.
Dzisiaj (czwartek, 28 czerwca 2012 r.) po południu w Szkole Podstawowej w Egiertowie uczestniczyłem w uroczystym wieczorku pożegnalnym klas VIa i VIb.
[Pełną relację zamieszczę do końca grudnia 2012 r.]
.
czwartek, 28 czerwca 2012
niedziela, 10 czerwca 2012
Pożegnanie Technikum Administracji
.
.

Wspominałem już na tym blogu, że z Kaszubskim Centrum Edukacji "VADEMECUM" jestem związany od początku istnienia placówki. W ciągu kilkunastu lat nauczania przeze mnie j. angielskiego w "Vademecum" spotkałem mnóstwo wartościowych ludzi w różnym wieku pragnących pogłębić swoją edukację. Niestety, każde spotkanie w nieunikniony sposób zawsze kończy się rozłąką. Jednak pozostaje radość z faktu, że będąc nauczycielem można mieć pewien wpływ na kształtowanie swoich Uczniów w pozytywnym kierunku. Oddziaływanie na osoby edukowane nie zawsze przynosi oczekiwane owoce, ale nawet mniejszy (a czasem większy) zauważalny rozwój sprawia sporą satysfakcję.
W niedzielę, 3 czerwca 2012 r. po południu zrealizowałem ostatnie zajęcia ze słuchaczami Policealnej Szkoły Zawodowej - kierunek Technik Administracji, semestr IV (kończący naukę w czerwcu, 2012 r.). To była wyjątkowo ambitna i zdyscyplinowana grupa, reprezentująca rzadko spotykany, wysoki poziom kultury osobistej. Prawdę mówiąc, wszyscy bez wyjątku zasługują na wyrazy uznania. Na pożegnanie, pani Jarosława J., przedstawicielka grupy, wręczyła mi słodki upominek i napisane oryginalnym tekstem piękne podziękowanie. Zachowam sobie na pamiątkę, bo jak mawiali starożytni Rzymianie "VERBA VOLANT, SCRIPTA MANENT" (tzn. "Słowa ulatują, to co napisane pozostaje").


.
.

Wspominałem już na tym blogu, że z Kaszubskim Centrum Edukacji "VADEMECUM" jestem związany od początku istnienia placówki. W ciągu kilkunastu lat nauczania przeze mnie j. angielskiego w "Vademecum" spotkałem mnóstwo wartościowych ludzi w różnym wieku pragnących pogłębić swoją edukację. Niestety, każde spotkanie w nieunikniony sposób zawsze kończy się rozłąką. Jednak pozostaje radość z faktu, że będąc nauczycielem można mieć pewien wpływ na kształtowanie swoich Uczniów w pozytywnym kierunku. Oddziaływanie na osoby edukowane nie zawsze przynosi oczekiwane owoce, ale nawet mniejszy (a czasem większy) zauważalny rozwój sprawia sporą satysfakcję.
W niedzielę, 3 czerwca 2012 r. po południu zrealizowałem ostatnie zajęcia ze słuchaczami Policealnej Szkoły Zawodowej - kierunek Technik Administracji, semestr IV (kończący naukę w czerwcu, 2012 r.). To była wyjątkowo ambitna i zdyscyplinowana grupa, reprezentująca rzadko spotykany, wysoki poziom kultury osobistej. Prawdę mówiąc, wszyscy bez wyjątku zasługują na wyrazy uznania. Na pożegnanie, pani Jarosława J., przedstawicielka grupy, wręczyła mi słodki upominek i napisane oryginalnym tekstem piękne podziękowanie. Zachowam sobie na pamiątkę, bo jak mawiali starożytni Rzymianie "VERBA VOLANT, SCRIPTA MANENT" (tzn. "Słowa ulatują, to co napisane pozostaje").


.
piątek, 1 czerwca 2012
Weekend w Kadynach
.
To był pomysł naszych córek: Darii i Beaty. Wydaje mi się, że dość oryginalny. Jego inspiracją były 60 urodziny Eli (11 maja). Daria i Beata wykupiły jako prezent dla mamy i osoby towarzyszącej voucher w terminie 25-27.05.2012 r. w hotelu w Kadynach koło Elbląga. Do końca nie było jasne kogo Ela wybierze na osobę towarzyszącą. Co prawda uważam się za dobrego kierowcę (miałem tylko dwa wypadki samochodowe), ale zdaję sobie sprawę, że muszę jeszcze solidnie popracować nad moim niełatwym charakterem. Mimo to Ela okazała się wspaniałomyślna, przymknęła oko na moje niedoskonałości i zaangażowała jako swego kierowcę i strażnika.
Kadyny leżą tuż nad Zalewem Wiślanym w uroczym Parku Krajobrazowym Wysoczyzny Elbląskiej. Po przeciwnej stronie widać Krynicę Morską usytuowaną w Parku Krajobrazowym Mierzei Wiślanej. Jadąc w kierunku Kadyn musiałem uważać na stromych serpentynach obok głębokich wąwozów i parowów pokrytych wspaniałymi lasami mieszanymi i soczystą majową zielenią.
.
.
W Kadynach spędziliśmy dwie doby, próbując nieudolnie nauczyć się korzystać z krótkotrwałego luksusu zapewnionego przez uprzejmy personel hotelu. Posiłki, a zwłaszcza urozmaicone, wielodaniowe i wykwintne śniadania dorównują zupełnie tym w hotelu "Ibis" w Paryżu. Obiadokolacje były nieco skromniejsze, ale też bardzo smaczne. Nasz pokój nr 210 z wszelkimi wygodami okazał się wyjątkowo przytulny. Niełatwo będzie mi zapomnieć godzinny masaż w wykonaniu pani Agnieszki, który sprawił, że poczułem się jak w siódmym niebie. Osobiście najbardziej ucieszył mnie hotelowy basen blisko naszego apartamentu. Pływaliśmy w nim tyle, ile się dało w ciągu trzech dni (w piątek po południu, w sobotę i w niedzielę przed południem). Cieszyło również liczne towarzystwo naszych braci Słowian z Kaliningradu, z którymi miałem okazję odświeżyć znajomość języka rosyjskiego.
Dodatkową atrakcją była sobotnia Majówka Cesarska (26 maja) na kadyńskim hipodromie. Wiele osób przyjechało obejrzeć barwną paradę mieszkańców wsi w strojach z epoki cesarza Wilhelma II. W jego rolę wcielił się sam burmistrz Tolkmicka. Zabawa trwała do późnego wieczora.
.
.
Spośród mnóstwa atrakcji naszą uwagę zwróciły m.in. orkiestra Państwowej Szkoły Muzycznej w Kwidzynie, stoiska biblioteki z Tolkmicka i Koła PZERI (też z Tolkmicka).
Energiczne seniorki skutecznie zachęciły nas do porcji pierogów własnej produkcji. Nie pożałowaliśmy - były wyśmienite.
Kadyny mają również plażę, ale trochę dalej niż informują znaki (zamiast 300 m, okazało się, że plaża jest oddalona około 1,5 km).
W drodze powrotnej podjechaliśmy tam naszym autem. Sezon co prawda zaczyna się dopiero 15 czerwca, ale mogliśmy wejść na wysunięty daleko w Zalew betonowy falochron.
Potem zatrzymaliśmy się w Suchaczu, sławnym z historycznie ważnej bitwy stoczonej 15 września 1463 r. (największa w historii naszego kraju bitwa morska) na Zalewie Wiślanym. Rozegrała się ona pomiędzy flotą Związku Pruskiego, konkretnie elblążan i gdańszczan, a flotą krzyżacką pod dowództwem wielkiego mistrza zakonu Ludwiga von Erlichshausena. Mimo znacznej przewagi liczebnej w żołnierzach i okrętach Zakonu Krzyżackiego nasi tę bitwę wygrali. Klęska ta spowodowała, że Krzyżacy przestali się już kompletnie liczyć.
W Suchaczu przy słonecznej już pogodzie spacerowaliśmy po zadbanej plaży. Ja uparłem się, aby zobaczyć szkołę. Odnalazłem ją bez trudu. Zobaczyłem piękną marmurową tablicę z napisem Niepubliczna Szkoła Podstawowa i Oddział Przedszkolny im. Kaprów Polskich w Suchaczu NIEPUBLICZNA SZKOŁA PODSTAWOWA IM. KAPRÓW POLSKICH w Suchaczu została utworzona (ocalona) przez garstkę entuzjastów.
Na początku 2005 r. podjęto decyzję o zamknięciu Szkoły Podstawowej w Suchaczu. Stowarzyszenie Miłośników Suchacza i Okolicy w Suchaczu zdecydowało się reaktywować podstawówkę na nowych zasadach. Przygotowania trwały przez kilka miesięcy i w końcu w roku szkolnym 2005/2006 udało się stworzyć nowe odnowione klasy, dzięki pomocy wielu dobrych ludzi. Dzięki heroicznej postawie grupy zapaleńców i ich społecznych wysiłków szkoła mimo wielu trudności funkcjonuje do dzisiaj. Podziwiam pracujących tam pedagogów pozbawionych przywilejów Karty Nauczyciela. Jednak zdziwiło mnie, że pod bardzo stromą górkę na której znajduje się wielki obiekt szkolny (zwany "Zamkiem") prowadzi zwykła dróżka niewiele różniąca się od szarej drogi polnej. Bałem się tam wjeżdżać autem. Wolałem nie ryzykować i poszedłem pieszo.
.
.
.
Na tej fotografii, na drugim planie (u góry), widać tzw. Zamek, w którym obecnie mieści się cudem ocalona szkoła w Suchaczu.
niedziela, 27 maja 2012
MAJÓWKA
.
W sobotę, 12 maja 2012 r. uczestniczyliśmy w pikniku majowym zorganizowanym przez Komisję Międzyzakładową Pracowników Oświaty i Wychowania Ziemi Kościerskiej. Spotkanie integracyjne członków związku „S”, sympatyków i osób towarzyszących miało miejsce na terenie Powiatowego Centrum Młodzieży w Garczynie koło Kościerzyny. Udana impreza mimo nieco chłodnej aury na świeżym powietrzu trwała od godz. 15.00 do 19.30. Rozpoczęliśmy od konsumpcji smacznego kurczaka z rożna. Gwoździem programu i wielką atrakcją okazało się strzelanie do tarczy sportowej z karabinku sportowego (kbks) i pistoletu Walther P99 QA. Odbywało się ono pod czujnym okiem cierpliwego i doświadczonego instruktora z Ośrodka Szkolenia Policji w Gdańsku. Potem rozgrzewaliśmy się aktywnie w grach i zabawach sportowych. W międzyczasie posilaliśmy się kiełbaskami przy ognisku. Wszystkim smakowała wyśmienita drożdżówka przygotowana przez Urszulę Werrę z Wielkiego Klińcza. Uczestnikom przygrywał zespół muzyczny (również z W. Klińcza) w składzie Andrzej Wencki (klarnet) i Stanisław Kozikowski (akordeon). Skoczne rytmy i znane melodie w wykonaniu znakomitego duetu porywały do tańca na łonie natury. Ponad czterdziestu w pełni zrelaksowanych uczestników spotkania wróciło do domów z mnóstwem przyjemnych wrażeń i niezapomnianych przeżyć. Należą się słowa podziękowania organizatorom tej pożytecznej rekreacyjnej imprezy, a zwłaszcza Przewodniczącemu Grzegorzowi Urowskiemu i Celinie Drozdowskiej. Zdzisław Brzeziński (uczestnik majówki)
.
.
.
.
poniedziałek, 5 marca 2012
System OFE jest systemem pasożytniczym
.
"System OFE jest systemem pasożytniczym"
GŁOS NAUCZYCIELSKI, Nr 7, 15 lutego 2012 r., strona 5.
"Rozmawiajmy o emeryturach"
Z prof. Leokadią Oręziak, ekonomistką ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, rozmawiał Piotr Skura
- Jestem przeciwniczką podnoszenia wieku emerytalnego. Z kilku powodów. Najważniejszy to taki, że konieczne oszczędności w systemie emerytalnym można znaleźć gdzie indziej i nie trzeba podnosić wieku emerytalnego. Taka decyzja nie rozwiązuje też podstawowego problemu związanego z systemem emerytalnym, czyli olbrzymiego długu spowodowanego przez działanie otwartych funduszy emerytalnych. Krótko mówiąc – z jednej strony państwo utrzymuje coś, co generuje ogromne straty, czyli OFE, z drugiej zaś zmusza ludzi do wzięcia na siebie kolejnego obciążenia w postaci wyższego wieku emerytalnego. Pracownicy nie powinni się na to godzić.
- Powtórzę – to nie wiek emerytalny jest największym zmartwieniem. Minister finansów Jacek Rostowski poinformował niedawno, że od 1999 r. do końca 2010 r. z powodu OFE powstało 232 mld zł długu.
Jeśli zdecydowaliśmy się przekazywać pieniądze do OFE, to znaczy, że zabraliśmy je ze środków przeznaczonych na wypłatę bieżących emerytur. Powinniśmy sobie uświadomić, że państwo nadal ma zobowiązania wobec obecnych emerytów i musi im wypłacać świadczenia. Składki, które co miesiąc płacimy, nie są odkładane na naszą emeryturę, ale wypłacane tym, którzy obecnie pobierają świadczenia. Ponieważ część tych pieniędzy skierowano do OFE, państwo musi pożyczyć brakujące sumy, co powoduje narastanie gigantycznego zadłużenia. Od 1999 r., czyli od momentu powstania OFE, z tego powodu powstała połowa polskiego długu publicznego. Nie można jednak pożyczać w nieskończoność. Ostatecznie za istnienie OFE zapłacimy wszyscy wyższymi podatkami, co zresztą dzieje się już dziś. Niedawno rząd podwyższył stawkę podatku VAT, akcyzę, składkę rentową. Każdą dziedzinę polityki społecznej dotykają bolesne cięcia. Rząd zmienił choćby sposób refundacji lekarstw, co ma dać ok. 1 mld zł oszczędności rocznie. Widzimy, jakie dramaty dzieją się z powodu droższych lekarstw. Tymczasem OFE straciły na giełdzie tylko w ub.r. około 12 mld zł z 15 mld zł, jakie ZUS im przekazał w 2011 r.! I nie jest to pierwsza tego typu strata. W 2008 r. OFE straciły prawie 30 mld zł, gdy ZUS przekazał im 24 mld zł. To prawdziwe, realne pieniądze, które po prostu wyparowały, głównie z powodu spadku wartości akcji znajdujących się w portfelach OFE.
Przedstawiciele OFE mówią, że w długim okresie fundusze odrobią straty.
- Nie ma na to szans. [...] Wyniki OFE nie dają nadziei nawet na pokrycie kosztów inflacji. Odkładanie pieniędzy na emeryturę poprzez przymusowe granie na giełdzie jest niedopuszczalne i oznacza wielką krzywdę ludzi. [...] Zaangażowane w to instytucje finansowe nie ponoszą żadnego ryzyka [...] Całe ryzyko spada bowiem na członków OFE [...] System OFE jest klasycznym systemem pasożytniczym działającym zarówno na koszt przyszłych emerytów, jak i wszystkich obywateli poprzez zadłużanie kraju i zwiększanie ryzyka jego niewypłacalności. [...] Rząd jest pod silną presją instytucji finansowych, właścicieli Powszechnych Towarzystw Emerytalnych (PTE). Instytucje te w ponad 90 proc. należą do międzynarodowych koncernów finansowych. [...] Gdy instytucje finansowe zarządzające OFE zaczną bankrutować, to państwo będzie musiało wyrównywać obywatelom straty. [...] W Polsce w odniesieniu do OFE nie jest stosowana dyrektywa unijna zakazująca zmuszania obywateli do grania na giełdzie. [...] Przymus przynależności do OFE jest sprzeczny z dyrektywą MiFiD (Markets in Financial Instruments Directive). Najlepiej byłoby OFE zlikwidować w całości [...] Gdy OFE tracą nasze pieniądze, właściciele PTE zarabiają rocznie 600 - 800 mln zł. [...] Zyski są nietrwałe, mogą szybko zniknąć, nieodwracalne są natomiast opłaty i prowizje pobrane przez PTE. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że oszczędzanie w ten sposób na emeryturę to jak granie w kasynie. [...] System wszedł w życie w 1999 r. [...] Sam pomysł wziął się z Chile, gdzie przymusowe fundusze stały się wspaniałym źródłem zysków dla międzynarodowych korporacji. [...] Żaden wysoko rozwinięty kraj, np. Niemcy, Francja czy Włochy, nie wprowadził takich przymusowych OFE jak w Polsce. Mimo, że właścicielami polskich PTE są właśnie m.in. francuskie i niemieckie instytucje finansowe. [...] Podwyższenie wieku emerytalnego spowoduje wzrost bezrobocia, szczególnie wśród młodych. [...] Osoby po 60. roku życia w polskich warunkach nie będą mieć ani pracy, ani emerytury, ani pieniędzy na życie. [...] Mrzonką jest myślenie, że dłuższy czas pracy oznacza wyższą emeryturę. [...] Dopiero dziś [obywatele] dowiadują się, że dostaną emeryturę na poziomie 20 - 30 proc. wynagrodzenia. A może ona być jeszcze mniejsza na skutek strat ponoszonych przez OFE. [...] Reforma [z 1999 r.] okazała się wielką porażką. [...] OFE rujnują finanse publiczne, [...]
Warto przeczytać cały artykuł - wywiad z Panią Profesor zamieszczony w "Głosie Nauczycielskim" Nr 7 z 15 lutego 2012 r. na stronie 5.
PS.
OFE = Otwarte Fundusze Emerytalne
.
"System OFE jest systemem pasożytniczym"
GŁOS NAUCZYCIELSKI, Nr 7, 15 lutego 2012 r., strona 5.
"Rozmawiajmy o emeryturach"
Z prof. Leokadią Oręziak, ekonomistką ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, rozmawiał Piotr Skura
- Jestem przeciwniczką podnoszenia wieku emerytalnego. Z kilku powodów. Najważniejszy to taki, że konieczne oszczędności w systemie emerytalnym można znaleźć gdzie indziej i nie trzeba podnosić wieku emerytalnego. Taka decyzja nie rozwiązuje też podstawowego problemu związanego z systemem emerytalnym, czyli olbrzymiego długu spowodowanego przez działanie otwartych funduszy emerytalnych. Krótko mówiąc – z jednej strony państwo utrzymuje coś, co generuje ogromne straty, czyli OFE, z drugiej zaś zmusza ludzi do wzięcia na siebie kolejnego obciążenia w postaci wyższego wieku emerytalnego. Pracownicy nie powinni się na to godzić.
- Powtórzę – to nie wiek emerytalny jest największym zmartwieniem. Minister finansów Jacek Rostowski poinformował niedawno, że od 1999 r. do końca 2010 r. z powodu OFE powstało 232 mld zł długu.
Jeśli zdecydowaliśmy się przekazywać pieniądze do OFE, to znaczy, że zabraliśmy je ze środków przeznaczonych na wypłatę bieżących emerytur. Powinniśmy sobie uświadomić, że państwo nadal ma zobowiązania wobec obecnych emerytów i musi im wypłacać świadczenia. Składki, które co miesiąc płacimy, nie są odkładane na naszą emeryturę, ale wypłacane tym, którzy obecnie pobierają świadczenia. Ponieważ część tych pieniędzy skierowano do OFE, państwo musi pożyczyć brakujące sumy, co powoduje narastanie gigantycznego zadłużenia. Od 1999 r., czyli od momentu powstania OFE, z tego powodu powstała połowa polskiego długu publicznego. Nie można jednak pożyczać w nieskończoność. Ostatecznie za istnienie OFE zapłacimy wszyscy wyższymi podatkami, co zresztą dzieje się już dziś. Niedawno rząd podwyższył stawkę podatku VAT, akcyzę, składkę rentową. Każdą dziedzinę polityki społecznej dotykają bolesne cięcia. Rząd zmienił choćby sposób refundacji lekarstw, co ma dać ok. 1 mld zł oszczędności rocznie. Widzimy, jakie dramaty dzieją się z powodu droższych lekarstw. Tymczasem OFE straciły na giełdzie tylko w ub.r. około 12 mld zł z 15 mld zł, jakie ZUS im przekazał w 2011 r.! I nie jest to pierwsza tego typu strata. W 2008 r. OFE straciły prawie 30 mld zł, gdy ZUS przekazał im 24 mld zł. To prawdziwe, realne pieniądze, które po prostu wyparowały, głównie z powodu spadku wartości akcji znajdujących się w portfelach OFE.
Przedstawiciele OFE mówią, że w długim okresie fundusze odrobią straty.
- Nie ma na to szans. [...] Wyniki OFE nie dają nadziei nawet na pokrycie kosztów inflacji. Odkładanie pieniędzy na emeryturę poprzez przymusowe granie na giełdzie jest niedopuszczalne i oznacza wielką krzywdę ludzi. [...] Zaangażowane w to instytucje finansowe nie ponoszą żadnego ryzyka [...] Całe ryzyko spada bowiem na członków OFE [...] System OFE jest klasycznym systemem pasożytniczym działającym zarówno na koszt przyszłych emerytów, jak i wszystkich obywateli poprzez zadłużanie kraju i zwiększanie ryzyka jego niewypłacalności. [...] Rząd jest pod silną presją instytucji finansowych, właścicieli Powszechnych Towarzystw Emerytalnych (PTE). Instytucje te w ponad 90 proc. należą do międzynarodowych koncernów finansowych. [...] Gdy instytucje finansowe zarządzające OFE zaczną bankrutować, to państwo będzie musiało wyrównywać obywatelom straty. [...] W Polsce w odniesieniu do OFE nie jest stosowana dyrektywa unijna zakazująca zmuszania obywateli do grania na giełdzie. [...] Przymus przynależności do OFE jest sprzeczny z dyrektywą MiFiD (Markets in Financial Instruments Directive). Najlepiej byłoby OFE zlikwidować w całości [...] Gdy OFE tracą nasze pieniądze, właściciele PTE zarabiają rocznie 600 - 800 mln zł. [...] Zyski są nietrwałe, mogą szybko zniknąć, nieodwracalne są natomiast opłaty i prowizje pobrane przez PTE. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że oszczędzanie w ten sposób na emeryturę to jak granie w kasynie. [...] System wszedł w życie w 1999 r. [...] Sam pomysł wziął się z Chile, gdzie przymusowe fundusze stały się wspaniałym źródłem zysków dla międzynarodowych korporacji. [...] Żaden wysoko rozwinięty kraj, np. Niemcy, Francja czy Włochy, nie wprowadził takich przymusowych OFE jak w Polsce. Mimo, że właścicielami polskich PTE są właśnie m.in. francuskie i niemieckie instytucje finansowe. [...] Podwyższenie wieku emerytalnego spowoduje wzrost bezrobocia, szczególnie wśród młodych. [...] Osoby po 60. roku życia w polskich warunkach nie będą mieć ani pracy, ani emerytury, ani pieniędzy na życie. [...] Mrzonką jest myślenie, że dłuższy czas pracy oznacza wyższą emeryturę. [...] Dopiero dziś [obywatele] dowiadują się, że dostaną emeryturę na poziomie 20 - 30 proc. wynagrodzenia. A może ona być jeszcze mniejsza na skutek strat ponoszonych przez OFE. [...] Reforma [z 1999 r.] okazała się wielką porażką. [...] OFE rujnują finanse publiczne, [...]
Warto przeczytać cały artykuł - wywiad z Panią Profesor zamieszczony w "Głosie Nauczycielskim" Nr 7 z 15 lutego 2012 r. na stronie 5.

OFE = Otwarte Fundusze Emerytalne
.
wtorek, 28 lutego 2012
DOROTA STEFAŃSKA
.
Ś.p. Dorotę Stefańską poznałem we wtorek, 5-go stycznia 2010 r. wczesnym rankiem o godz. 7.15. To był pierwszy w moim życiu dzień pracy w Szkole Podstawowej w Egiertowie, gdzie lekcje rozpoczynają się już o godz. 7.35. Była jeszcze ciemna noc, ale bez trudu trafiłem głównym wejściem do pokoju nauczycielskiego, gdzie jedyną osobą była właśnie pani Dorota. Przywitałem się i przedstawiłem lekko zestresowany, ale kiedy zobaczyłem ciepły i serdeczny uśmiech od razu poczułem się bezpiecznie jak w domu. Rozmawialiśmy o pracy w szkole jakbyśmy się znali od bardzo dawna. Po chwili zaczęli się pojawiać kolejni nauczyciele, ale pani Dorota była pierwszą osobą z grona pedagogicznego szkoły, którą wtedy poznałem. Nigdy nie zapomnę tamtego przyjaznego spotkania. Potem wielokrotnie zdarzały się okazje do krótkich rozmów, w trakcie których Dorota zawsze emanowała anielską dobrocią, niezwykłą łagodnością i wrodzoną życzliwością dla otoczenia.
Praca w Egiertowie jest przyjemnością. Pani Dyrektor Iliada Kwaszyńska traktuje wszystkich uczniów i pracowników z macierzyńską troską. Dzieci i grono pedagogiczne są bardzo sympatyczni i zgodni jak jedna wielka rodzina. Poza tym w Egiertowie jest tylko szkoła podstawowa. Nauczanie w gimnazjum stanowi trudniejsze wyzwanie, bo niektórzy gimnazjaliści w okresie dorastania stwarzają problemy na lekcjach.
Dorota S. odeszła niespodzianie 1-go lutego 2012 r.
Urodziła się w Kartuzach 22 czerwca 1963 r. Traumatycznym przeżyciem w jej życiu była nagła śmierć ojca w 1985 r., a ciosem, który skrywała w sobie była niespodziewana śmierć męża 27 stycznia 2010 r. Odchodząc osierociła swoich ukochanych wychowanków, uczniów klasy II a. Osierociła nie tylko swoich najbliższych, osierociła nas wszystkich.
Ta nagła śmierć była dla mnie (dla wszystkich) bolesnym szokiem. W sobotę, 4-go lutego wziąłem udział w uroczystościach pogrzebowych w kościele w Hopowie i na cmentarzu w Szymbarku. Pani Dyrektor wygłosiła w świątyni poruszające przemówienie. Mimo silnego mrozu zgromadziło się mnóstwo ludzi - dzieci i dorosłych. Prawie wszyscy płakali. Wydawało mi się, że jestem twardzielem, ale też nie byłem w stanie opanować łez. Odeszła od nas Osoba pełna dobra i pokoju, tym właśnie darząca wszystkich, którzy mieli szczęście z Nią przebywać. Pamiętaj o nas, Dorotko, tam, gdzie już nie trzeba się o nic lękać ani błądzić.
.
Ś.p. Dorotę Stefańską poznałem we wtorek, 5-go stycznia 2010 r. wczesnym rankiem o godz. 7.15. To był pierwszy w moim życiu dzień pracy w Szkole Podstawowej w Egiertowie, gdzie lekcje rozpoczynają się już o godz. 7.35. Była jeszcze ciemna noc, ale bez trudu trafiłem głównym wejściem do pokoju nauczycielskiego, gdzie jedyną osobą była właśnie pani Dorota. Przywitałem się i przedstawiłem lekko zestresowany, ale kiedy zobaczyłem ciepły i serdeczny uśmiech od razu poczułem się bezpiecznie jak w domu. Rozmawialiśmy o pracy w szkole jakbyśmy się znali od bardzo dawna. Po chwili zaczęli się pojawiać kolejni nauczyciele, ale pani Dorota była pierwszą osobą z grona pedagogicznego szkoły, którą wtedy poznałem. Nigdy nie zapomnę tamtego przyjaznego spotkania. Potem wielokrotnie zdarzały się okazje do krótkich rozmów, w trakcie których Dorota zawsze emanowała anielską dobrocią, niezwykłą łagodnością i wrodzoną życzliwością dla otoczenia.
Praca w Egiertowie jest przyjemnością. Pani Dyrektor Iliada Kwaszyńska traktuje wszystkich uczniów i pracowników z macierzyńską troską. Dzieci i grono pedagogiczne są bardzo sympatyczni i zgodni jak jedna wielka rodzina. Poza tym w Egiertowie jest tylko szkoła podstawowa. Nauczanie w gimnazjum stanowi trudniejsze wyzwanie, bo niektórzy gimnazjaliści w okresie dorastania stwarzają problemy na lekcjach.
Dorota S. odeszła niespodzianie 1-go lutego 2012 r.
Urodziła się w Kartuzach 22 czerwca 1963 r. Traumatycznym przeżyciem w jej życiu była nagła śmierć ojca w 1985 r., a ciosem, który skrywała w sobie była niespodziewana śmierć męża 27 stycznia 2010 r. Odchodząc osierociła swoich ukochanych wychowanków, uczniów klasy II a. Osierociła nie tylko swoich najbliższych, osierociła nas wszystkich.
Ta nagła śmierć była dla mnie (dla wszystkich) bolesnym szokiem. W sobotę, 4-go lutego wziąłem udział w uroczystościach pogrzebowych w kościele w Hopowie i na cmentarzu w Szymbarku. Pani Dyrektor wygłosiła w świątyni poruszające przemówienie. Mimo silnego mrozu zgromadziło się mnóstwo ludzi - dzieci i dorosłych. Prawie wszyscy płakali. Wydawało mi się, że jestem twardzielem, ale też nie byłem w stanie opanować łez. Odeszła od nas Osoba pełna dobra i pokoju, tym właśnie darząca wszystkich, którzy mieli szczęście z Nią przebywać. Pamiętaj o nas, Dorotko, tam, gdzie już nie trzeba się o nic lękać ani błądzić.
.
niedziela, 26 lutego 2012
HELENA BRZEZIŃSKA
.
Helena Brzezińska (z domu Sikorska) w poniedziałek, 20-go lutego 2012 r. obchodziła 90-e urodziny. Najpierw uczestniczyliśmy w uroczystej Mszy św. w kościele p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Wąglikowicach. Potem biesiadowaliśmy w Domu Wczasowym HELENA we Wdzydzach Kiszewskich. Mogę z dumą powiedzieć, że Helena B. jest moją wspaniałą Matką Chrzestną. Mimo sędziwego wieku wciąż kipi niespożytą energią, radością życia i promiennym uśmiechem. Należy do osób głęboko religijnych. Szczodrze wspiera różne akcje charytatywne. Całe życie ciężko pracowała i nadal czynnie pomaga swoim bliskim. Wychowała czworo dzieci (dwie córki i dwóch synów), doczekała się 17 wnuków i tyleż prawnuków. Jej sukcesy mają również widoczny wymiar materialny. Wspólnie z mężem śp. Konradem i dziećmi wybudowała we Wdzydzach cały zespół domów wczasowych : "HELENA", "DANUTA", "GABRIELA" i "MARZENIE". Jej domy wczasowe ściągają turystów nie tylko z Polski i Europy, ale z całego świata.
W uroczystościach urodzinowych wzięło udział ponad 100 osób z kraju i zagranicy. Królową Elżbietę II i Wielką Brytanię reprezentował Zbigniew Pawlik zamieszkały w Manchester (prywatnie mąż mojej zmarłej niedawno kuzynki Jadwigi, córki Jana Brzezińskiego, brata mojego ojca). Zbigniew P., dżentelmen stulecia, niezrównany gawędziarz bez przerwy podkreślał jak bardzo szczęśliwy jest, że przybył na to niezwykłe spotkanie. Wśród przybyłych znalazła się również Wanda Zofia Bonkowska (87 lat), jedna z dwóch żyjących jeszcze sióstr mojego ojca Maksymiliana, też w doskonałej formie. Miałem okazję pogawędzić z moimi kuzynkami i kuzynami, m.in. z siostrą Wandą Wacławą Brandt (79 l.), zamieszkałą w Zaniemyślu koło Poznania [zgromadzenie zakonne Sióstr Służebniczek Niepokalanego Poczęcia NMP (Służebniczki Maryi)].
Radosna jubilatka opowiadała o swoim spełnionym życiu, śpiewała i tańczyła z każdym uczestnikiem zabawy, również ze mną. Podobnie jak prof. Władysław Bartoszewski, moja Matka Chrzestna jest dla mnie i dla nas wszystkich wzorem do naśladowania oraz drogowskazem w czasach zamętu, chaosu i erozji wartości moralnych. Mamy nadzieję, że za 10 lat dane nam będzie świętować jej setne urodziny.



.
Helena Brzezińska (z domu Sikorska) w poniedziałek, 20-go lutego 2012 r. obchodziła 90-e urodziny. Najpierw uczestniczyliśmy w uroczystej Mszy św. w kościele p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Wąglikowicach. Potem biesiadowaliśmy w Domu Wczasowym HELENA we Wdzydzach Kiszewskich. Mogę z dumą powiedzieć, że Helena B. jest moją wspaniałą Matką Chrzestną. Mimo sędziwego wieku wciąż kipi niespożytą energią, radością życia i promiennym uśmiechem. Należy do osób głęboko religijnych. Szczodrze wspiera różne akcje charytatywne. Całe życie ciężko pracowała i nadal czynnie pomaga swoim bliskim. Wychowała czworo dzieci (dwie córki i dwóch synów), doczekała się 17 wnuków i tyleż prawnuków. Jej sukcesy mają również widoczny wymiar materialny. Wspólnie z mężem śp. Konradem i dziećmi wybudowała we Wdzydzach cały zespół domów wczasowych : "HELENA", "DANUTA", "GABRIELA" i "MARZENIE". Jej domy wczasowe ściągają turystów nie tylko z Polski i Europy, ale z całego świata.
W uroczystościach urodzinowych wzięło udział ponad 100 osób z kraju i zagranicy. Królową Elżbietę II i Wielką Brytanię reprezentował Zbigniew Pawlik zamieszkały w Manchester (prywatnie mąż mojej zmarłej niedawno kuzynki Jadwigi, córki Jana Brzezińskiego, brata mojego ojca). Zbigniew P., dżentelmen stulecia, niezrównany gawędziarz bez przerwy podkreślał jak bardzo szczęśliwy jest, że przybył na to niezwykłe spotkanie. Wśród przybyłych znalazła się również Wanda Zofia Bonkowska (87 lat), jedna z dwóch żyjących jeszcze sióstr mojego ojca Maksymiliana, też w doskonałej formie. Miałem okazję pogawędzić z moimi kuzynkami i kuzynami, m.in. z siostrą Wandą Wacławą Brandt (79 l.), zamieszkałą w Zaniemyślu koło Poznania [zgromadzenie zakonne Sióstr Służebniczek Niepokalanego Poczęcia NMP (Służebniczki Maryi)].
Radosna jubilatka opowiadała o swoim spełnionym życiu, śpiewała i tańczyła z każdym uczestnikiem zabawy, również ze mną. Podobnie jak prof. Władysław Bartoszewski, moja Matka Chrzestna jest dla mnie i dla nas wszystkich wzorem do naśladowania oraz drogowskazem w czasach zamętu, chaosu i erozji wartości moralnych. Mamy nadzieję, że za 10 lat dane nam będzie świętować jej setne urodziny.




Subskrybuj:
Posty (Atom)