.
O wdzięczności jeszcze kiedyś napiszę. Niekiedy zapominamy jak ogromnie dużo zawdzięczamy naszym bliźnim, dorosłym, własnym dzieciom i wnukom, uczniom w szkole, sąsiadom, znajomym, przyjaciołom. Moim bliskim mam szczególne wiele do zawdzięczenia, w sprawach bardziej lub mniej ważnych. Ostatnio przekonuję się do miesięcznika "Moda na Zdrowie", który Ela przynosi z apteki. Wpadają mi w oko różne wartościowe artykuły, ale też interesujące cytaty, np. The most comfortable beds in the world - Najwygodniejsze łóżka na świecie. Royal Comfort Pure Luxury - Królewski Komfort Czysty Luksus (reklama Hypnos, niczym w starożytnej sztuce retoryki), albo tytuły: Życie jest prezentem; Mróz – nasz sojusznik. Prowadząc auto, w drodze do pracy, często słucham polskiego radia (z reguły programu pierwszego, czyli popularnej jedynki), któremu też zawdzięczam sporo miłych przeżyć, np. przedwczoraj oczarowała mnie piosenka Anny Wyszkoni „Dźwięki nocy” – to balsam dla duszy, tekst jest poezją z najwyższej półki, utwór wykonany anielskim głosem, wspaniała muzyka. [autor tekstu: Maciej Durczak, kompozytor: Robert Gawliński]
Stoję wśród drzew i pustych dróg.
Kruki i psy zamilkły już.
Opadły mgły i opadł kurz,
Nie słychać burz.
Z nieba już spadł wielki wóz.
Oglądam świat jak niemy film.
Samotnie tak, zamilknę razem z nim.
Resztę zabierze czas.
Za oknem wiatr w kolorze krwi.
Deszcz cicho gra nierówny rytm.
Pustką i złem pachną sny.
Dopala się lont.
Chciałabym już odejść stąd.
Oglądam świat jak niemy film.
Samotnie tak, zamilknę razem z nim.
Resztę zabierze czas.
Oglądam świat jak niemy film.
Pewnego dnia zamilknę razem z nim.
Resztę zabierze czas.
I jeszcze piosenka "Szepty i łzy" Anny Jopek
Kolejny utwór to "Dmuchawce, latawce, wiatr" Urszuli. Te piosenki mają podobny nastrój i zawierają spory ładunek dobrej poezji na marne dla kultury czasy.
Wreszcie najprawdziwsza uczta - piosenka, której subtelny tekst napisał sam Bolesław Leśmian (1877-1937), największy geniusz polskiej liryki erotycznej.
Dnia 28 grudnia 2014 r. kończę 64 lata. Mam powody do dumy z każdego roku życia na tym najpiękniejszym ze światów. Kiedy dość dawno temu w KKNJO w Gdańsku na zajęciach praktycznych z języka angielskiego analizowaliśmy słowa znanego przeboju Beatlesów "When I'm Sixty Four" wątpiłem, czy dożyję tych urodzin, wydawały mi się wówczas bardzo odległe. DOCZEKAŁEM! DEO GRATIAS! THANKS BE TO GOD!
.
niedziela, 7 grudnia 2014
sobota, 6 grudnia 2014
Wanda Błeńska (1911-2014), czyli herosi są wśród nas.
.
W czwartek, 27 listopada 2014 r. odeszło do wieczności dwoje szczególnych Polaków. Nazajutrz, w piątek, 28 listopada wśród moich 16 znajomych (w tym dwoje katechetów) - przeprowadziłem mini sondę, pytając czy wiedzą, kto zmarł poprzedniego dnia. Cała szesnastka (wszyscy z wyższym wykształceniem magisterskim) zgodnie odpowiadała, że Stanisław Mikulski (popularny aktor będący m.in. członkiem KC PZPR popierający stan wojenny). Ani jedna z pytanych przeze mnie osób nic nie wiedziała o śp. Wandzie Błeńskiej. Byłem zdruzgotany. Dotarło do mnie jak potężną siłę rażenia mają media na umysły moich rodaków (również na elity naszego narodu, a co dopiero szeregowych zjadaczy chleba).
Herosi są wśród nas.
Wanda Maria Błeńska (1911-2014)
W czwartek, 27 listopada 2014 r. odeszły do wieczności dwie znane w Polsce osoby. O popularnym aktorze grającym agenta Hansa Klossa wszystkie media zamieszczały ogromną masę różnorodnych materiałów, natomiast o skromnej lekarce, która przez ponad 40 lat narażała swoje życie opiekując się trędowatymi w Afryce informacji było niewiele.
Dr Wanda Błeńska, bo o niej mowa, urodziła się w 1911 r. w Poznaniu. Ukończyła Wydział Lekarski Uniwersytetu Poznańskiego w 1934 r. Pracowała w różnych szpitalach, m.in. w 1939 r. w Szpitalu Morskim w Gdyni. W czasie wojny była podporucznikiem AK, członkiem organizacji Gryf Pomorski, komendantką oddziału kobiecego w obwodzie toruńskim AK. Po wojnie prowadziła szpital miejski w Toruniu. W latach 1945–1946 w PZH i Akademii Lekarskiej w Gdańsku. W 1946 r. wyjechała do Hanoweru do brata. Skończyła tam kursy medycyny tropikalnej, a w 1948 r. podyplomowe studia w Instytucie Medycyny Tropikalnej i Higieny na Uniwersytecie w Liverpoolu.
W latach 1951–1994 pracowała w ośrodku leczenia trądu w Bulubie nad Jeziorem Wiktorii w Ugandzie, a w latach 1951–1983 była lekarzem naczelnym. Początkowo mała placówka prowadzona przez irlandzkie franciszkanki, stała się pod jej kierownictwem nowoczesnym centrum leczniczym i szkoleniowym ze 100-łóżkowym szpitalem i oddziałem dziecięcym, zapleczem diagnostycznym, domami dla trędowatych i kościołem, noszącym obecnie jej imię („Buluba Leprosy Centre, The Wanda Blenska Training Centre”). W ośrodku tym, oprócz szkoleń dla lekarzy, dr Błeńska zainicjowała i zorganizowała kursy opiekunów nad trędowatymi (Leprosy Assistents Training Courses). Należy podkreślić, że w początkowym okresie w Ugandzie była jedynym lekarzem w dwóch szpitalach odległych od siebie o 60 km. Później wraz z dr Błeńską w Bulubie pracowali inni polscy lekarze. Jej długoletnia praca sprawiła, że dorobiła się przydomka "Matki Trędowatych".
W 1955 roku dr Wanda Błeńska weszła jako pierwsza kobieta na szczyt Vittorio Emanuele w Ruwenzori.
W 1993 roku wróciła do Polski do rodzinnego Poznania.
Od papieża Jana Pawła II otrzymała najwyższe odznaczenie przyznawane świeckim zaangażowanym w życie Kościoła, Order Świętego Sylwestra. Jest honorową obywatelką Ugandy i miasta Poznania. W stolicy Wielkopolski działa Szkoła Społeczna im. dr Wandy Błeńskiej, a w Niepruszewie Zespół Szkolno-Przedszkolny jej imienia.
„Jestem wdzięczna Panu Bogu za to, że mogłam tam przebywać i pomagać ludziom. To były lata ciężkiej, ale szczęśliwej pracy. Przez ten czas zaznałam wiele serdeczności i życzliwości, wiele dobra szczególnie od osób, które spotkałam w Afryce” - tak mówiła o swojej pracy w 2011 r., w czasie uroczystości z okazji jej 100 urodzin. W tym samym roku postanowieniem prezydenta Bronisława Komorowskiego została odznaczona Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski "w uznaniu wybitnych zasług w pracy naukowo-badawczej w dziedzinie medycyny tropikalnej i leczenia trądu, za dawanie świadectwa miłości do człowieka i niesienie pomocy osobom potrzebującym, za osiągnięcia w pracy misyjnej". Przeżyła 103 lata. Zagubieni dzisiaj wśród zalewającego nas zewsząd informacyjnego szumu i zgiełku pozornych wartości propagowanych przez przemijających niczym jętki jednodniówki celebrytów, pamiętajmy, że tacy herosi jak skromna dr Wanda Błeńska nadal są wśród nas i warto ich naśladować.
W czwartek, 27 listopada 2014 r. odeszło do wieczności dwoje szczególnych Polaków. Nazajutrz, w piątek, 28 listopada wśród moich 16 znajomych (w tym dwoje katechetów) - przeprowadziłem mini sondę, pytając czy wiedzą, kto zmarł poprzedniego dnia. Cała szesnastka (wszyscy z wyższym wykształceniem magisterskim) zgodnie odpowiadała, że Stanisław Mikulski (popularny aktor będący m.in. członkiem KC PZPR popierający stan wojenny). Ani jedna z pytanych przeze mnie osób nic nie wiedziała o śp. Wandzie Błeńskiej. Byłem zdruzgotany. Dotarło do mnie jak potężną siłę rażenia mają media na umysły moich rodaków (również na elity naszego narodu, a co dopiero szeregowych zjadaczy chleba).
Herosi są wśród nas.
Wanda Maria Błeńska (1911-2014)
W czwartek, 27 listopada 2014 r. odeszły do wieczności dwie znane w Polsce osoby. O popularnym aktorze grającym agenta Hansa Klossa wszystkie media zamieszczały ogromną masę różnorodnych materiałów, natomiast o skromnej lekarce, która przez ponad 40 lat narażała swoje życie opiekując się trędowatymi w Afryce informacji było niewiele.
Dr Wanda Błeńska, bo o niej mowa, urodziła się w 1911 r. w Poznaniu. Ukończyła Wydział Lekarski Uniwersytetu Poznańskiego w 1934 r. Pracowała w różnych szpitalach, m.in. w 1939 r. w Szpitalu Morskim w Gdyni. W czasie wojny była podporucznikiem AK, członkiem organizacji Gryf Pomorski, komendantką oddziału kobiecego w obwodzie toruńskim AK. Po wojnie prowadziła szpital miejski w Toruniu. W latach 1945–1946 w PZH i Akademii Lekarskiej w Gdańsku. W 1946 r. wyjechała do Hanoweru do brata. Skończyła tam kursy medycyny tropikalnej, a w 1948 r. podyplomowe studia w Instytucie Medycyny Tropikalnej i Higieny na Uniwersytecie w Liverpoolu.
W latach 1951–1994 pracowała w ośrodku leczenia trądu w Bulubie nad Jeziorem Wiktorii w Ugandzie, a w latach 1951–1983 była lekarzem naczelnym. Początkowo mała placówka prowadzona przez irlandzkie franciszkanki, stała się pod jej kierownictwem nowoczesnym centrum leczniczym i szkoleniowym ze 100-łóżkowym szpitalem i oddziałem dziecięcym, zapleczem diagnostycznym, domami dla trędowatych i kościołem, noszącym obecnie jej imię („Buluba Leprosy Centre, The Wanda Blenska Training Centre”). W ośrodku tym, oprócz szkoleń dla lekarzy, dr Błeńska zainicjowała i zorganizowała kursy opiekunów nad trędowatymi (Leprosy Assistents Training Courses). Należy podkreślić, że w początkowym okresie w Ugandzie była jedynym lekarzem w dwóch szpitalach odległych od siebie o 60 km. Później wraz z dr Błeńską w Bulubie pracowali inni polscy lekarze. Jej długoletnia praca sprawiła, że dorobiła się przydomka "Matki Trędowatych".
W 1955 roku dr Wanda Błeńska weszła jako pierwsza kobieta na szczyt Vittorio Emanuele w Ruwenzori.
W 1993 roku wróciła do Polski do rodzinnego Poznania.
Od papieża Jana Pawła II otrzymała najwyższe odznaczenie przyznawane świeckim zaangażowanym w życie Kościoła, Order Świętego Sylwestra. Jest honorową obywatelką Ugandy i miasta Poznania. W stolicy Wielkopolski działa Szkoła Społeczna im. dr Wandy Błeńskiej, a w Niepruszewie Zespół Szkolno-Przedszkolny jej imienia.
„Jestem wdzięczna Panu Bogu za to, że mogłam tam przebywać i pomagać ludziom. To były lata ciężkiej, ale szczęśliwej pracy. Przez ten czas zaznałam wiele serdeczności i życzliwości, wiele dobra szczególnie od osób, które spotkałam w Afryce” - tak mówiła o swojej pracy w 2011 r., w czasie uroczystości z okazji jej 100 urodzin. W tym samym roku postanowieniem prezydenta Bronisława Komorowskiego została odznaczona Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski "w uznaniu wybitnych zasług w pracy naukowo-badawczej w dziedzinie medycyny tropikalnej i leczenia trądu, za dawanie świadectwa miłości do człowieka i niesienie pomocy osobom potrzebującym, za osiągnięcia w pracy misyjnej". Przeżyła 103 lata. Zagubieni dzisiaj wśród zalewającego nas zewsząd informacyjnego szumu i zgiełku pozornych wartości propagowanych przez przemijających niczym jętki jednodniówki celebrytów, pamiętajmy, że tacy herosi jak skromna dr Wanda Błeńska nadal są wśród nas i warto ich naśladować.
czwartek, 11 września 2014
Konferencje, narady, posiedzenia, szkolenia, itp.
.
Konferencje, narady, posiedzenia, szkolenia itp.
We wtorek, 9 września 2014 r. z ramienia Związku uczestniczyłem w naradzie dyrektorów szkół (z powiatów chojnickiego, człuchowskiego, kartuskiego i kościerskiego) w Kościerzynie prowadzonej przez panią kurator Elżbietę Wasilenko. Spotkanie było pod każdym względem pożyteczne, ale ja zapamiętam wydarzenie kulturalne poprzedzające szkolenie dyrektorów. Ku mojemu radosnemu zdumieniu dane nam było wysłuchać znanego przeboju wszech czasów "Hallelujah" Leonarda Cohena (w tym roku ukończył 80 lat), tym razem jednak w wykonaniu Beaty Murglin, dyrektor Szkoły Podstawowej w miejscowości Korne w Gminie Kościerzyna.
(Panią Beatę znam od wielu lat jeszcze z narad dyrektorów szkół w poprzednim wieku. Tak się złożyło, że ponad rok temu (w piątek, 14 czerwca 2013 r.) miałem okazję uczestniczyć w pracach dziewięcioosobowej komisji konkursowej w związku z konkursem na dyrektora Szkoły Podstawowej w Kornem. Była jedyną kandydatką. Uzyskała 9 głosów poparcia i będzie piastować tę funkcję do 2018 r.)
Pani Beata poradziła sobie całkiem nieźle, śpiewając najpierw wersję angielską, a potem polską.
Znana pieśń L. Cohena, która powstała w 1984 r., czyli 30 lat temu, zachwyca mnie od samego początku. W kwietniu tego roku Weronika, uczennica klasy VI, poprosiła mnie o przetłumaczenie następujących zwrotek na język angielski:
1. Tajemny akord kiedyś brzmiał.
Pan cieszył się że Dawid grał.
Ale muzyki dziś tak nikt nie czuje.
Kwarta i kwinta tak to szło.
Raz wyżej w Dur, raz niżej w moll.
Nieszczęsny król ułożył: ALLELUJA!
Ref.: Alleluja, alleluja.
Alleluja, alleluja!
2. Na wiarę nic nie chciałeś brać.
Lecz sprawił to księżyca blask,
Że piękność jej na zawsze cię podbiła.
Kuchenne krzesło promem twym.
Ostrzygła cię, już nie masz sił.
I z gardła ci wydarła: Alleluja!
REFREN.: Alleluja..
3. Dlaczego mi zarzucasz wciąż.
Że nadaremnie wzywam Go.
Ja przecież nawet nie znam Go z imienia!
Jest w każdym słowie światła błysk.
Nie ważne czy usłyszysz dziś.
Najświętsze czy nieczyste: Alleluja!
REFREN .......
4. Tak staram się, ale cóż.
Dotykam tylko zamiast czuć.
Lecz mówię prawdę, nie chcę was oszukać.
I chociaż wszystko poszło źle.
Przed Panem pieśni stawię się.
Na ustach mając tylko: Alleluja!
Oto moje tłumaczenie:
1. A mysterious chord once sounded.
The Lord was glad that David played.
But no one feels the music like this today.
The fourth and the fifth so it went.
Once high major, once low minor.
The unlucky king composed: HALLELUJAH!
Refrain: Hallelujah, hallelujah.
Hallelujah, hallelujah.
2. You didn’t want to trust anything
But the moon’s glow and light made it,
That her beauty forever enchanted you.
The kitchen chair your ferry.
She cut your hair, you are weak.
And she wrested from your throat: Hallelujah!
Refrain: Hallelujah, hallelujah.
Hallelujah, hallelujah.
3. Why are you still reproaching me ?
That I am calling Him in vain.
I do not even recognize Him by name!
In each word is a flash of light.
No matter whether you will hear today.
Sacrosanct or impure: Hallelujah!
REFRAIN …
4. So I try to, but oh well.
I touch only instead of feel.
But I tell the truth, I don’t want to cheat you.
And even though it all went wrong.
Before the song’s Lord I’ll stand by.
At the mouth with only praise: Hallelujah!
ORYGINAŁ W JĘZYKU ANGIELSKIM ZAWIERA SIEDEM ZWROTEK:
1. I've heard there was a secret chord
That David played, and it pleased the Lord
But you don't really care for music, do you?
It goes like this The fourth, the fifth
The minor fall, the major lift
The baffled king composing Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
2. Your faith was strong but you needed proof
You saw her bathing on the roof
Her beauty in the moonlight overthrew you
She tied you to a kitchen chair
She broke your throne, and she cut your hair
And from your lips she drew the Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
3. Baby I have been here before
I know this room, I've walked this floor
I used to live alone before I knew you
I've seen your flag on the marble arch
Love is not a victory march
It's a cold and it's a broken Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
4. There was a time when you let me know
What's really going on below
But now you never show it to me, do you?
And remember when I moved in you
The holy dove was moving too
And every breath we drew was Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
5. Maybe there’s a God above
But all I’ve ever learned from love
Was how to shoot at someone who outdrew you
It’s not a cry you can hear at night
It’s not somebody who has seen the light
It’s a cold and it’s a broken Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
6. You say I took the name in vain
I don't even know the name
But if I did, well really, what's it to you?
There's a blaze of light in every word
It doesn't matter which you heard
The holy or the broken Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
7. I did my best, it wasn't much
I couldn't feel, so I tried to touch
I've told the truth, I didn't come to fool you
And even though it all went wrong
I'll stand before the Lord of Song
With nothing on my tongue but Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah
.
Konferencje, narady, posiedzenia, szkolenia itp.
We wtorek, 9 września 2014 r. z ramienia Związku uczestniczyłem w naradzie dyrektorów szkół (z powiatów chojnickiego, człuchowskiego, kartuskiego i kościerskiego) w Kościerzynie prowadzonej przez panią kurator Elżbietę Wasilenko. Spotkanie było pod każdym względem pożyteczne, ale ja zapamiętam wydarzenie kulturalne poprzedzające szkolenie dyrektorów. Ku mojemu radosnemu zdumieniu dane nam było wysłuchać znanego przeboju wszech czasów "Hallelujah" Leonarda Cohena (w tym roku ukończył 80 lat), tym razem jednak w wykonaniu Beaty Murglin, dyrektor Szkoły Podstawowej w miejscowości Korne w Gminie Kościerzyna.
(Panią Beatę znam od wielu lat jeszcze z narad dyrektorów szkół w poprzednim wieku. Tak się złożyło, że ponad rok temu (w piątek, 14 czerwca 2013 r.) miałem okazję uczestniczyć w pracach dziewięcioosobowej komisji konkursowej w związku z konkursem na dyrektora Szkoły Podstawowej w Kornem. Była jedyną kandydatką. Uzyskała 9 głosów poparcia i będzie piastować tę funkcję do 2018 r.)
Pani Beata poradziła sobie całkiem nieźle, śpiewając najpierw wersję angielską, a potem polską.
Znana pieśń L. Cohena, która powstała w 1984 r., czyli 30 lat temu, zachwyca mnie od samego początku. W kwietniu tego roku Weronika, uczennica klasy VI, poprosiła mnie o przetłumaczenie następujących zwrotek na język angielski:
1. Tajemny akord kiedyś brzmiał.
Pan cieszył się że Dawid grał.
Ale muzyki dziś tak nikt nie czuje.
Kwarta i kwinta tak to szło.
Raz wyżej w Dur, raz niżej w moll.
Nieszczęsny król ułożył: ALLELUJA!
Ref.: Alleluja, alleluja.
Alleluja, alleluja!
2. Na wiarę nic nie chciałeś brać.
Lecz sprawił to księżyca blask,
Że piękność jej na zawsze cię podbiła.
Kuchenne krzesło promem twym.
Ostrzygła cię, już nie masz sił.
I z gardła ci wydarła: Alleluja!
REFREN.: Alleluja..
3. Dlaczego mi zarzucasz wciąż.
Że nadaremnie wzywam Go.
Ja przecież nawet nie znam Go z imienia!
Jest w każdym słowie światła błysk.
Nie ważne czy usłyszysz dziś.
Najświętsze czy nieczyste: Alleluja!
REFREN .......
4. Tak staram się, ale cóż.
Dotykam tylko zamiast czuć.
Lecz mówię prawdę, nie chcę was oszukać.
I chociaż wszystko poszło źle.
Przed Panem pieśni stawię się.
Na ustach mając tylko: Alleluja!
Oto moje tłumaczenie:
1. A mysterious chord once sounded.
The Lord was glad that David played.
But no one feels the music like this today.
The fourth and the fifth so it went.
Once high major, once low minor.
The unlucky king composed: HALLELUJAH!
Refrain: Hallelujah, hallelujah.
Hallelujah, hallelujah.
2. You didn’t want to trust anything
But the moon’s glow and light made it,
That her beauty forever enchanted you.
The kitchen chair your ferry.
She cut your hair, you are weak.
And she wrested from your throat: Hallelujah!
Refrain: Hallelujah, hallelujah.
Hallelujah, hallelujah.
3. Why are you still reproaching me ?
That I am calling Him in vain.
I do not even recognize Him by name!
In each word is a flash of light.
No matter whether you will hear today.
Sacrosanct or impure: Hallelujah!
REFRAIN …
4. So I try to, but oh well.
I touch only instead of feel.
But I tell the truth, I don’t want to cheat you.
And even though it all went wrong.
Before the song’s Lord I’ll stand by.
At the mouth with only praise: Hallelujah!
ORYGINAŁ W JĘZYKU ANGIELSKIM ZAWIERA SIEDEM ZWROTEK:
1. I've heard there was a secret chord
That David played, and it pleased the Lord
But you don't really care for music, do you?
It goes like this The fourth, the fifth
The minor fall, the major lift
The baffled king composing Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
2. Your faith was strong but you needed proof
You saw her bathing on the roof
Her beauty in the moonlight overthrew you
She tied you to a kitchen chair
She broke your throne, and she cut your hair
And from your lips she drew the Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
3. Baby I have been here before
I know this room, I've walked this floor
I used to live alone before I knew you
I've seen your flag on the marble arch
Love is not a victory march
It's a cold and it's a broken Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
4. There was a time when you let me know
What's really going on below
But now you never show it to me, do you?
And remember when I moved in you
The holy dove was moving too
And every breath we drew was Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
5. Maybe there’s a God above
But all I’ve ever learned from love
Was how to shoot at someone who outdrew you
It’s not a cry you can hear at night
It’s not somebody who has seen the light
It’s a cold and it’s a broken Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
6. You say I took the name in vain
I don't even know the name
But if I did, well really, what's it to you?
There's a blaze of light in every word
It doesn't matter which you heard
The holy or the broken Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
7. I did my best, it wasn't much
I couldn't feel, so I tried to touch
I've told the truth, I didn't come to fool you
And even though it all went wrong
I'll stand before the Lord of Song
With nothing on my tongue but Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah
.
czwartek, 26 grudnia 2013
Natalia Gorbaniewska (1936-2013). Sumienie ZSRR.
.
Natalia Gorbaniewska [1936-2013]
Zmarła w Paryżu w piątek, 29 listopada 2013 r. W środę, 4 grudnia 2013 r. rodzina i przyjaciele pożegnali ją na paryskim cmentarzu Père Lachaise.
Jeszcze przed wkroczeniem do Czechosłowacji z „bratnią pomocą” wojsk państw Układu Warszawskiego w 1968 r. zbierała materiały o prześladowaniach dysydentów w ZSRR. Zbierała i wydawała, oczywiście w drugim obiegu. Zredagowała, właściwie jednoosobowo, dziesięć pierwszych numerów „Kroniki wydarzeń bieżących” (pierwszy numer wyszedł 30 kwietnia 1968 r.). Wszyscy, którym dane było współpracować z Natalią, podkreślają jej niebywałą pracowitość i fenomenalne umiejętności redaktorskie. „Kronika” powstawała w warunkach konspiracji, ten biuletyn samizdatu poświęcony prześladowaniom za przekonania, przepisywany był na maszynie w kilku egzemplarzach i kolportowany wśród znajomych. Do dziś jest nieocenioną kopalnią wiedzy o ruchu dysydenckim w ZSRR i prześladowaniach ze strony władz.
W samo południe, w niedzielę, 25 sierpnia 1968 r. na Placu Czerwonym pojawiło się siedmiu wspaniałych (ósmy nie mógł dotrzeć na Plac, bo został wcześniej zatrzymany zaraz po wyjściu z domu), aby zaprotestować przeciwko radzieckim czołgom na ulicach Pragi. Wśród nich była młoda kobieta z wózkiem, w którym spało trzymiesięczne niemowlę. Natalia Gorbaniewska przywiozła w tym wózku również transparent z napisem „Za wolność waszą i naszą”.
Ta drobna, filigranowa kobieta należy do grona herosów i niezłomnych bojowników o prawa człowieka tej miary, co Mahatma Gandhi, Martin Luther King czy Nelson Mandela.
Dlatego cieszę się, że moja córka Beata na cześć Gorbaniewskiej nadała naszej drugiej wnuczce imię NATALIA.
Poniżej zamieszczam piękną pieśń „Natalia” wykonaną przez Joan Baez, która miała być wsparciem dla Gorbaniewskiej - więzionej poetki i obrończyni praw człowieka.
[c.d.n.]
.
Natalia Gorbaniewska [1936-2013]
Zmarła w Paryżu w piątek, 29 listopada 2013 r. W środę, 4 grudnia 2013 r. rodzina i przyjaciele pożegnali ją na paryskim cmentarzu Père Lachaise.
Jeszcze przed wkroczeniem do Czechosłowacji z „bratnią pomocą” wojsk państw Układu Warszawskiego w 1968 r. zbierała materiały o prześladowaniach dysydentów w ZSRR. Zbierała i wydawała, oczywiście w drugim obiegu. Zredagowała, właściwie jednoosobowo, dziesięć pierwszych numerów „Kroniki wydarzeń bieżących” (pierwszy numer wyszedł 30 kwietnia 1968 r.). Wszyscy, którym dane było współpracować z Natalią, podkreślają jej niebywałą pracowitość i fenomenalne umiejętności redaktorskie. „Kronika” powstawała w warunkach konspiracji, ten biuletyn samizdatu poświęcony prześladowaniom za przekonania, przepisywany był na maszynie w kilku egzemplarzach i kolportowany wśród znajomych. Do dziś jest nieocenioną kopalnią wiedzy o ruchu dysydenckim w ZSRR i prześladowaniach ze strony władz.
W samo południe, w niedzielę, 25 sierpnia 1968 r. na Placu Czerwonym pojawiło się siedmiu wspaniałych (ósmy nie mógł dotrzeć na Plac, bo został wcześniej zatrzymany zaraz po wyjściu z domu), aby zaprotestować przeciwko radzieckim czołgom na ulicach Pragi. Wśród nich była młoda kobieta z wózkiem, w którym spało trzymiesięczne niemowlę. Natalia Gorbaniewska przywiozła w tym wózku również transparent z napisem „Za wolność waszą i naszą”.
Ta drobna, filigranowa kobieta należy do grona herosów i niezłomnych bojowników o prawa człowieka tej miary, co Mahatma Gandhi, Martin Luther King czy Nelson Mandela.
Dlatego cieszę się, że moja córka Beata na cześć Gorbaniewskiej nadała naszej drugiej wnuczce imię NATALIA.
Poniżej zamieszczam piękną pieśń „Natalia” wykonaną przez Joan Baez, która miała być wsparciem dla Gorbaniewskiej - więzionej poetki i obrończyni praw człowieka.
[c.d.n.]
.
niedziela, 17 listopada 2013
Warto pomagać młodym ludziom
.
Dzisiaj w niedzielę, 17 listopada 2013 r. w naszej parafialnej świątyni w czasie nabożeństw przemawiał gościnnie ks. Jacek Grochowski, salezjanin. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że ks. Jacek pracuje już 7 lat z tzw. trudną młodzieżą i jeszcze nie ma dość - lubi to co robi i nadal chce pracować ze swoimi wychowankami. Podkreślał, że ci chłopcy potrzebują zrozumienia i ciepła, którego zostali pozbawieni w domu przez własnych rodziców i dorosłych.
Ks. Jacek jest wicedyrektorem ds. ekonomicznych (ekonomem) w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Trzcińcu, gdzie salezjanie prowadzą niepubliczne gimnazjum z klasami przysposabiającymi do zawodu dla 70 chłopców z rodzin patologicznych. Z rokiem szkolnym 2012/13 została tam uruchomiona Zasadnicza Szkoła Zawodowa o profilu stolarskim. (Uwaga! Miejscowości o nazwie Trzciniec jest w Polsce aż 16. Ks. Jacek pracuje w Domu Młodzieży znajdującym się we wsi Trzciniec w woj. zachodniopomorskim, w pow. drawskim, w gminie Czaplinek). Salezjański Ośrodek Wychowawczy p.w. św. J. Bosko zajmujący dawne tereny pałacowo - parkowe o powierzchni ok. 6,6 ha. istnieje od 1990 r. Jest to placówka resocjalizacyjna, przeznaczona dla chłopców niedostosowanych społecznie bądź z zaburzeniami zachowania, którzy weszli w pierwszy konflikt z prawem i dla których sąd dla nieletnich postanowił zastosować środek wychowawczy w postaci umieszczenia w MOW. Ks. Jacek mimo pełnienia funkcji ekonoma zajmuje się codziennie chłopcami wykonując z nimi różne prace fizyczne na rzecz Ośrodka. Podziwiam jego pasję i entuzjazm, bo ja wytrzymałem z gimnazjalistami tylko 5 lat i kiedy miałem dość, to po prostu zrezygnowałem, a przecież ks. Jacek pracuje z młodzieżą skonfliktowaną z prawem, więc jest to zajęcie o wiele trudniejsze.
Nasz gość prosił o wsparcie finansowe, ale przede wszystkim o modlitwę, co z radością uczyniliśmy, tym bardziej, że salezjanie są nam bliscy, bo za ich pośrednictwem od lat pomagamy (Beatka, Ela i ja) dzieciom afrykańskim w Ugandzie poprzez tzw. adopcję na odległość.
.
Dzisiaj w niedzielę, 17 listopada 2013 r. w naszej parafialnej świątyni w czasie nabożeństw przemawiał gościnnie ks. Jacek Grochowski, salezjanin. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że ks. Jacek pracuje już 7 lat z tzw. trudną młodzieżą i jeszcze nie ma dość - lubi to co robi i nadal chce pracować ze swoimi wychowankami. Podkreślał, że ci chłopcy potrzebują zrozumienia i ciepła, którego zostali pozbawieni w domu przez własnych rodziców i dorosłych.
Ks. Jacek jest wicedyrektorem ds. ekonomicznych (ekonomem) w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Trzcińcu, gdzie salezjanie prowadzą niepubliczne gimnazjum z klasami przysposabiającymi do zawodu dla 70 chłopców z rodzin patologicznych. Z rokiem szkolnym 2012/13 została tam uruchomiona Zasadnicza Szkoła Zawodowa o profilu stolarskim. (Uwaga! Miejscowości o nazwie Trzciniec jest w Polsce aż 16. Ks. Jacek pracuje w Domu Młodzieży znajdującym się we wsi Trzciniec w woj. zachodniopomorskim, w pow. drawskim, w gminie Czaplinek). Salezjański Ośrodek Wychowawczy p.w. św. J. Bosko zajmujący dawne tereny pałacowo - parkowe o powierzchni ok. 6,6 ha. istnieje od 1990 r. Jest to placówka resocjalizacyjna, przeznaczona dla chłopców niedostosowanych społecznie bądź z zaburzeniami zachowania, którzy weszli w pierwszy konflikt z prawem i dla których sąd dla nieletnich postanowił zastosować środek wychowawczy w postaci umieszczenia w MOW. Ks. Jacek mimo pełnienia funkcji ekonoma zajmuje się codziennie chłopcami wykonując z nimi różne prace fizyczne na rzecz Ośrodka. Podziwiam jego pasję i entuzjazm, bo ja wytrzymałem z gimnazjalistami tylko 5 lat i kiedy miałem dość, to po prostu zrezygnowałem, a przecież ks. Jacek pracuje z młodzieżą skonfliktowaną z prawem, więc jest to zajęcie o wiele trudniejsze.
Nasz gość prosił o wsparcie finansowe, ale przede wszystkim o modlitwę, co z radością uczyniliśmy, tym bardziej, że salezjanie są nam bliscy, bo za ich pośrednictwem od lat pomagamy (Beatka, Ela i ja) dzieciom afrykańskim w Ugandzie poprzez tzw. adopcję na odległość.
.
piątek, 15 listopada 2013
Stypendyści Prezesa Rady Ministrów 2013 r.
.
W piątek, 15 listopada 2013 r. na zaproszenie Haliny Uchman, dyrektor delegatury Kuratorium Oświaty w Kościerzynie znalazłem się w gronie osób uczestniczących w podniosłej uroczystości wręczenia dyplomów stypendystom Prezesa Rady Ministrów na rok szkolny 2013/2014. Na spotkanie przyjechało ponad 100 nagrodzonych z 10 powiatów: bytowskiego, chojnickiego, człuchowskiego, kartuskiego, kościerskiego, kwidzyńskiego, malborskiego, starogardzkiego, sztumskiego i tczewskiego.
Łącznie w całym województwie pomorskim 213 uczniom szkół ponadgimnazjalnych przyznano prestiżowe stypendia (dzień wcześniej podobna uroczystość miała miejsce w Gdańsku dla stypendystów Trójmiasta i pozostałych sześciu powiatów).
Podczas uroczystości w części artystycznej wystąpiła Nina Karpińska, uczennica z Prywatnego Zespołu Szkół Prymus w Kościerzynie, która wykonała absolutnie rewelacyjnie dwie piosenki (lepiej niż zawodowe piosenkarki).
Wysłuchaliśmy również preludium Bacha i poloneza W. Kilara (z filmu "Pan Tadeusz" A. Wajdy) w doskonałym wykonaniu uczennicy szkoły muzycznej.
Cieszy fakt, że mamy wspaniałą, zdolną młodzież, która może poszczycić się nieprzeciętnymi osiągnięciami i że są przyznawane takie stypendia. Oby tylko owe diamenty nie wyemigrowały do obcych krajów. Niech zostaną w Polsce i czynią ją lepszą i piękniejszą.
.
W piątek, 15 listopada 2013 r. na zaproszenie Haliny Uchman, dyrektor delegatury Kuratorium Oświaty w Kościerzynie znalazłem się w gronie osób uczestniczących w podniosłej uroczystości wręczenia dyplomów stypendystom Prezesa Rady Ministrów na rok szkolny 2013/2014. Na spotkanie przyjechało ponad 100 nagrodzonych z 10 powiatów: bytowskiego, chojnickiego, człuchowskiego, kartuskiego, kościerskiego, kwidzyńskiego, malborskiego, starogardzkiego, sztumskiego i tczewskiego.
Łącznie w całym województwie pomorskim 213 uczniom szkół ponadgimnazjalnych przyznano prestiżowe stypendia (dzień wcześniej podobna uroczystość miała miejsce w Gdańsku dla stypendystów Trójmiasta i pozostałych sześciu powiatów).
Podczas uroczystości w części artystycznej wystąpiła Nina Karpińska, uczennica z Prywatnego Zespołu Szkół Prymus w Kościerzynie, która wykonała absolutnie rewelacyjnie dwie piosenki (lepiej niż zawodowe piosenkarki).
Wysłuchaliśmy również preludium Bacha i poloneza W. Kilara (z filmu "Pan Tadeusz" A. Wajdy) w doskonałym wykonaniu uczennicy szkoły muzycznej.
Cieszy fakt, że mamy wspaniałą, zdolną młodzież, która może poszczycić się nieprzeciętnymi osiągnięciami i że są przyznawane takie stypendia. Oby tylko owe diamenty nie wyemigrowały do obcych krajów. Niech zostaną w Polsce i czynią ją lepszą i piękniejszą.
.
niedziela, 3 listopada 2013
Wielkość Tadeusza Mazowieckiego (1927-2013)
.
Pierwszy niekomunistyczny premier III Rzeczypospolitej zmarł w poniedziałek, 28 października 2013 r. Uroczystości pogrzebowe miały miejsce dzisiaj, tj. w niedzielę, 3 listopada 2013 r. w Warszawie i w Laskach w pobliżu stolicy.
Tadeusz Mazowiecki to Człowiek niezwyklej odwagi, prawdziwy Heros naszych czasów, Autorytet, Wzór krystalicznej uczciwości. Możemy być dumni, że mamy takich wielkich Polaków jak On. Szkoda, że nasi politycy nie chcą go naśladować. Dziękuję Opatrzności, że w chwilach zwątpienia jego niepospolita mądrość i dalekowzroczna roztropność była dla mnie busolą moralną i drogowskazem. Nigdy nie przestanę okazywać mu należnej wdzięczności za to co zrobił dla Polski i dla nas wszystkich.
Poznałem Wielkiego Rodaka w 1972 r., nie osobiście, lecz poprzez jego artykuły w "Tygodniku Powszechnym" i miesięczniku "Więź", którego był redaktorem. Czasami zamieszczał też swoje teksty w miesięczniku "Znak". Był bardzo zaangażowany w działalność Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. W 1981 r. kiedy został redaktorem naczelnym "Tygodnika Solidarność" łapczywie czytałem jego mądre artykuły w tamtych gorączkowych czasach samoograniczającej się rewolucji. Nie podzielałem radykalnych poglądów moich kolegów z NSZZ "S", że T. Mazowiecki jest zbyt ugodowy. Historia dowiodła, że to właśnie on miał rację, a komuniści wprowadzając 13 grudnia 1981 r. stan wojenny udowodnili, że dla nich ważniejsze od demokratycznych przemian jest zachowanie władzy i przywilejów.
Dla mnie rok 1980 i karnawał 16 miesięcy Solidarności był najpiękniejszą wiosną w życiu. Mogę powtórzyć za naszym Wieszczem
Pamiętam słynną głodówkę (w obronie zatrzymanych przez władze komunistyczne członków Komitetu Obrony Robotników) w kościele św. Marcina w Warszawie w maju 1977 r. i rozwagę oraz wsparcie ze strony T. Mazowieckiego. Wśród osób, które wzięły w niej wtedy udział był legendarny już wówczas dominikanin Aleksander Hauke-Ligowski. A. Hauke-Ligowski wygłosił poruszające kazanie w archikatedrze św. Jana w czasie uroczystej mszy św. w intencji zmarłego Premiera, a potem wśród modlitw uczestników w różnych językach całego świata odmówił również modlitwę w języku rosyjskim. Dla mnie wspaniałym przeżyciem była "Modlitwa" Bułata Okudżawy wykonana jeszcze przed samym nabożeńswem (w czasie ogólnopolskiej telewizyjnej transmisji) po mistrzowsku w j. polskim przez wybitnego aktora Gustawa Lutkiewicza.
Prof. Władysław Bartoszewski ma całkowitą rację mówiąc, że T. Mazowiecki był darem nieba i mężem opatrznościowym.
Katarzyna Mazowiecka, wnuczka premiera Tadeusza Mazowieckiego podczas jego pogrzebu 3 listopada 2013 r. powiedziała m.in.
.
Pierwszy niekomunistyczny premier III Rzeczypospolitej zmarł w poniedziałek, 28 października 2013 r. Uroczystości pogrzebowe miały miejsce dzisiaj, tj. w niedzielę, 3 listopada 2013 r. w Warszawie i w Laskach w pobliżu stolicy.
Tadeusz Mazowiecki to Człowiek niezwyklej odwagi, prawdziwy Heros naszych czasów, Autorytet, Wzór krystalicznej uczciwości. Możemy być dumni, że mamy takich wielkich Polaków jak On. Szkoda, że nasi politycy nie chcą go naśladować. Dziękuję Opatrzności, że w chwilach zwątpienia jego niepospolita mądrość i dalekowzroczna roztropność była dla mnie busolą moralną i drogowskazem. Nigdy nie przestanę okazywać mu należnej wdzięczności za to co zrobił dla Polski i dla nas wszystkich.
Poznałem Wielkiego Rodaka w 1972 r., nie osobiście, lecz poprzez jego artykuły w "Tygodniku Powszechnym" i miesięczniku "Więź", którego był redaktorem. Czasami zamieszczał też swoje teksty w miesięczniku "Znak". Był bardzo zaangażowany w działalność Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. W 1981 r. kiedy został redaktorem naczelnym "Tygodnika Solidarność" łapczywie czytałem jego mądre artykuły w tamtych gorączkowych czasach samoograniczającej się rewolucji. Nie podzielałem radykalnych poglądów moich kolegów z NSZZ "S", że T. Mazowiecki jest zbyt ugodowy. Historia dowiodła, że to właśnie on miał rację, a komuniści wprowadzając 13 grudnia 1981 r. stan wojenny udowodnili, że dla nich ważniejsze od demokratycznych przemian jest zachowanie władzy i przywilejów.
Dla mnie rok 1980 i karnawał 16 miesięcy Solidarności był najpiękniejszą wiosną w życiu. Mogę powtórzyć za naszym Wieszczem
Urodzony w niewoli, okuty w powiciu,[Autor: Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz, Księga XI, w. 78]
Ja tylko jedną taką wiosnę miałem w życiu.
Pamiętam słynną głodówkę (w obronie zatrzymanych przez władze komunistyczne członków Komitetu Obrony Robotników) w kościele św. Marcina w Warszawie w maju 1977 r. i rozwagę oraz wsparcie ze strony T. Mazowieckiego. Wśród osób, które wzięły w niej wtedy udział był legendarny już wówczas dominikanin Aleksander Hauke-Ligowski. A. Hauke-Ligowski wygłosił poruszające kazanie w archikatedrze św. Jana w czasie uroczystej mszy św. w intencji zmarłego Premiera, a potem wśród modlitw uczestników w różnych językach całego świata odmówił również modlitwę w języku rosyjskim. Dla mnie wspaniałym przeżyciem była "Modlitwa" Bułata Okudżawy wykonana jeszcze przed samym nabożeńswem (w czasie ogólnopolskiej telewizyjnej transmisji) po mistrzowsku w j. polskim przez wybitnego aktora Gustawa Lutkiewicza.

Prof. Władysław Bartoszewski ma całkowitą rację mówiąc, że T. Mazowiecki był darem nieba i mężem opatrznościowym.
Katarzyna Mazowiecka, wnuczka premiera Tadeusza Mazowieckiego podczas jego pogrzebu 3 listopada 2013 r. powiedziała m.in.
Dziękujemy za wiarę, która jest fundamentem naszego życia, i za naukę o Kościele, który tworzą ludzie, ale za którymi nie trzeba ślepo podążać.[c.d.n.]
.
Subskrybuj:
Posty (Atom)