niedziela, 28 września 2008

Aforyzmy

* Train your brain!

* MANIFESTUJCIE MĄDROŚĆ MISTRZÓW [w: ,,T.P." nr 7 z 18 lutego 2007 r. str. 26]

Objaśnienie dotyczące powstania tego sformułowania:
Na początku 2007 r. ukazał się trzytysięczny numer mojego ulubionego ,,Tygodnika Powszechnego", który z tej okazji ogłosił konkurs na hasło związane z jubileuszem. W pisowni rzymskiej 3000 to MMM. Hasło więc miało składać się z trzech wyrazów zaczynających się od liter MMM.
Hasło, które wymyśliłem zostało opublikowane w ,,T.P." nr 7 z 18 lutego 2007 r. na stronie 26. wśród 12 najlepszych nadesłanych na konkurs od czytelników z całej Polski.

* Laboratorium bez oratorium to krematorium. [w: ,,T.P." nr 38 z 21 września 2008 r. str. 17]

Marek Aureliusz (121–180), cesarz rzymski.
• Boże, daj mi pogodę ducha, abym
godził się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniał to, co zmienić
mogę, i mądrość, abym zawsze potrafił

odróżnić jedno od drugiego.

,,Kto w stałym trudzie zdąża wzwyż, ten może być zbawiony". (z Fausta Goethego)

,,Warto być przyzwoitym" prof. Władysław Bartoszewski

Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język, po to abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili. (Sokrates)

Wszystko co doskonałe dojrzewa powoli. (Arthur Schopenhauer)

Błądzić jest rzeczą ludzką. (Seneka)

Bardzo roztropnie jest wątpić. (Voltaire)

Nie wyrażaj małej rzeczy w wielu słowach, lecz rzecz wielką w niewielu. (Pitagoras)

Doświadczenie jest najlepszym nauczycielem. (Cyceron)

Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn. (Francis Bacon)

Nie można iść w różnych kierunkach jednocześnie. (Pitagoras)

Człowiek stworzony jest na to, by szukać prawdy, a nie by ją posiadać. (Blaise Pascal)

[Ciąg dalszy aforyzmów pojawi się już wkrótce w tym miejscu.]

piątek, 26 września 2008

Festina lente

5 przykazań Slow Life

* Określ swoje priorytety - zastanów się, co jest w Twoim życiu najważniejsze i skup na tym swoją energię.
* Naucz się żyć świadomie - nie pozwól, by stereotypy i przymus ciągłego podnoszenia poprzeczki przesłoniły to, co dla ciebie najcenniejsze.
* Postaw na duchowość - wzbogacaj swoje życie, kontempluj przyrodę i sztukę, celebruj posiłki, poświęć czas na swoje hobby.
* Pielęgnuj relacje z drugim człowiekiem - nie te płytkie, narzucone przez konwenanse, lecz głębokie relacje z najbliższymi tobie ludźmi.
* Zwolnij - w ciągłym pędzie nie dostrzeżesz otaczającego cię piękna.

[ w: ,,Moda na Zdrowie" nr 8, sierpień 2008, str. 89]

sobota, 6 września 2008

Manifestacja NSZZ Solidarność w Warszawie


W piątek, 29 sierpnia 2008 r. w Warszawie odbyła się antyrządowa demonstracja zorganizowana przez NSZZ Solidarność. Do stolicy autokarami i pociągami przyjechało 30 tys. członków Związku z całej Polski, aby zaprotestować przeciwko polityce rządu i resortu pracy. Również z Kościerzyny wyruszył autokar z 28 osobami; szkoda, że tylko tyle, bo sporo miejsc było wolnych. Dodam, że należę do S. od 1980 r. (ze względów sentymentalnych, bo nie muszę korzystać z obrony Związku) i do dziś opłacam comiesięczne składki. Najstarsza uczestniczka naszej grupy liczyła 77 lat. Zbiórka została wyznaczona na godz. 4.00, ale z powodu spóźnienia pana K. S. (przewodniczącego nauczycielskiej Solidarności rejonu kościerskiego) wyjechaliśmy o 4.15. Pan Andrzej (kierowca PKS-u w K-nie) wybrał trasę prowadzącą przez Zblewo, Skórcz, Warlubie, Lubicz, Płońsk. Po drodze zatrzymaliśmy się w jednej z mijanych jadłodajni, aby zjeść śniadanie. Do Warszawy dotarliśmy po 11.00. Udaliśmy się na Plac Piłsudskiego, miejsce zbiórki. Rozlegał się głośny hałas syren, gwizdków, petard, skandowanych haseł, m.in. Usuńcie Pawlaka, inaczej będzie draka. Donaldzie Tusku, obiecałeś cud, a oszukałeś lud.
Wg Serwisu Informacyjnego NSZZ Solidarność [cytuję:]
Celem manifestacji było zaapelowanie do Rządu RP o:
 Systematyczny wzrost płac wszystkich pracowników, który zrekompensuje wzrost kosztów utrzymania,
 Podwyższenie płacy minimalnej do wysokości 50% przeciętnego wynagrodzenia
 Zachowanie uprawnienia do obniżonego wieku emerytalnego dla osób pracujących w szczególnych warunkach lub szczególnym charakterze,
 Przestrzeganie prawa pracy i prawa pracowników do organizowania się,
 Rzeczywistego, a nie pozorowanego dialogu społecznego.

Znana publicystka Janina Paradowska wyraziła się o demonstracji zdecydowanie krytycznie: Niewdzięczna jest dziś rola związku zawodowego, który chce zrobić największą od lat manifestację. Postulatów mało i pozostaje to co zawsze, czyli rytuał sprowadzający się do wołania - "złodzieje", podpalania opon, rzucania petardami czy palenia kukły premiera. [To króciutki cytat jej dłuższego tekstu.]

Cieszę się, że uczestniczyłem w czymś wielkim i wyjątkowym. Z entuzjazmem maszerowaliśmy wolniutko przez prawie 3 godziny centralnymi ulicami Warszawy (Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem, Placem Trzech Krzyży, Alejami Ujazdowskimi) paraliżując całkowicie ruch, w lekkim deszczu (który jednak nam wcale nie przeszkadzał), NSZZ Solidarność miała własne służby porządkowe. Było też sporo policji, która rzekomo zapewniała nam bezpieczeństwo, ale tak naprawdę chroniła ambasady, a przede wszystkim gmachy rządowe. Najwięcej policji stało w pełnej gotowości i rynsztunku (wyglądali jak marsjanie) przed budynkiem Ministerstwa Gospodarki. Po 15.00 spaliliśmy kukłę Tuska przed siedzibą Urzędu Rady Ministrów.
Związkowcy wręczyli petycję szefowi doradców premiera Michałowi Boni, (minister pracy Jolanta Fedak była 400 km od stolicy), który miał ją przekazać D. Tuskowi. W jednej z późniejszych wypowiedzi M. Boni stanowczo podkreślił, że rząd nie ustąpi [cytuję: Nie będzie żadnych ustępstw.]
Największa od lat manifestacja Solidarności była jednak spokojna mimo tylu tysięcy związkowców z całego kraju. Po rozwiązaniu pochodu (przed 16.00) nasi przewodnicy: J. R. (kierownik Oddziału NSZZ Solidarność w Kościerzynie) i wspomniany już K. S. stracili orientację co do miejsca zbiórki odjazdu. Straciliśmy ponad godzinę błąkając się w kółko, m.in. w Parku Łazienkowskim, na domiar złego złapała nas potężna ulewa trwająca około 20 minut, zmokliśmy jak kaczki. Wreszcie (przed 17.00) przyjechał nasz autokar (kierowca postępował zgodnie z poleceniami naszych zdezorientowanych przewodników). Wracaliśmy nieco inną, krótszą trasą (przez Zakroczym, Płońsk, Sierpc, Rypin, Brodnicę, Radzyń Chełmiński, Jabłonowo, Grudziądz, Warlubie, Zblewo). Nasz obrotny kierowca wcześniej zamówił wyśmienitą obiado-kolację, którą zjedliśmy o 19.00 z wilczym apetytem w jadłodajni w Borkowie Kościelnym koło Sierpca. Gwoli kronikarskiej ścisłości uzupełniam, że J. R. wypłacił nam za pokwitowaniem dietę na posiłki w wysokości XY zł. Do Kościerzyny dotarliśmy o 23.30, w domu w Wielkim Klińczu znalazłem się o 23.45.
Zdzisław Brzeziński

niedziela, 31 sierpnia 2008

W Chojnicach i Krojantach

W Chojnicach i Krojantach

We wtorek, 26 sierpnia 2008 r. o godz. 8.00 - 47 osób (26 emerytów i 21 wnuków) z Wielkiego Klińcza wyruszyło na kolejną wycieczkę, tym razem do Chojnic (miasta liczącego 40 tys. mieszkańców), oddalonych o 67 km od Kościerzyny. Wyjazd jak zwykle zorganizowała i pilotowała Elżbieta Brzezińska. Największą atrakcją były wodne szaleństwa w kompleksie krytych basenów przy ul. H. Wagnera 1. Nasze zabawy i czynny wypoczynek (pływanie, zjeżdżanie, masaże i bicze wodne, gejzery, jacuzzi, poruszanie się po sztucznej rzece) trwały aż dwie godziny. Wykąpani i w dobrej kondycji fizycznej udaliśmy się na zwiedzanie niektórych zabytków miasta.

Pierwsza wzmianka o Chojnicach w źródłach historycznych pojawiła się w 1275 r. W granicach niepodległej II Rzeczypospolitej Chojnice znalazły się dopiero 31 stycznia 1920 r. Polsko-niemiecka granica państwowa została ustanowiona w odległości zaledwie 2 km od miasta. Przez Chojnice biegł ważny szlak tranzytowy (tzw. berlinka) z Rzeszy Niemieckiej (Berlin) do Prus Wschodnich (Królewiec = Königsberg; obecnie Kaliningrad, który od 1945 r. należy do Rosji). Wśród zabytków zachwycił nas neogotycki ratusz zbudowany w 1902 roku (po wyburzeniu XVI-wiecznego starego ratusza stojącego na Rynku) i średniowieczny układ przestrzenny Starego Miasta z kamieniczkami z XVIII i XIX wieku. Potem wstąpiliśmy do pięknej Bazyliki pw. Ścięcia Św. Jana Chrzciciela z XIV wieku (według średniowiecznych podań wybudowana na miejscu pogańskiej świątyni Świętowita). Od 2002 r. to właśnie - Św. Jan Chrzciciel jest patronem Chojnic.

Na mnie duże wrażenie wywarł pomnik pomordowanych przez niemieckich okupantów polskich pedagogów z napisem „CHWAŁA POLEGŁYM NAUCZYCIELOM 1939-1945”. Został odsłonięty w 1960 r. na małym skwerze przy Szkole Podstawowej nr 1. Jest to pamiątkowy obelisk i cztery tablice. Na nich utrwalono 59 nazwisk nauczycieli miasta i powiatu, którzy zginęli z rąk barbarzyńców. Byłem bardzo zaskoczony, kiedy zauważyłem, że wśród ofiar są wymienione aż 4 osoby o nazwisku Brzeziński. Moja wiedza nie pozwala mi na stwierdzenie jakiegoś stopnia pokrewieństwa z tymi osobami, chociaż noszę to samo nazwisko.

Obejrzeliśmy również ciąg murów obronnych przechodząc przez bramę "Człuchowską", relikt średniowiecznych fortyfikacji miejskich, obecnie siedzibę muzeum. Tam też zobaczyliśmy imponujący posąg tura (od początków istnienia miasta herb Chojnic zawiera niezmienione godło: głowę tura przyozdobioną kwiatami; te elementy herbu przetrwały do chwili obecnej).

Czas wolny spędziliśmy spacerując po urokliwym Rynku przy pięknej słonecznej pogodzie.

Z Chojnic pojechaliśmy do Krojant (5 km od Chojnic), gdzie pierwszego września 1939 r. szwadrony 18 Pułku Ułanów Pomorskich z Grudziądza stoczyły słynną bitwę z niemiecką piechotą zmotoryzowaną. Poległo aż 25 kawalerzystów (z ponad 200 szarżujących), ale zdezorganizowano i zatrzymano oddziały niemieckie. Piechota polska mogła się wycofać, a Niemcy nie osiągnęli w tym dniu przepraw na rzece Czarnej Wodzie. Po zakończeniu wojny propaganda hitlerowska - na podstawie tej bitwy - stworzyła zafałszowany mit bezsensownego szarżowania polskich ułanów na czołgi, który był także powielany w okresie PRL-u. Wszyscy uczestnicy wycieczki, a zwłaszcza głęboko poruszeni wnukowie, bardzo dokładnie obejrzeli pomnik dla uczczenia bohaterstwa polskich kawalerzystów.

Na zakończenie wyjazdu zatrzymaliśmy się jeszcze w Krojantach w Prywatnej Klinice Rehabilitacyjnej leczenia chorób kręgosłupa, bólów głowy i narządów ruchu

(www.krojanty-klinik.pl)

Klinika słynie z bardzo dobrych i skutecznych metod leczenia, ale na kurację w Krojantach mogą sobie pozwolić raczej ludzie finansowo niezależni, bo np. koszt dwutygodniowego leczenia wraz z pobytem w hotelu wynosi 3700 zł. No, ale zdrowie jest bezcenne i warto wiedzieć, że jest taka wspaniała klinika koło Chojnic. Udaną wycieczkę zakończyliśmy szczęśliwym powrotem do domu po południu o 17.30.

Zdzisław Brzeziński

wtorek, 26 sierpnia 2008

2008 - ROK SWIETEGO PAWLA

2008 - Rok świętego Pawła

Zawsze się radujcie,
nieustannie się módlcie.
W każdym położeniu dziękujcie,
Ducha nie gaście,
proroctwa nie lekceważcie.
Wszystko badajcie,
a co szlachetne - zachowujcie.
Unikajcie wszystkiego,
co ma choćby pozór zła.
(Pierwszy list do Tesaloniczan, 5, 16-22)

[Wersja w języku angielskim]
Be always joyful;
pray continually;
give thanks whatever happens;
Do not stifle inspiration,
and do not despise prophetic utterances,
but bring them all to the test
and then keep what is good in them
and avoid the bad of whatever kind.
(The First Letter of Paul to the Thessalonians, 5, 16-22)

[Wersja w języku rosyjskim]
Всегда радуйтесь.
Непрестанно молитесь.
За все благодарите.
Духа не угашайте.
Пророчества не уничижайте.
Все испытывайте,
хорошего держитесь.
Удерживайтесь от всякого рода зла.
(Первое послание святого апостола Павла к Фессалоникийцам, 5, 16-22)

[Wersja w języku esperanto]
Ĝoju ĉiam;
preĝu senĉese;
pri ĉio donu dankon.
Ne estingu la Spiriton;
ne malestimu profetaĵojn;
elprovu ĉion;
tenu firme tion, kio estas bona;
detenu vin de ĉia formo de malbono.
(La unua epistolo de la apostolo Paulo al la Tesalonikanoj, 5, 16-22)


(Święty Paweł z Tarsu, Szaweł, Saul, Szaul (ur. ok. 5-10 w Tarsie w Cylicji, zm. 64-67 w Rzymie) - Żyd z Tarsu, święty chrześcijański zwany Apostołem Narodów.)

niedziela, 17 sierpnia 2008

Warto czytać "TYGODNIK POWSZECHNY"

Fotografia, wykonana 20 kwietnia 2003 r. przedstawia
Zdzisława Brzezińskiego z półtoraroczną wnuczką Julią Tubis.
Na pierwszym planie widoczne trzydzieści kompletnych, oprawionych
roczników ,,Tygodnika'' z lat 1973-2002.


Warto czytać "Tygodnik Powszechny", bo było to zawsze niezależne oraz najlepsze czasopismo w Polsce i takim pozostało do dnia dzisiejszego. Pierwszy numer "T.P." ukazał się 24 marca 1945 roku, zaledwie dwa miesiące po wkroczeniu do Krakowa Armii Czerwonej.
W 1953 r. kiedy po śmierci Stalina (największego obok Hitlera zbrodniarza wszechczasów) "Tygodnik" odmówił publikacji panegiryku na cześć zmarłego dyktatora, władze PRL rozwiązały redakcję i przekazały pismo bez zmiany tytułu prokomunistycznemu stowarzyszeniu tzw. "postępowych katolików" PAX Bolesława Piaseckiego. Prawowita redakcja odzyskała "T.P." po październikowej odwilży w 1956 r.
"Tygodnik Powszechny" został zawieszony drugi raz w swojej historii po wprowadzeniu stanu wojennego w PRL, 13 grudnia 1981 r. (na kilka miesięcy). "T.P." został wznowiony pod koniec maja 1982 r.

Środa, 11 lipca 2007 roku ma dla mnie znaczenie historyczne.
W tym dniu bowiem otrzymałem od FUNDACJI "T.P." wspaniały prezent:
kompletny rocznik 2006 "Tygodnika Powszechnego" na jednej płycie CD.
Ogromnie cieszy mnie ten olbrzymi postęp. To niezwykłe przeżycie móc
napawać się ulubionym czasopismem na ekranie komputera: przewijać
we wszystkich kierunkach, powiększać, pomniejszać, drukować,
buszować po wszystkich numerach itd., jednym słowem rozkoszować
się "TP" we wszelkich dostępnych opcjach. Nawet moja filigranowa żona,
której nie odpowiadał zbyt duży (niewygodny w czytaniu) format "TP"
w wersji papierowej, wpadła w zachwyt, kiedy ujrzała to cudo techniki
w domowym komputerze, pod każdym względem cudownie funkcjonalne.
Nasza radość jest bezgraniczna.
Potem zostałem szczęśliwym posiadaczem archiwalnych roczników na CD z lat 2005 i 2007.
Ze względów sentymentalnych nadal oprawiam u introligatora tradycyjne wersje papierowe. A poza tym, ciekawe co dłużej przetrwa - papier czy płytki CD ?



Aktualnie posiadam (wg stanu na dzień 17 sierpnia 2008 r.) 35 kompletnych, oprawionych roczników krakowskiego "TYGODNIKA POWSZECHNEGO" z lat 1973-2007 w wersji papierowej i 4 roczniki z lat 2005, 2006,2007, 2008 w wersji elektronicznej na płytach CD.
PS. Mam jeszcze 36-sty oprawiony komplet z 1969 r., który udało mi się zdobyć w jednym z antykwariatów w Gdańsku.


sobota, 16 sierpnia 2008

Te książki warto przeczytać!





















Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny w Londynie, w okresie kiedy Polska znajdowała się w radzieckiej strefie wpływów (i jeszcze krótko potem), obdarowywał każdą zainteresowaną osobę, przybywającą z kraju nad Wisłą, dwiema pozycjami książkowymi. W czasie mojego sześciomiesięcznego pobytu w stolicy Zjednoczonego Królestwa w 1990 r. odwiedzałem bibliotekę polską w POSK-u przy ul. 238-246 King Street w dzielnicy Hammersmith. Niezwykłą książkę ks. Waltera Ciszka "Z Bogiem w Rosji" otrzymałem tam 28-ego marca 1990 r. Została wydana w Londynie w 1988 r. przez Katolicki Ośrodek Wydawniczy Veritas.
Tytuł oryginału: WITH GOD IN RUSSIA