W lipcu 2007 roku spędziliśmy z żoną niecały tydzień u naszej córki mieszkającej w dzielnicy Suchanino w Gdańsku, a ponieważ przez kilka dni była słoneczna pogoda, więc zabieraliśmy naszą sześcioletnią wnuczkę Julię na plażę w Brzeźnie, gdzie opalaliśmy się i kąpaliśmy w Bałtyku.
Pewnego popołudnia, z powodu chwili nieuwagi, straciliśmy nagle Julię z naszego pola widzenia i, pełni najgorszych przeczuć, gorączkowo szukaliśmy jej na przestrzeni kilkudziesięciu metrów piaszczystej plaży nad brzegiem morza.
Postawiwszy na nogi kilku ratowników, znaleźliśmy naszą wnuczkę dopiero po kilkunastu minutach grozy, jednak nie pluskającą się w morzu, ale huśtającą się i skaczącą pionowo kilka metrów (w górę i w dół) z entuzjazmem na urządzeniu przypominającym bungee.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz