wybudowana na miejscu pogańskiej świątyni Świętowita). Od 2002 r. to właśnie - Św. Jan Chrzciciel jest patronem Chojnic.

Na mnie duże wrażenie wywarł pomnik pomordowanych przez niemieckich okupantów polskich pedagogów z napisem „CHWAŁA POLEGŁYM NAUCZYCIELOM 1939-1945”. Został odsłonięty w 1960 r. na małym skwerze przy Szkole Podstawowej nr 1. Jest to pamiątkowy obelisk i cztery tablice. Na nich utrwalono 59 nazwisk nauczycieli miasta i powiatu, którzy zginęli z rąk barbarzyńców. Byłem bardzo zaskoczony, kiedy zauważyłem, że wśród ofiar są wymienione aż 4 osoby o nazwisku Brzeziński. Moja wiedza nie pozwala mi na stwierdzenie jakiegoś stopnia pokrewieństwa z tymi osobami, chociaż noszę to samo nazwisko.

Obejrzeliśmy również ciąg murów obronnych przechodząc przez bramę "Człuchowską", relikt średniowiecznych fortyfikacji miejskich, obecnie siedzibę muzeum. Tam też zobaczyliśmy imponujący posąg tura (od początków istnienia miasta herb Chojnic zawiera niezmienione godło: głowę tura przyozdobioną kwiatami; te elementy herbu przetrwały do chwili obecnej).

Czas wolny spędziliśmy spacerując po urokliwym Rynku przy pięknej słonecznej pogodzie.

Z Chojnic pojechaliśmy do Krojant (5 km od Chojnic), gdzie pierwszego września 1939 r. szwadrony 18 Pułku Ułanów Pomorskich z Grudziądza stoczyły słynną bitwę z niemiecką piechotą zmotoryzowaną. Poległo aż 25 kawalerzystów (z ponad 200 szarżujących), ale zdezorganizowano i zatrzymano oddziały niemieckie. Piechota polska mogła się wycofać, a Niemcy nie osiągnęli w tym dniu przepraw na rzece Czarnej Wodzie. Po zakończeniu wojny propaganda hitlerowska - na podstawie tej bitwy - stworzyła zafałszowany mit bezsensownego szarżowania polskich ułanów na czołgi, który był także powielany w okresie PRL-u. Wszyscy uczestnicy wycieczki, a zwłaszcza głęboko poruszeni wnukowie, bardzo dokładnie obejrzeli pomnik dla uczczenia bohaterstwa polskich kawalerzystów.

Na zakończenie wyjazdu zatrzymaliśmy się jeszcze w Krojantach w Prywatnej Klinice Rehabilitacyjnej leczenia chorób kręgosłupa, bólów głowy i narządów ruchu

(www.krojanty-klinik.pl)

Klinika słynie z bardzo dobrych i skutecznych metod leczenia, ale na kurację w Krojantach mogą sobie pozwolić raczej ludzie finansowo niezależni, bo np. koszt dwutygodniowego leczenia wraz z pobytem w hotelu wynosi 3700 zł. No, ale zdrowie jest bezcenne i warto wiedzieć, że jest taka wspaniała klinika koło Chojnic. Udaną wycieczkę zakończyliśmy szczęśliwym powrotem do domu po południu o 17.30.

Zdzisław Brzeziński

wtorek, 26 sierpnia 2008

2008 - ROK SWIETEGO PAWLA

2008 - Rok świętego Pawła

Zawsze się radujcie,
nieustannie się módlcie.
W każdym położeniu dziękujcie,
Ducha nie gaście,
proroctwa nie lekceważcie.
Wszystko badajcie,
a co szlachetne - zachowujcie.
Unikajcie wszystkiego,
co ma choćby pozór zła.
(Pierwszy list do Tesaloniczan, 5, 16-22)

[Wersja w języku angielskim]
Be always joyful;
pray continually;
give thanks whatever happens;
Do not stifle inspiration,
and do not despise prophetic utterances,
but bring them all to the test
and then keep what is good in them
and avoid the bad of whatever kind.
(The First Letter of Paul to the Thessalonians, 5, 16-22)

[Wersja w języku rosyjskim]
Всегда радуйтесь.
Непрестанно молитесь.
За все благодарите.
Духа не угашайте.
Пророчества не уничижайте.
Все испытывайте,
хорошего держитесь.
Удерживайтесь от всякого рода зла.
(Первое послание святого апостола Павла к Фессалоникийцам, 5, 16-22)

[Wersja w języku esperanto]
Ĝoju ĉiam;
preĝu senĉese;
pri ĉio donu dankon.
Ne estingu la Spiriton;
ne malestimu profetaĵojn;
elprovu ĉion;
tenu firme tion, kio estas bona;
detenu vin de ĉia formo de malbono.
(La unua epistolo de la apostolo Paulo al la Tesalonikanoj, 5, 16-22)


(Święty Paweł z Tarsu, Szaweł, Saul, Szaul (ur. ok. 5-10 w Tarsie w Cylicji, zm. 64-67 w Rzymie) - Żyd z Tarsu, święty chrześcijański zwany Apostołem Narodów.)

niedziela, 17 sierpnia 2008

Warto czytać "TYGODNIK POWSZECHNY"

Fotografia, wykonana 20 kwietnia 2003 r. przedstawia
Zdzisława Brzezińskiego z półtoraroczną wnuczką Julią Tubis.
Na pierwszym planie widoczne trzydzieści kompletnych, oprawionych
roczników ,,Tygodnika'' z lat 1973-2002.


Warto czytać "Tygodnik Powszechny", bo było to zawsze niezależne oraz najlepsze czasopismo w Polsce i takim pozostało do dnia dzisiejszego. Pierwszy numer "T.P." ukazał się 24 marca 1945 roku, zaledwie dwa miesiące po wkroczeniu do Krakowa Armii Czerwonej.
W 1953 r. kiedy po śmierci Stalina (największego obok Hitlera zbrodniarza wszechczasów) "Tygodnik" odmówił publikacji panegiryku na cześć zmarłego dyktatora, władze PRL rozwiązały redakcję i przekazały pismo bez zmiany tytułu prokomunistycznemu stowarzyszeniu tzw. "postępowych katolików" PAX Bolesława Piaseckiego. Prawowita redakcja odzyskała "T.P." po październikowej odwilży w 1956 r.
"Tygodnik Powszechny" został zawieszony drugi raz w swojej historii po wprowadzeniu stanu wojennego w PRL, 13 grudnia 1981 r. (na kilka miesięcy). "T.P." został wznowiony pod koniec maja 1982 r.

Środa, 11 lipca 2007 roku ma dla mnie znaczenie historyczne.
W tym dniu bowiem otrzymałem od FUNDACJI "T.P." wspaniały prezent:
kompletny rocznik 2006 "Tygodnika Powszechnego" na jednej płycie CD.
Ogromnie cieszy mnie ten olbrzymi postęp. To niezwykłe przeżycie móc
napawać się ulubionym czasopismem na ekranie komputera: przewijać
we wszystkich kierunkach, powiększać, pomniejszać, drukować,
buszować po wszystkich numerach itd., jednym słowem rozkoszować
się "TP" we wszelkich dostępnych opcjach. Nawet moja filigranowa żona,
której nie odpowiadał zbyt duży (niewygodny w czytaniu) format "TP"
w wersji papierowej, wpadła w zachwyt, kiedy ujrzała to cudo techniki
w domowym komputerze, pod każdym względem cudownie funkcjonalne.
Nasza radość jest bezgraniczna.
Potem zostałem szczęśliwym posiadaczem archiwalnych roczników na CD z lat 2005 i 2007.
Ze względów sentymentalnych nadal oprawiam u introligatora tradycyjne wersje papierowe. A poza tym, ciekawe co dłużej przetrwa - papier czy płytki CD ?



Aktualnie posiadam (wg stanu na dzień 17 sierpnia 2008 r.) 35 kompletnych, oprawionych roczników krakowskiego "TYGODNIKA POWSZECHNEGO" z lat 1973-2007 w wersji papierowej i 4 roczniki z lat 2005, 2006,2007, 2008 w wersji elektronicznej na płytach CD.
PS. Mam jeszcze 36-sty oprawiony komplet z 1969 r., który udało mi się zdobyć w jednym z antykwariatów w Gdańsku.


sobota, 16 sierpnia 2008

Te książki warto przeczytać!





















Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny w Londynie, w okresie kiedy Polska znajdowała się w radzieckiej strefie wpływów (i jeszcze krótko potem), obdarowywał każdą zainteresowaną osobę, przybywającą z kraju nad Wisłą, dwiema pozycjami książkowymi. W czasie mojego sześciomiesięcznego pobytu w stolicy Zjednoczonego Królestwa w 1990 r. odwiedzałem bibliotekę polską w POSK-u przy ul. 238-246 King Street w dzielnicy Hammersmith. Niezwykłą książkę ks. Waltera Ciszka "Z Bogiem w Rosji" otrzymałem tam 28-ego marca 1990 r. Została wydana w Londynie w 1988 r. przez Katolicki Ośrodek Wydawniczy Veritas.
Tytuł oryginału: WITH GOD IN RUSSIA





czwartek, 7 sierpnia 2008

Wycieczka do Łeby

W sobotę, 26-ego lipca tego roku emeryci z Wielkiego Klińcza, w liczbie 48 osób, wyjechali na wycieczkę do Łeby. Łeba uzyskała prawa miejskie w 1357 r., jest więc miastem od 651 lat, ale liczy tylko 4 tys. stałych mieszkańców. Największą atrakcją programu były wydmy na terenie Słowińskiego Parku Narodowego.

Wrażenia z oglądania ruchomych wydm w Łebie, czyli polskiej pustyni Sahary w miniaturze, można porównać do zachwytu i wzruszenia jakiego doznają turyści oglądający Wielki Kanion Colorado w Arizonie czy Wodospad Niagara na granicy Kanady i USA. Seniorzy z W. Klińca byli ogromnie szczęśliwi, że dane im było zobaczyć to zapierające dech w piersiach piękno, nigdzie zresztą nie reklamowane. Wydmy wędrują na wschód w kierunku Łeby z szybkością 2-15 m. rocznie zasypując napotykane lasy. Potem udali się jeszcze w rejs po Jeziorze Łebsko (w obie strony), trzecim co do wielkości jeziorze w Polsce (7140 ha), o głębokości zaledwie 1 m. Następnie spacerowali nad morze przy cudownej pogodzie. Mają nadal sporo zaległości w zwiedzaniu niezwykłych miejsc w naszej ojczyźnie. A czy dużo osób wiedziało, że na północ od Łeby na dnie Bałtyku znajduje się największy na świecie cmentarz pod wodą, gdzie spoczywa ponad 10000 (=dziesięć tysięcy) pasażerów niemieckiego statku "Wilhelm Gustloff" zatopionego (przez radziecki okręt podwodny) 30 stycznia 1945 r.?

Pod kierunkiem znakomitego przewodnika Jacka Hawruto na terenie S.P.N. zwiedzili Wyrzutnię Rakiet na Mierzei Łebskiej. Od 1940 r. mieścił się tam hitlerowski poligon rakietowy. Niemieccy naukowcy testowali rakiety przeciwlotnicze i balistyczne. Obok znajduje się wieża widokowa Rowokół, z wierzchołka której seniorzy zachwycali się wspaniałą panoramą okolic S.P.N.

Przewodnik pokazał jeszcze uczestnikom wycieczki inne atrakcyjne punkty Łeby, m.in. port jachtowy Marina, który może przyjąć ponad 120 jednostek różnych klas. Zwiedzano również kościół Oblatów p.w. WNMP, zbudowany w 1683 r., przy którym znajduje się granitowy obelisk pojednania z 50 nazwiskami poległych w czasie I wojny światowej. U podstawy łebskiego falochronu zobaczyli metalowy krzyż nawigacyjny (wysoki 16 m.), postawiony w 2001 r. poświęcony pamięci marynarzy, rybaków i żeglarzy, którzy nie powrócili z morza.

Po intensywnym zwiedzaniu seniorzy z W. Klińcza posilili się wyśmienitym obiadem w jednej z gościnnych łebskich jadłodajni. Pełni wrażeń wrócili szczęśliwie do domu po 19.00.

wtorek, 22 lipca 2008

Wyprawa w Góry S[=ś]więtokrzyskie













Systematycznie i aktywnie korzystamy z możliwości wycieczkowych nadrabiając zaległości w zwiedzaniu Polski. Ostatnio Ela zorganizowała trzydniową
wycieczkę w Góry Świętokrzyskie. Zachwycaliśmy się Kielecczyzną po raz pierwszy. A oto nasza skrócona relacja o tej wyprawie.


I dzień 3/4 lipca (czwartek/piątek). Wyjazd naszej grupy nastąpił o godz. 23.00 w nocy z czwartku na piątek. Po szczęśliwym przybyciu rozpoczęliśmy piątkowy program od Kielc – stolicy woj. Świętokrzyskiego. Zwiedziliśmy Pałac Biskupów Krakowskich. Podziwialiśmy wspaniałe komnaty, wyposażone w meble barokowe i dzieła sztuki. Zachwycaliśmy się galerią malarstwa – piątą, co do wartości artystycznej zgromadzonych obrazów w Polsce. W pięknej sali wysłuchaliśmy koncertu muzyki barokowej w wykonaniu naszego przewodnika – artysty. Dla niektórych uczestników wycieczki był to pierwszy kontakt z muzyką poważną. Andrzej Niedbała, wspaniały, chociaż najmłodszy przewodnik świętokrzyski, zabrał nas na spacer po najpiękniejszych miejscach w Kielcach. Przeszliśmy ul. H. Sienkiewicza, główną arterią miasta, pełną stylowych kamieniczek, odwiedziliśmy park i ptaszarnię, źródełko miłości. Udaliśmy się do Muzeum Zabawek. Wystawy w poszczególnych salach były atrakcyjną podróżą w czasy dzieciństwa, dostarczyły wielu wzruszeń. Zwiedziliśmy też Muzeum Lat Szkolnych Stefana Żeromskiego i wzruszającą ekspozycję poświęconą młodości autora „Syzyfowych prac”. Modlitwa dziękczynna w Bazylice Katedralnej (w 1970 r., na 800-lecie swego istnienia, podniesionej do godności bazyliki mniejszej,) przed ołtarzem z obrazem Matki Boskiej Łaskawej Kieleckiej zakończyła pobyt w mieście.

Po południu udaliśmy się do położonej 7 km od centrum Kielc Jaskini Raj, baśniowej i chłodnej (ze stałą temperaturą +9C0) krainy stalaktytów i stalagmitów (o dł. 240 m). Oryginalne kształty różnorodnych figur uformowane przez naturę zapierały nam dech w piersiach.

Pełni niezapomnianych wrażeń pojechaliśmy do oddalonego o 12 km od miasta hotelu „Ameliówka” w Mąchocicach Kapitulnych, gdzie czekały na nas wygodne pokoje, smaczne jedzenie i staropolska gościnność.

II dzień 5 lipca (sobota). Sobotę przeznaczyliśmy na wędrówkę po Świętokrzyskim Parku Narodowym, gdzie podziwialiśmy przepiękne widoki z Łysej Góry (595 m), gołoborze (czyli miejsce "gołe", bez "boru") pokryte skałami i głazami, pogański wał kultowy z bloków kwarcytu. W Muzeum Przyrodniczo-Leśne obejrzeliśmy minerały i skamieniałości, florę i faunę oraz eksponaty związane z zagrożeniami parku, a także ekspozycję o parkach krajobrazowych Gór Świętokrzyskich. Prawdziwą frajdą była przejażdżka kolejką w obie strony. Największym jednak przeżyciem religijnym była modlitwa w Sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Świętego, na którym umarł Jezus Chrystus i udzielone nam przez kapłana błogosławieństwo tymi relikwiami. Wysłuchaliśmy przepięknej pieśni w mistrzowskim wykonaniu Jana Wenckiego (uczestnika naszej wycieczki). Potem w trzech salach obejrzeliśmy muzealną wystawę świętokrzysko-misyjną Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Pierwsza salka poświęcona jest działalności benedyktynów na Świętym Krzyżu, szczególnie bibliotece z uwzględnieniem „Rocznika Świętokrzyskiego Dawnego" i „Kazań Świętokrzyskich". Następna salka upamiętnia lata zniszczeń i poniżenia ludzi i klasztoru na Świętym Krzyżu; a więc okres więzienia, obozu zagłady, ruiny wojenne oraz odbudowę. Ostatnia największa sala ukazuje działalność misyjną polskich Oblatów na całym świecie. Muzeum Misyjne posiada bogata kolekcję pamiątek z różnych kontynentów, kryptę księcia Wiśniowieckiego, trumny zakonników (również otwarte).

Wstrząsające wrażenie wywarły więzienne cele i karcery najcięższego (do 1945 r.) w Polsce więzienia. Wśród przedwojennych więźniów przebywał tu m.in. skazany przez polskie władze na karę śmierci (zamienioną potem na dożywocie) Stepan Bandera (1909-1959), żarliwy i niezłomny orędownik niepodległej Ukrainy, (w czasie wojny osadzony przez hitlerowców w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen), który został skrytobójczo zamordowany w Monachium przez radzieckiego agenta KGB.

Krótka modlitwa za pomordowanych w Katyniu, Miednoje i Charkowie przy krzyżach symbolizujących ofiary zakończyła nasz pobyt w najstarszym sanktuarium w Polsce, do którego w przeszłości pielgrzymowali nie tylko nasi królowie.

Odwiedziliśmy także Świętą Katarzynę, a tam drewnianą kapliczkę Św. Franciszka oraz źródełko, którego woda leczy choroby oczu. W „Kapliczce Żeromskiego” ze wzruszeniem oglądaliśmy na ścianie oryginalny podpis przyszłego pisarza. Panie z naszej grupy zachwycały się fascynującymi okazami z całego świata w Muzeum Minerałów i Skamieniałości, kupiły też piękną srebrną biżuterię w sklepie przy muzeum.

Wizyta w Muzeum Wsi Kieleckiej – Skansen w Tokarni skłaniała do porównań z kaszubskim skansenem we Wdzydzach. Wielkie wrażenie wywarły na nas eksponaty w galerii rzeźby ludowej oraz odwiedziny w dworze szlacheckim, gdzie poznaliśmy sprzęty codziennego użytku sprzed stu lat. W nostalgiczny nastrój wprawił nas swojski klimat wiejskiego sklepiku, jakże różny od zimnych, bezosobowych i wszędzie jednakowych hal supermarketów. Z dużą uwagą słuchaliśmy objaśnień przewodnika w wiatraku-młynie. Największe zainteresowanie wzbudziła ekspozycja naczyń aptecznych sprzed wieku. W Tokarni poznaliśmy obiekty kultury materialnej oraz sztukę ludową mieszkańców Gór Świętokrzyskich.

III dzień 6 lipca (niedziela). Był to ostatni dzień naszej wyprawy. Z drżeniem serca stąpaliśmy po komnatach Muzeum Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku, w którym laureat Nagrody Nobla mieszkał w latach 1902-1914. Oglądaliśmy eksponaty związane z życiem pisarza, jego dorobkiem literackim. Zachwycaliśmy się architekturą neogotyckiego pałacyku ufundowanego dla wielkiego twórcy przez społeczeństwo polskie w 1900 r. oraz pięknem ogrodu pełnego egzotycznych roślin. Wyjazd do najstarszych gór w naszym kraju zakończyliśmy w Szydłowcu położonym w południowej części województwa mazowieckiego, w pobliżu granicy z województwem świętokrzyskim. Zwiedziliśmy tam niezwykłe Muzeum Ludowych Instrumentów Muzycznych. Wielkie wrażenie wywarł na nas widok pięknego ratusza, obok którego w dawnych czasach umieszczono zachowane od dziś 2 pręgierze, gdzie wymierzano karę chłosty. Modlitwa dziękczynna w kościele Św. Zygmunta Króla była ostatnim punktem wycieczki. Do domu wróciliśmy wszyscy szczęśliwie tuż przed północą, co było zasługą Elżbiety i Zdzisława Brzezińskich, pilotujących imprezę oraz Pana Tadeusza, wspaniałego kierowcy, obdarzonego poczuciem życzliwego humoru, z którego twarzy nigdy nie schodził ciepły uśmiech.

To tyle relacji z wyjazdu na Kielecczyznę.

Myślę, że trzeba tam pojechać jeszcze raz na dłużej, bo nie wszystko zdążyliśmy zwiedzić.


poniedziałek, 30 czerwca 2008

Najpiękniejsze miejsca w Polsce

Mój ranking najpiękniejszych i najmniej zdewastowanych przez turystów miejsc w Polsce:

  1. Białowieski Park Narodowy z Puszczą Białowieską i żubrami, największymi wolno żyjącymi zwierzętami na naszym kontynencie;
  2. Biebrzański Park Narodowy, z Czerwonym Bagnem - potężnym rozlewiskiem Biebrzy w jej środkowym biegu, gdzie można rozkoszować się widokami przyrody nie tkniętej ludzką ręką;
  3. Bieszczady - najdziksze góry w Polsce; kraina, która urzeka bogactwem przyrody; możemy tam spotkać niedźwiedzia, wilka, rysia czy żubra;
  4. Kraina Stawów Milickich - jedna z największych w Europie ostoi ptactwa i stawów rybnych;
  5. Ojcowski Park Narodowy z Doliną Prądnika, z jaskiniami i nietoperzami, z najbardziej oryginalną skałą Maczugą Herkulesa;
  6. Pieniński Park Narodowy z najpiękniejszymi górami w Polsce - Pieninami i przełomem Dunajca;
  7. Słowiński Park Narodowy z jeziorem Łebsko i z ruchomymi wydmami koło Łeby, które stanowią polską pustynię Saharę w miniaturze;
  8. Ślężański Park Krajobrazowy z masywem góry Ślęży na płaskiej Nizinie Śląskiej;
  9. Wigierski Park Narodowy, którego symbolem stał się bóbr; zielone płuca Polski na Suwalszczyźnie, gdzie przemysł nie zdominował przyrody;
  10. Woliński Park Narodowy z niezwykle już rzadkim w Polsce orłem bielikiem, którego wizerunek jest naszym godłem narodowym.
Zdzisław Brzeziński
ul. Słoneczna 4
83-423 Wielki Klińcz

piątek, 20 czerwca 2008

Z archiwum grafomana (3) [Wyprawa na Dach świata]

Wyprawa na Dach Świata.

(Zalety i niebezpieczeństwa podróży).

Drodzy Przyjaciele!

Zarezerwujcie sobie co najmniej pół roku na przygotowania do wyprawy na Dach Świata. Wprawdzie to ja biorę na siebie główny ciężar zorganizowania najważniejszych działań, przede wszystkim logistykę i opracowanie szczegółowego planu, ale Wy musicie załatwić sprawę najtrudniejszą, czyli skutecznie przekonać swoje żony tak, aby uzyskać ich zgodę na wyprawę Waszego życia, o której marzyliście od dziecka. Ruszamy na wiosnę. Wyprawa na Dach Świata, czyli Himalaje (nie tylko Pamir cieszy się takim „dachowym” określeniem) wymaga morderczego wysiłku. Musimy zdobyć Kanczendzongę na granicy Indii i Nepalu - drugi co do wysokości gigant Himalajów (8598 m), trzeci szczyt Ziemi.

Nastawcie się na najgorsze. Czeka nas mnóstwo przykrych dolegliwości i niebezpieczeństw, przede wszystkim zła pogoda, jej gwałtowne zmiany i różnice temperatur ze spadkiem w nocy do -400 C, możliwe odmrożenia, (dlatego ważna jest aklimatyzacja). Równie groźny jest silnie wiejący wiatr, który osiąga prędkość nawet ponad 120 km na godzinę. W trakcie poruszania się uważajmy na spadające kamienie, skały i lawiny śnieżne. Nasza wytrzymałość w ekstremalnych warunkach zostanie poddana najwyższej próbie. Pamiętajmy, że tylko mniej niż połowa ludzi z zamiarem zdobycia szczytu osiąga cel, a niektórzy tracą nawet życie, jak najsłynniejsza ze wspinających się Polek, Wanda Rutkiewicz, która zginęła w czasie wyprawy właśnie na Kanczendzongę w 1992 r.

Na szczęście oprócz wymienionych minusów są też zalety naszej podróży. Największa to szansa na pozbycie się szkodliwej dla zdrowia nadwagi. Każdy z nas zrzuci co najmniej kilka zbędnych kilogramów. Wybierając ascezę w innej rzeczywistości z dala od reszty świata zrozumiemy jak niewiele trzeba nam od życia. Ta wyprawa nauczy nas pokory wobec majestatu nieujarzmionej natury. Niewielu wejdzie tam gdzie my wejdziemy. Przed nami wielkie i wspaniałe przeżycie spełnienia kolejnego marzenia. Czeka nas jeden z najodważniejszych czynów w historii alpinizmu. Razem zdołamy go dokonać.

czwartek, 19 czerwca 2008

I Gminna Spartakiada Seniorów w Wielkim Klińczu


Takiej imprezy jeszcze nie było!

W czwartek, 12-ego czerwca 2008 r. w sali gimnastycznej Zespołu Kształcenia w Wielkim Klińczu spotkały się reprezentacje sportowe seniorów zrzeszonych w kołach PZERI, aby rywalizować o Puchar Wójta Gminy Kościerzyna, który sprawował honorowy patronat nad Spartakiadą. Organizatorami imprezy byli: Zarząd Koła PZERI w W. Klińczu z przewodniczącą Elżbietą Brzezińską, Zespół Kształcenia z dyr. Krystyną Marczyk, Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Gminy Kościerzyna z prezesem Tomaszem Nadolnym. Nagrody dla zwycięzców licznych konkurencji ufundował Zakład Usług Turystycznych Gminy Kościerzyna.

Spotkanie zaszczycili swoją obecnością: Kazimierz Szuta - prezes Zarządu Rejonowego PZERI, Barbara Ciężka – kierownik GOPS, Sylwia Diedrich – dyrektor PCPR, ks. senior Antoni Burba, radni Gminy Kościerzyna. W tej pożytecznej i niecodziennej imprezie integracyjnej wzięło udział aż 140 seniorów z kilku gmin powiatu kościerskiego – reprezentacje z miasta Kościerzyny, Łubiany, Karsina, Wiela i Wielkiego Klińcza.

Konkurencje sportowe przygotowała Mariola Cybula (nauczycielka w-f). Nad zdrowiem i bezpieczeństwem czuwali doktor Igor Gusarski i pielęgniarka Krystyna Lorbiecka. Dyrektor szkoły K. Marczyk pełniła funkcję głównego sędziego rozgrywek sportowych.

Spartakiadę rozpoczęto uroczystym odśpiewaniem hymnu kaszubskiego. B. Ciężka przekazała E. Brzezińskiej, prowadzącej imprezę, Puchar Wójta. Zmagania sportowe były bardzo zacięte i emocjonujące. Widownia dopingowała swoich reprezentantów, którzy musieli wykazać się refleksem, zręcznością i tężyzną fizyczną. Z wielkim aplauzem spotkały się konkurencje golenia balonów, biegi ze skakanką oraz unihokej. Natomiast zgniatanie butelek plastykowych na czas, poprzedzone instruktażem Teresy Preis miało walor ekologiczny i dydaktyczny. Wiele emocji budziły wyścigi prezesów kół w prowadzeniu piłki, bezkonkurencyjny okazał się prezes K. Szuta. Zmagania drużyn urozmaicały muzyczne przerywniki zespołu wokalnego seniorów z W. Klińcza pod kierunkiem Jana Wenckiego. Po podliczeniu wyników 10 konkurencji zwyciężyła drużyna z W. Klińcza, która dużą przewagą punktów zdobyła Puchar Wójta Gminy Kościerzyna. Drugie miejsce zajęło koło PZERI z Karsina, a trzecie z Łubiany. Pamiątkowe dyplomy wszystkim drużynom wręczyła K. Marczyk, sędzia główny zawodów. Na zakończenie sportowych zmagań zebrani pod kierunkiem Państwa Haliny i K. Szutów odśpiewali hymn „Rodzina”.

Uczestnicy zawodów oraz zaproszeni goście zostali podjęci poczęstunkiem, który przygotował Zarząd Koła PZERI w W. Klińczu (Genowefa Wlaźlak, Leokadia Hetmańska, Teresa Guzińska i Janina Okrój). Podkład muzyczny piosenek biesiadnych wykonali jak zawsze po mistrzowsku Stanisław Kozikowski i Stanisław Nakielski.

Rozgrywki sportowe wyzwoliły ducha walki i szlachetnej rywalizacji. Nadspodziewanie wysoka frekwencja seniorów w sportowej imprezie o zasięgu powiatowym świadczy o potrzebie aktywnego spędzania czasu wśród bardziej dojrzałego wiekiem pokolenia. Organizatorzy Spartakiady udowodnili, że w małej wsi można przeprowadzić dużą imprezę, na której mogą świetnie bawić się i dziadkowie, i wnuki.

Sekretarz Koła PZERI w W. Klińczu

środa, 18 czerwca 2008

Pająki są naszymi przyjaciółmi!

Dlaczego lubić pająki?

Motto:

Pochwalony bądź, Panie mój,
ze wszystkimi Twoimi stworzeniami…[również pająkami
(Z.B.)]

św. Franciszek z Asyżu

Wiele znanych mi osób odnosi się do pająków z odrazą. Moja młodsza, już dorosła córka, do dzisiaj nie przemogła wstrętu do tych stworzeń. Trudno powiedzieć, dlaczego akurat pająki budzą tyle negatywnych odczuć. Ludzka niechęć do tej grupy stawonogów bierze się chyba raczej z uprzedzenia i braku choćby szczątkowej o nich wiedzy.

A przecież stykamy się z nimi prawie wszędzie, występują na całej kuli ziemskiej i to aż w ok. 30 tys. gatunkach (w Polsce mamy ok. 700 gatunków pająków). Zachwycamy się babim latem, złotą polską jesienią, a to nic innego jak tylko nitki pajęczyny tworzące na różnokolorowych liściach migotliwe wzory misternej konstrukcji. Najpiękniejsze sieci tka krzyżak. To właśnie ich arcydzieła najczęściej upiększają nasz ogród czy działkę rekreacyjną.

Już określenia związane z anatomią tych zwierzątek, takie jak szczękoczułki, nogogłaszczki, kądziołki przędne, przetchlinki zawierające pieszczotliwe zdrobnienia nastrajają przyjaźnie. To wspaniałe i fascynujące istoty. Pewne gatunki mogą żyć nawet 20 lat. Czasami smutny jest koniec samców pająków. Po udanej kopulacji niektóre pajęczyce konsumują adoratorów.
Pająki nie są groźne. Nie ma żadnych powodów, aby bać się naszych pająków, szczęki wielu z nich nie są nawet w stanie przebić skóry człowieka. Łapią owady w tkane przez siebie sieci. Pełnią niezwykle pożyteczną funkcję żywiąc się owadami, najczęściej żywymi, larwami much i komarów, świerszczami, mącznikami, drewnojadami, muszkami owocówkami i innymi szkodnikami. Jedynymi niebezpiecznymi dla człowieka wyjątkami są czarna wdowa, (która może boleśnie ukąsić) i tarantula. W Polsce, na szczęście, te gatunki nie występują.
Mało kto wie, że nić pajęcza jest najmocniejszym ze znanych włókien naturalnych. Mimo że jest ona aż 250 razy cieńsza od ludzkiego włosa, to jej wytrzymałość 2 razy przewyższa wytrzymałość stali o tej samej grubości. Pająki, ci mali tkacze, nie muszą obawiać się zerwania nici. Pajęczyna jest nie tylko najbardziej wytrzymałym włóknem naturalnym, ale jednocześnie najbardziej elastycznym. Bardzo cienka, ale relatywnie mocna nić pajęcza wykorzystywana jest także przez człowieka w mikrochirurgii oka do zszywania białkówki. Składem chemicznym i wyglądem zbliżona jest do jedwabiu, jednak przewyższa go wytrzymałością.
W naszym kraju można spotkać coraz więcej miłośników pająków hodujących te stworzenia w domowych terrariach. Sam byłem mile zaskoczony widząc u jednego z moich znajomych hodowlę ptaszników i rzucające się w oczy dwa entuzjastyczne napisy: Kochajmy pająki !!! Niech żyją ptaszniki!!!