czwartek, 9 lutego 2012

"Kiedy Bóg odwrócił wzrok"

.
O barbarzyństwie totalitarnego ustroju w Związku Radzieckim i cierpieniach milionów niewinnych ludzi możemy dowiedzieć się od naocznych świadków, którym udało się przeżyć horror komunistycznej gehenny. Na moim blogu już wcześniej wspominałem m.in. takie książki jak
"Z Bogiem w Rosji (1939-1963)" ks. Waltera Ciszka,
"Wspomnienia z Kazachstanu" ks. Władysława Bukowińskiego,
"Dzieciństwo na zesłaniu - strach przed powtórką. Wspomnienia z lat 1940 - 1946 w ZSRR" Danuty Różyckiej,
"GUŁAG" Anne Applebaum i inne.

Książkę "Kiedy Bóg odwrócił wzrok" Wiesława Adamczyka otrzymałem już dość dawno od Beaty (mojej starszej córki), ale dopiero podczas tych ferii zimowych znalazłem trochę wolnego czasu na jej lekturę. Tę poruszającą relację przeczytałem dosłownie jednym tchem. Zachęcam wszystkich, aby zrobili to samo. To nie tylko wstrząsające świadectwo niewyobrażalnych cierpień deportowanych w głąb ZSRR setek tysięcy Polaków. To również oskarżenie zachodnich aliantów, (szczególnie Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych), którzy będąc sojusznikami Stalina, świadomie i celowo tuszowali zbrodnie ludobójstwa popełnione przez sowieckie NKWD na polskich oficerach w Katyniu, Charkowie, Miednoje i innych miejscach męczeństwa w ZSRR.


Jeden z moich krewnych w czasie II wojny światowej też doświadczył podobnych cierpień. Był nim brat mojego ojca - Jan Brzeziński. (Urodził się 11-go stycznia 1905 r. w Czarnej Wodzie, zmarł 25-go listopada 1994 r. w Manchester w Anglii, gdzie został pochowany.) Znalazł się w niewoli radzieckiej aż pod Murmańskiem nad Morzem Barentsa w pobliżu granicy z Norwegią i Finlandią. Opowiadał, że Polscy jeńcy umierali tam z zimna, głodu i ciężkiej pracy przy budowie m.in. lotniska. Jemu też groziła śmierć z wycieńczenia. Dzięki układowi Sikorski - Majski cudem ocalał i wyszedł z armią gen. Andersa z nieludzkiej ziemi. Przez Persję, Palestynę dotarł z II Korpusem do Włoch, gdzie uczestniczył m.in. w bitwie pod Monte Cassino. Po wojnie zamieszkał w Manchester. Po raz pierwszy przyjechał odwiedzić rodzinę do Polski w 1960 r. Potem przyjeżdżał już prawie co roku. Latem 1971 r. przebywałem przez miesiąc w Leningradzie (=Petersburgu). Po moim powrocie z ZSRR stryj Jan, który akurat był w domu moich rodziców zadawał mi mnóstwo szczegółowych pytań dotyczących wszystkiego, co widziałem w Rosji. Z pewnym niedowierzaniem słuchał moich optymistycznych odpowiedzi. Dla niego Związek Radziecki, gdzie spędził prawie dwa lata w nieludzkich warunkach kojarzył się jak najgorzej. Mojemu stryjowi zawdzięczam, że udało mi się wyjechać do Londynu w 1990 r. Podczas sześciomiesięcznego pobytu odwiedziłem go wtedy w Manchester. Od mojego ojca wiedziałem, że w czasie wojny stryj robił zwięzłe notatki o swoich przeżyciach wojennych. Udało mi się go przekonać, aby mi przekazał ten swój miniaturowy pamiętnik. Przechowuję go w moim domowym archiwum jak najcenniejszą relikwię.

Mój kuzyn Bronisław Brandt w swojej książce "Moja saga wojenna 1939-1947" poświęca naszemu stryjowi Janowi Brzezińskiemu kilkanaście stron opisując jego perypetie w urządzaniu się w Anglii tuż po zakończeniu wojny w 1945 r. (Wspomina tam również na kilku stronicach mojego ojca Maksymiliana.)

.

Brak komentarzy: