wtorek, 29 listopada 2016

Niektórzy NAUCZYCIELE PRACUJĄCY w przeszłości W SZKOLE W WIELKIM KLINCZU

.
Stefania Krause - biografia niezwykła

Panią Stefanię Krause poznałem jako student filologii WSN w Gdańsku na praktyce w szkole w Wielkim Klińczu w 1971 r. Miałem szczęście, bo już wtedy była wybitną nauczycielką, która przez kilka lat z rzędu przygotowywała laureatów konkursów języka rosyjskiego w eliminacjach wojewódzkich. Dużo się od niej nauczyłem. Poza tym zauważyłem jej życzliwe, ale też wymagające podejście do uczniów.
W czwartek, 28 lipca 2016 r. w Kościerzynie pani Stefania mogła poświęcić mi więcej czasu na rozmowę o swoim ciekawym życiu, które wcale nie było usłane różami. Ukończyła Liceum Ogólnokształcące w Pruszczu Gdańskim, a potem Liceum Pedagogiczne w Tczewie. Dlatego posiada 2 świadectwa dojrzałości. Najpierw pracowała jako nauczycielka w miejscowości Koźliny na obszarze Żuław Gdańskich, potem w Szkole Podstawowej Nr 2 w Pruszczu Gdańskim, następnie w Liniewie, a od 1 września 1968 r. w placówce w Wielkim Klińczu, gdzie jej mąż Ryszard objął funkcję kierowniczą. Charyzmatyczny dyrektor już po kilku latach wywindował szkołę do takiego wysokiego poziomu, że w 1974 r. jako jedyna placówka wiejska została wytypowana przez kuratorium w Gdańsku do wizytacji przez ministra oświaty. Minister Oświaty i Wychowania Jerzy Kuberski złożył wizytę Zbiorczej Szkole Gminnej w Wielkim Klińczu w dniu 14 października 1975 r. Wtedy również nadano szkole imię Komisji Edukacji Narodowej. J. Kuberski był tak bardzo zachwycony placówką, że w nagrodę zaprosił wszystkich jej nauczycieli i pracowników na 3 dni do Warszawy, zapewniając transport, zakwaterowanie, wyżywienie oraz zwiedzanie Stolicy.
Byli zaprzyjaźnieni z ks. Kazimierzem Woźnym, który odwiedzał ich wieczorami, kiedy było już ciemno. Oficjalnie przecież nauczyciele w PRL-u byli pracownikami frontu ideologicznego i powinni wystrzegać się wszelkich związków z religią zwalczaną wówczas przez ateistyczne państwo. W konspiracji z księdzem dyrektor szkoły ustalał plan lekcji religii przed i po zajęciach szkolnych, aby dzieci nie miały zbyt długich przerw na czekanie. Pani Stefania wspomina, że to był wspólny front wychowawczy. Dochodziło do tego, że dyrektor sugerował duszpasterzowi nawet tematy katechez.
Pani Stefania wyszła za mąż 18 kwietnia 1960 r. Tak się złożyło, że w 20. rocznicę ślubu, dokładnie 18 kwietnia 1980 r. do państwa Krause przyszedł ks. K. Woźny. Gospodarze akurat rozmawiali przy lampce wina o swoim jubileuszu. Ksiądz obiecał, że odprawi mszę św. w ich intencji z okazji 25-lecia ślubu. Niestety, odprawił mszę św. znacznie wcześniej, bo już w marcu 1981 r., ale na uroczystościach pogrzebowych śp. Ryszarda, który odszedł do wieczności w wieku niespełna 41 lat. Mąż przez 13 lat sprawował funkcję dyrektora placówki w Wielkim Klińczu. Żona straciła najbliższą osobę, a dzieci kochającego ojca.
Wcześniej, bo w 1980 r. rozpoczęli budowę domu w Kościerzynie. Po śmierci męża początkowo zamierzała zrezygnować z inwestycji, ale znalazła wsparcie dobrych ludzi i kontynuowała prace budowlane. Z wdzięcznością wspomina pomoc p. Romana Szyca w zdobyciu deficytowych wówczas materiałów. Zamieszkała z dziećmi w nowym domu w 1985 r. W szkole w Wielkim Klińczu przepracowała 17 lat. Kolejne 3 lata była nauczycielką w Szkole Podstawowej Nr 6 w Kościerzynie. Po 30 latach pracy przeszła na emeryturę w 1988 r. Zatrudniła się na rok jako ekspedientka w butiku. Życzliwa przyjaciółka Maria doradziła jej zmianę pracy i podzieliła się wiedzą, jak założyć i prowadzić kantor wymiany walut. Pani Stefania ukończyła specjalny kurs, uzyskując zawód kasjera walutowego. W 1989 r. otworzyła kantor w Kościerzynie jednocześnie ze Zdzisławem Bonkowskim. Na początku transformacji ustrojowej działały w naszym mieście te dwa kantory, które funkcjonują do dzisiaj.
Pani Krause podkreśla, że dzięki pomocy dobrych ludzi poradziła sobie w najcięższych sytuacjach życiowych. Jest głęboko przekonana, że to działanie jej śp. Męża, który kochał bezgranicznie ją i dzieci. Wierzy, ze to on podpowiada jej jak ma postępować. Uważa się za osobę szczęśliwą i spełnioną. Jej dzieci ukończyły studia wyższe. Córka Hanna – dziennikarstwo, a syn Jarosław – architekturę. Mają ustabilizowaną sytuację. Jako babcia cieszy się wnukiem Marcelem. Nadal prowadzi bardzo aktywy tryb życia. Zawsze uśmiechnięta i życzliwie nastawiona do ludzi.

Zanotował Zdzisław Jan Brzeziński

PS. [Dopisek z 18.09.2016]
Miałem dwutygodniową praktykę z Józefem Zabiełło (kolegą z roku) w szkole w Wielkim Klińczu od poniedziałku, 15 listopada do soboty, 27 listopada 1971 r. u Stefanii Krause, za dyrekcji Ryszarda Krause.



Na lewej fotografii: Stefania Krause w 1971 r. Po prawej: Stefania Krause otrzymuje różę z podziękowaniem od swego byłego ucznia gen. bryg. Andrzeja Łosińskiego (absolwenta Szkoły Podstawowej w Wielkim Klinczu) w czwartek, 10 listopada 2016 r.

========================================================================================

Jan Jedziński, Człowiek zasłużony (1923 – 2012)

Jan Jedziński zapisał się złotymi zgłoskami w życiorysach wielu osób. Urodził się w 1923 r. w Zagoryszkach, w gminie Mickuny koło Wilna, które wtedy należało do Polski. Zmarł w Skarszewach w 2012 r., ale ma wspólny grób z żoną w miejscowości Niedamowo niedaleko Wielkiego Klińcza. Przeżył ponad 88 lat. W czasie II wojny światowej odbył służbę wojskową w szeregach Armii Krajowej. Został zaprzysiężony w Zagoryszkach w styczniu 1943 r. i przydzielony do lokalnej placówki. Ukończył kurs niższych dowódców. W czasie akcji „Burza” przydzielony do Zgrupowania „Węgielnego”. Brał udział w walkach o wyzwolenie Wilna. Walczył aż do wkroczenia wojsk sowieckich. Miałem okazję widzieć oryginalne zaświadczenie pana Jana wydane przez Główną Komisję Weryfikacyjną Armii Krajowej w Londynie. Za zasługi wojenne przyznano mu MEDAL WOJSKA – polskie odznaczenie wojskowe nadawane za czyny dokonane w czasie II wojny światowej.
Kiedy tuż po odzyskaniu przez Polskę pełnej suwerenności w 1990 r. wyjeżdżałem na sześciomiesięczne doskonalenie języka angielskiego do Wielkiej Brytanii, mój były Wychowawca zaproponował mi przywiezienie z Londynu tego przyznanego jemu wcześniej odznaczenia wojskowego. Potraktowałem to jako zaszczytne wyróżnienie. Bez trudu udało mi się spełnić jego prośbę. Odznaczenie dla pana Jedzińskiego uzyskałem po okazaniu wspomnianego już dokumentu weryfikacyjnego w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym w Londynie. Zmarły nigdy nie chwalił się tym ważnym Medalem i niewiele osób o tym wiedziało.
Wracając do biografii Jana Jedzińskiego, to przez pierwsze powojenne lata pozostawał na Litwie niedaleko Wilna, które wówczas, niestety, wbrew woli Polaków znalazło się, poza granicami obecnej Polski w strefie wpływów radzieckich. Studiował w Wilnie na Uczelni Pedagogicznej. Strony rodzinne, tzn. Wileńszczyznę opuścił pod koniec lat 50-ych. Wraz z rodziną przyprowadził się stamtąd na Pomorze do Niedamowa, gdzie powierzono mu funkcję kierownika Szkoły Podstawowej, którą pełnił od 1959 do 1973 r., czyli do powstania Zbiorczej Szkoły Gminnej w Wielkim Klińczu. Związał się z placówką w Wielkim Klińczu. Pracował jako nauczyciel j. rosyjskiego i kierownik świetlicy. W okresie od 1 września do 31 listopada 1985 r. pełnił funkcję dyrektora Szkoły Podstawowej w Wielkim Klińczu. Mimo nabytych uprawnień emerytalnych, w świetlicy szkolnej w Wielkim Klińczu, pracował aż do początku lat 90-ych. Był nie tylko świetnym nauczycielem – do dzisiaj umiem rozwiązywać ułamki piętrowe, których nauczył nas niezwykle skutecznie. Niczym człowiek Renesansu prowadził lekcje wszystkich przedmiotów. Był poliglotą – doskonale znał języki wschodniosłowiańskie: ukraiński, białoruski i rosyjski. Władał równie perfekcyjnie bardzo trudnym językiem litewskim, który nie ma nic wspólnego z językami słowiańskimi. Zajmował się działalnością społeczną. Dzięki wielkiemu zaangażowaniu doprowadził do uruchomienia połączeń autobusowych PKS na linii Kościerzyna – Niedamowo; sfinalizował wybudowanie i oddanie do użytku nowego budynku szkolnego w 1966 r.
Szczęściarzami okazali się ci, których był nauczycielem. Miałem tego szczęścia może jeszcze więcej, bo znakomity Pedagog, długoletni kierownik Szkoły Podstawowej w Niedamowie, którą ukończyłem w 1964 r., był moim wychowawcą. Wspaniały Nauczyciel i wielki Społecznik z niespożyta energią pomagał na różne sposoby kilku pokoleniom swoich uczniów, wychowanków i mieszkańców. Spośród licznych jego zalet warto podkreślić, że w kontaktach z innymi był zawsze uśmiechnięty, bezpośredni i bezinteresownie życzliwy. W dzisiejszych czasach zanikania postaw prospołecznych, pozostanie przykładem do naśladowania dla nas wszystkich, a zwłaszcza dla młodszego pokolenia. Kiedy w niedalekiej przyszłości mieszkańcy i radni będą zastanawiać się nad wyborem nazw ulic w Niedamowie, czy w Wielkim Klińczu to niech nie szukają daleko, bo najważniejsza arteria tych miejscowości powinna nazywać się ulicą Jana Jedzińskiego. Warto również rozważyć możliwość umieszczenia w szkole tablicy pamiątkowej informującej o zasługach Jana Jedzińskiego.
Zdzisław Jan Brzeziński


========================================================================================

Stanisław Fabiś, historyczna postać oświaty ziemi kościerskiej

Stanisław Fabiś (1892 – 1975) przeżył trzy wojny. Ukończył Seminarium Nauczycielskie w Kościerzynie. Pracował w Wojtalu. W 1939 r. jako nie zmobilizowany pozostał w placówce, ale Niemcy po zajęciu Pomorza wyrzucili go z mieszkania szkolnego, więc zatrzymał się u rodziny w odległej miejscowości. Udało mu się zachować własną bibliotekę, potajemnie wypożyczał książki znajomym. Prowadził tajne nauczanie dzieci krewnych i zaufanych osób. Mieczysław Simon w swoim opracowaniu „Stowarzyszenie Chrześcijańsko-Narodowe Nauczycieli Szkół Powszechnych na Pomorzu i Ziemi Kościerskiej” (1996 r.) wyjaśnia, że Fabisiowi udało się uniknąć aresztowania przez okupantów. Jest on rzadkim przykładem nauczyciela, którego Niemcy pozostawili na ziemi pomorskiej. Pomogło mu to, że zarejestrował się w niemieckim Urzędzie Pracy jako robotnik fizyczny, co nie narażało go na podejrzenie o przynależność do inteligencji. Praca fizyczna w wielu miejscach, za skierowaniem Urzędu Pracy, ułatwiła mu przetrwanie okupacji.
Po zakończeniu wojny wrócił w 1945 r. do miejscowości Wojtal, gdzie zorganizował polską szkołę. Pracował w niej do sierpnia 1946 r. Następnie przeniósł się do miejscowości Niedamowo w powiecie kościerskim i od 1 września tego roku rozpoczął pracę w nowej placówce. Wkrótce został tam kierownikiem. Kiedy uczęszczałem do Szkoły Podstawowej w Niedamowie (1957-1964), Stanisław Fabiś miewał ze mną lekcje w klasach początkowych. Pamiętam, że stosował tradycyjne metody dydaktyczne. W 1959 r. przeszedł na emeryturę i wtedy zamieszkał w Wielkim Klińczu. Krystyna Marczyk w archiwum szkoły znalazła wpisy w dokumentach, dowodzące, że przepracował jeszcze dwa lata (1959/60 i 1960/61) jako emerytowany nauczyciel w szkole w naszej miejscowości. Wielce zasłużony dla oświaty kościerskiej pedagog został pochowany na cmentarzu w Wielkim Klińczu.
Zebrał Zdzisław Jan Brzeziński


.

Brak komentarzy: